Czego słuchasz? Diabelska Propaganda. Grzegorz Kasjaniuk

Читать онлайн книгу.

Czego słuchasz? Diabelska Propaganda - Grzegorz Kasjaniuk


Скачать книгу
temacie przez rodziców wynika z faktu pozostawienia ich samych sobie z tą materią. Zrozumiałe, że wierzący szukają pomocy w Kościele i w mediach katolickich, zwłaszcza tych, które ostrzegają przed zagrożeniami. Obecność rodziców i to z dziećmi na stoisku „Miesięcznika Egzorcysta” to dowód zarówno dużego zaufania do nas, autorów, jak i okazania potrzeby obecności miesięcznika na rynku wydawniczym. Przeżywamy obecnie bardzo duży atak medialny ze strony naszych braci w wierze na informowanie o zagrożeniach duchowych. Rozmowy, które przeprowadziłem z rodzicami, pokazują, jak się mylą publicyści starający się lekceważyć zagrożenia, sprowadzając je do sfery zaburzeń emocjonalnych, na które lekarstwem będzie tylko porada u psychologa.

      Rodzice bardzo potrzebowali tych rozmów, a ich troska o rozwój duchowy dzieci jest zrozumiała. Nienormalna byłaby sytuacja, gdyby swoje dzieci zostawili zamknięte w czterech ścianach ich pokoi, bez wiedzy o tym, co robią, jakie mają hobby. W przypadku osób, z którymi rozmawiałem, chodziło o zainteresowania ich pociech. Pojawił się niepokój wynikły z niewiedzy na temat tego, czym się zajmują dzieci – a to dobry objaw, gdyż pobudza do sprawdzenia, czy nie dzieje się coś złego. Jeżeli z dziećmi rozmawia się, nie piętnuje ich, jest się otwartym na dyskusję i proponuje rozwiązania, to jest się na dobrej drodze. Zakazy nic tu nie pomogą, tylko zwiększą – naturalny dla młodego wieku – opór dziecka przed rodzicem, wtedy w ich mniemaniu zmieniającym się w „agresora”. Fakt, że rodzice byli z dziećmi, które chciały mnie posłuchać, porozmawiać, świadczyło, że nie zostały one zmuszone do tej wizyty. Chciały się upewnić. To były miłe rozmowy. Sam zresztą jestem ojcem ze swoim bagażem doświadczeń i chętnie się nim dzielę.

      Bardzo ważne jest interesowanie tym, czym zajmują się nasze dzieci, zwłaszcza teraz, w dobie powszechnej informatyzacji, gdy prawie każdy dzieciak ma swój profil na facebooku. Nie chodzi o szpiegowanie, a rozmowy i częste przebywanie ze sobą. Nie każdy rodzic jest omnibusem i nie musi się znać na muzyce, tańcu, filmie czy grach komputerowych. Nie wie, skąd płyną zagrożenia. Do tej pory wizerunek Miley Cyrus był na piórnikach szkolnych, plecakach czy papeterii. Nagła zmiana idola dzieciaków w perwersyjną kobietę, pokazującą w teledyskach obsceniczne pozy i gesty nie musi być im od razu znana. Tym bardziej, że przebojowość piosenek Cyrus nie zmieniła się, jest atrakcyjna, zmiana nastąpiła w treści i wizerunku. Podobnie jest z Justinem Bieberem czy Seleną Gomez. Ci artyści obdarzeni byli zaufaniem rodziców, nie tylko dzieci. Nagle przeszli metamorfozę – nie wchodzę teraz w jej przyczyny, choć warto o tym napisać – i zaczęli szkodzić dzieciom.

      Podobnie jest z tańcem. Programy telewizyjne lansujące taniec w kontekście erotycznym i pojawiające się dzięki temu przeróżne szkoły zaczęły uprzedmiotawiać dziewczynki. Raper Liroy bez żenady w telewizji promuje taniec dancehall z elementami daggeringu. Tak samo sportowiec Usain Bolt, który publicznie promuje takie zachowania na parkiecie. Tak stylistyka muzyczna, jak i taniec dancehall gloryfikują erotykę. Dancehall czyni to jeszcze ostrożnie, ale już daggering jest symulowaniem aktów seksualnych, to perwersja. Daggering jest elementem dancehall, który od jakiegoś czasu funkcjonuje osobno. Ten taniec jest podstępnym aktem pornografizacji dokonywanym na młodzieży. Wielu rodziców nie wie, do jakiego rodzaju piosenek tańczą ich córki w szkołach tańca, co symbolizują wyuczane choreografie.

      Szykuję specyficzny poradnik w zakresie zagrożeń duchowych w muzyce – to będzie odpowiedź na prośby. Wiem, że jest potrzeba prostego i konkretnego ich przedstawienia.

       Jakbyś odpowiedział na krytykę, że jako osoba, która radykalnie zmieniła swój stosunek do muzyki, dostrzegasz zagrożenia także tam, gdzie ich nie ma. Spotkałeś się wcześniej z takim argumentem?

      Zadziwiające, ale takie argumenty wysuwane są przede wszystkim ze strony chrześcijan. Często w przypadku ateistów bądź gnostyków mam do czynienia z rozmową, dyskusją. Nie ma stałego machania szabelką. W przypadku chrześcijan, zwłaszcza fanów muzyki metalowej, następuje wręcz histeria. Słyszałem już, że jestem neofitą bądź reaguję na muzykę jak alkoholik na „procenty” – boję się jej, bo po kontakcie znów się uzależnię. Zdaję sobie sprawę z faktu, że trudno odrzucić coś, co się pokochało tak mocno. Sam to przeszedłem. Dlatego wielu chrześcijan szuka na siłę argumentów i usprawiedliwia szkodliwą twórczość naginanymi faktami, jak wypowiedź Gene Simmonsa z grupy Kiss w kwestii chrystianofobii, czy to, że Ozzy Osbourne kończy swoje koncerty powiedzeniem: God Bless You!, więc nie mogą nieść złego przesłania. To wprowadza zamęt. Niestety za tymi wypowiedziami i gestami nie idzie w parze zmiana w poczynaniach artystycznych. Być może będę nudny w powtarzaniu się, ale trzeba trzymać się Słowa Bożego:

      Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła – 1 Tes 5, 21–22.

      Radzę zawsze wszystkim oponentom dokładnie zrobić rachunek sumienia – polecam ten oparty na nauczaniu świętego Jana Pawła II. Częsta spowiedź i stan łaski uświęcającej. Sam tak robię. To oczyszcza najbardziej i pozwala spojrzeć na siebie prawdziwie. Uwalnia ducha ze zniewolenia. Co prawda chciałbym, żeby moje argumentacje wynikały tylko z mocy samej wiary, ale tak się złożyło, że zostałem wcześniej doświadczony, że realnie zetknąłem się z działaniem Złego. Otrzymałem dowody. Każdy temat, którego się podejmuję, by ostrzec przed zagrożeniem, jest przez mnie wnikliwie zbadany, ale nie opieram się tylko na swojej pewności – modlę się, zawsze zawierzam Maryi i Jezusowi.

      Wypowiadałem się już na ten temat. Przypomnę. Kontakt ze sztuką niechrześcijańską z założenia nie musi narażać na opętanie. Jednak jest dziwne, gdy wierzący w Jezusa Chrystusa delektują się twórczością, która gloryfikuje i promuje inne wartości. Czyż nie doznają teraz szoku, kiedy dowiadują się o przemilczanych do tej pory faktach? A ich kpiny i śmiech nie są reakcją obronną? Być może zamyka się trzeźwość, zastępowana naiwnością, że większym zagrożeniem jest nieobecność rodziców, przestępczość, korupcja czy narkotyki. Jednak to nie mniejsze zagrożenie, tylko równorzędne. Zło jest złe, jak śpiewa Budzy z zespołu Armia. Nie można tu zawrzeć kompromisu.

      I na koniec powiedz, jakiej muzyki teraz słuchasz, jakie zespoły polecasz?

      Ciszę. To przyjazna przestrzeń na spotkanie z Bogiem. Trzymanie się na siłę muzyki, z której idą zagrożenia dla ducha, to efekt miłości własnej. Trzeba się jej pozbyć, żeby zrobić miejsce dla Jezusa. Oczywiście dar tworzenia muzyki pochodzi od Boga, szkoda, że tak niewielu artystów tworzy ją na chwałę Pana. Kiedy muzyka była dla mnie ważniejsza od modlitwy, nie potrafiłem zrozumieć i słuchać śpiewnego, muzycznego uwielbienia. Parzyło i wydawało się takie niewyrafinowane. Jakże zafałszowane to było odczucie. Polecam muzykę uwielbieniową. Każdy chrześcijanin powinien wziąć udział w koncercie Uwielbienia i Chwały. Podczas koncertu, będącego modlitwą, czuć obecność Trójcy Przenajświętszej – wtedy, kiedy padają świadectwa wiary ze sceny, wtedy, kiedy cała publiczność spontanicznie wstaje z miejsc i wtedy, kiedy podnosi ręce do Boga w geście Wdzięczności, Uwielbienia i Chwały. Tu się dotyka Nieba. To emocje podnoszące na duchu, jak i z Ducha.

      Wykonawcy? Nie będę polecał konkretnych, gdyż pytanie zapewne nie dotyczy muzyki chrześcijańskiej, a pewnie tego, co pozostało w mojej płytotece z muzyki popkulturowej. Jeżeli odkrywamy w słuchanych piosenkach, utworach czy kompozycjach, że podważane są czy też atakowane wartości chrześcijańskie, to trzeba takie płyty, takich wykonawców odrzucić. Takie treści nie prowadzą do Boga. Pokusa? To narzędzie Szatana. Nawet muzycy chrześcijańscy ulegają i zmieniają swoją muzykę na rzecz tej, której się wcześniej przeciwstawiali. Zaczyna się od tego, że nie chcą mieć tzw. łatki muzyki chrześcijańskiej, a potem już śpiewają tylko o wartościach. Następnie o swoich mrokach duszy. Potem przekaz powoli zaczyna być mętny. Na koniec w miejsce Boga, staje w centrum człowiek. Cieszmy się talentami, które dał nam Bóg, ale nie róbmy z nich bożka.

       Wywiad przeprowadził Wojciech Łapiński dla portalu miesiecznikegzorcysta.pl.


Скачать книгу