Problem trzech ciał. Cixin Liu
Читать онлайн книгу.że chce się skupić na fizyce eksperymentalnej i stosowanej i trzymać z dala od teorii.
Przypomniała sobie, co powiedział wtedy jej ojciec:
– Nie jestem temu przeciwny, ale przecież jesteśmy wydziałem fizyki teoretycznej. Dlaczego nie chcesz się zająć teorią?
– Chcę się poświęcić problemom naszych czasów, wnieść jakiś wkład do rzeczywistego świata – odparł Yang.
– Teoria jest podstawą nauki stosowanej – rzekł na to ojciec. – Czy największym wkładem w nasze czasy nie jest odkrywanie fundamentalnych praw?
Yang zawahał się i w końcu wyjawił prawdziwą przyczynę swej decyzji:
– W teorii łatwo jest popełnić błąd ideologiczny.
Ojciec nie miał na to co odrzec.
Yang był bardzo utalentowany, miał dobre przygotowanie matematyczne i bystry umysł. Ale podczas studiów magisterskich zawsze zachowywał pełen szacunku dystans wobec swego promotora. Ye Wenjie widziała go kilka razy, ale może pod wpływem ojca nie zwracała na niego zbytniej uwagi. Wkrótce po otrzymaniu dyplomu zerwał wszelkie kontakty z jej ojcem.
Poczuwszy się znowu słabo, Ye zamknęła oczy. Mężczyźni odeszli od niej, przykucnęli za rzędem kufrów i rozmawiali ściszonymi głosami. Kabina jednak była tak zapchana, że słyszała ich mimo ryku silnika.
– Nadal uważam, że to nie jest dobry pomysł – powiedział komisarz Lei.
– Możesz znaleźć potrzebny mi personel normalnymi kanałami? – zapytał Yang.
– Robiłem, co mogłem. W wojsku nie ma nikogo z tą specjalizacją, a wyjście poza armię rodzi wiele pytań. Bardzo dobrze wiesz, że certyfikat bezpieczeństwa wymagany przy uczestnictwie w tym projekcie wydawany jest tylko tym, którzy gotowi są wstąpić do wojska. Ale jeszcze większym problemem jest zapisany w przepisach dotyczących bezpieczeństwa wymóg przebywania przez długi czas w odizolowanej od świata bazie. Co zrobić, jeśli taka osoba ma rodzinę? Ją też zamknąć w odizolowanej bazie? Nikt by się na to nie zgodził. Znalazłem dwóch potencjalnych kandydatów, ale obaj woleli pozostać w szkołach kadr siódmego maja, niż przybyć tutaj7. Oczywiście możemy sprowadzić ich tu siłą, ale ze względu na charakter naszej pracy nie możemy mieć ludzi, którzy nie chcą tu być.
– Wobec tego nie mamy wyboru. Musimy ją wziąć.
– Ale to niezgodne z przyjętymi zasadami.
– Cały ten projekt jest niezgodny z przyjętymi zasadami. Jeśli coś pójdzie nie tak, odpowiedzialność za to biorę na siebie.
– Naprawdę myślisz, że możesz wziąć za to odpowiedzialność? Jesteś specjalistą od spraw technicznych, ale Czerwony Brzeg nie jest w niczym podobny do innych projektów z zakresu obrony kraju. Stopień jego złożoności daleko wykracza poza kwestie techniczne.
– To prawda.
Kiedy wylądowali, był już zmierzch.
Ye nie chciała skorzystać z pomocy Yanga i Leia i wygramoliła się z helikoptera o własnych siłach. Omal nie przewrócił jej silny podmuch wiatru. Wciąż wirujące rotory cięły z głośnym świstem powietrze. Przyniesiony przez wiatr zapach lasu był jej dobrze znany, zresztą sam wiatr też. Był to wiatr gór Wielkiego Chinganu.
Wkrótce usłyszała inny dźwięk – niskie, silne, basowe wycie, które zdawało się tworzyć tło świata, odgłos wydawany pod wpływem uderzeń wiatru przez talerz parabolicznej anteny. Dopiero teraz, gdy znalazła się tak blisko niej, poczuła jej ogrom. Jej życie zatoczyło w tym miesiącu wielkie koło – teraz była na Radarowym Szczycie.
Nie mogła się powstrzymać przed popatrzeniem w stronę swojej kompanii Korpusu Budowy. Zobaczyła jednak tylko pogrążone w półmroku, zasnute mgłą morze drzew.
Helikoptera nie wysłano tylko po to, by ją przywiózł. Podeszło do niego wielu żołnierzy, którzy zaczęli wyładowywać kufry pomalowane na wojskową zieleń. Przechodzili obok niej, nawet na nią nie zerknąwszy. Idąc za Yangiem i Leiem, zauważyła, że na szczycie jest całkiem dużo miejsca. Pod gigantyczną anteną przycupnął niczym klocki do zabawy zespół białych budynków. Całą trójką, z dwoma żołnierzami po bokach, poszli ku bramie bazy. Zatrzymali się przed nią.
Lei odwrócił się do niej i powiedział poważnym tonem:
– Ye Wenjie, dowody na to, że popełniłaś przestępstwo przeciw rewolucji, są niepodważalne i sąd ukarałby cię tak, jak na to zasługujesz. Ale teraz masz szansę odkupienia swoich win przez ciężką pracę. Możesz ją przyjąć lub odrzucić. – Wskazał antenę. – To ośrodek badawczy resortu obrony. W prowadzonych tu badaniach potrzebna jest twoja specjalistyczna wiedza. Główny inżynier Yang może wyjaśnić ci szczegóły, które powinnaś dokładnie rozważyć.
Kiwnął głową do Yanga i przeszedł przez bramę za żołnierzami niosącymi kufry.
Yang zaczekał, aż pozostali się oddalą, i pokazał gestem Ye, by odeszła z nim trochę dalej od bramy, wyraźnie nie chcąc, by podsłuchali ich wartownicy.
Przestał udawać, że jej nie zna.
– Wenjie, pozwól, że postawię sprawę jasno. Nie jest to wspaniała szansa. Dowiedziałem się w wojskowej komisji kontroli, że chociaż Cheng Lihua opowiada się za surową karą dla ciebie, dostaniesz najwyżej dziesięć lat. Biorąc pod uwagę okoliczności łagodzące, odsiedzisz sześć, może siedem lat. Natomiast tutaj – wskazał kiwnięciem głowy bazę – realizujemy projekt badawczy o najwyższym stopniu tajności. Przy twoim statusie prawnym być może – zrobił przerwę, jakby chciał, by wagę jego słów podkreśliło basowe wycie anteny – nie wyjdziesz stąd do końca życia.
– Chcę wejść.
Zaskoczyła go jej szybka odpowiedź.
– Nie spiesz się. Wróć do helikoptera. Odlatuje za trzy godziny i jeśli odrzucisz naszą ofertę, zabierze cię z powrotem.
– Nie chcę wracać. Wejdźmy. – Ye nadal mówiła cicho, ale w jej głosie była determinacja twardsza niż stal. Poza nieodkrytą krainą za granicą śmierci, skąd nikt nigdy nie powrócił, miejscem, w którym najbardziej chciała być, był ten szczyt, odizolowany od reszty świata. Miała tutaj poczucie bezpieczeństwa, którego od dawna nie zaznała.
– Powinnaś być ostrożna. Pomyśl, co oznacza ta decyzja.
– Mogę zostać tutaj do końca życia.
Yang opuścił głowę i nic na to nie powiedział. Patrzył w dal, jakby chciał zmusić Ye do przemyślenia decyzji. Ona też milczała. Owinęła się ciasno kurtką i wpatrywała się w dal. Góry Wielkiego Chinganu znikały w ciemnościach zapadającej nocy. Zrobiło się tak zimno, że nie można już było dłużej zostać na powietrzu.
Yang ruszył w stronę bramy. Szedł szybko, jakby chciał zostawić Ye samą. Ale ona trzymała się blisko niego. Po ich wejściu na teren bazy dwaj wartownicy zamknęli ciężkie wrota.
Po przejściu kilku kroków Yang zatrzymał się i wskazał antenę.
– To zakrojony na wielką skalę projekt stworzenia nowej broni. Jeśli się powiedzie, uzyskamy coś potężniejszego od bomby atomowej i wodorowej.
Doszli do największego budynku w bazie i Yang pchnął drzwi. Ye ujrzała nad nimi napis „Główny pokój kontroli transmisji”. W środku owionęło ją ciepłe powietrze przesycone zapachem oleju silnikowego. Przestronne pomieszczenie pełne było różnego rodzaju przyrządów i sprzętu. Migały światełka sygnałowe i oscyloskopowe wyświetlacze. Około tuzina operatorów w wojskowych mundurach tkwiło między rzędami
7
Szkoły kadr siódmego maja były podczas rewolucji kulturalnej obozami pracy, w których poddawano „reedukacji” kadry partyjne i inteligencję.