Wędrówka Twojej duszy poprzez wcielenia. Poznaj prawdę zapisaną w Kronikach Akaszy. Linda Howe
Читать онлайн книгу.perspektyw i interpretacji, po zwiększoną cierpliwość wobec procesu życia. Na początku poczułam, że zostałam objęta przez wszechświat ramionami pełnymi życzliwości, szacunku i akceptacji. Dzięki temu wzmogła się moja wdzięczność za bezpieczeństwo życia w tym wszechświecie. Dostrzegłam obecność fundamentalnego dobra, przenikającego wszelki byt – to odczucie towarzyszy mi po dziś dzień, przy czym duże znaczenie miał tu fakt, iż owo „zatrzymanie” nie było związane z żadną konkretną osobowością ani bytem.
Odczuwane poczucie bezpieczeństwa spowodowało wzrost mojego zaufania wobec życia i pozwoliło mi zacząć pełniej cieszyć się jego niespodziankami. Zachowania wynikające ze strachu zniknęły spośród czynników definiujących mnie jako osobę. Mniej osądzałam, mniej się bałam i stawiałam mniejszy opór. Uświadomiłam sobie również, że tkanka wibracyjnego ciała (w znaczeniu naszych ciał fizycznych jako tworów wibracyjnych) służy jako energetyczna tkanka łączna pomiędzy duszą, Boskością a życiem we wszystkich jego przejawach. Wszelkie wartości duchowe kultywowałam w codziennym życiu! Cóż za radość mieć dostęp do prężnego królestwa ducha – nieskażonego dogmatami, instytucjonalizmem czy sztywnymi zasadami – i móc być światłością na drodze wiodącej przez zwykłe, codzienne życie.
Nieuchronnie nadszedł taki moment, w którym odczułam potrzebę poszerzenia przestrzeni, zwiększenia energii i pogłębienia zrozumienia. Doświadczając z jednej strony powolnej i bolesnej śmierci mojego ojca, a z drugiej trudnego dzieciństwa mojego syna, postanowiłam oprzeć się na Kronikach Akaszy, by znaleźć w nich przewodnictwo, wskazówki i wsparcie. Odkryłam w nich niesłychanie skuteczny i prostszy niż się wydaje, protokół, służący osobistemu uzdrawianiu, który wytrwale stosowałam, osiągając pozytywne rezultaty. Jakże cudownie było uwolnić się od długotrwałych trudności, pojednać się ze sobą i innymi ludźmi, a nawet otrzymać inspirującą wizję przyszłości!
Będąc w pełni skupioną na stosowaniu przewodnictwa z Kronik Akaszy otrzymanego metodą prób i błędów, jak również obserwując ten sam proces u moich uczniów, zauważyłam pewną zaskakującą zmianę. W samym środku eksperymentu moja uwaga przeniosła się z warstwy technicznej na moje wzmocnione połączenie z Kronikami Akaszy jako nieskończonymi zasobami duchowymi. Ujrzałam siebie jako świeżo zaangażowaną w kontakt z moimi Kronikami, który opierał się na wzorcu składającym się z zapytań, przewodnictwa, praktycznego zastosowania uzyskanych informacji, obserwowania skutków, ewaluacji i dalszych zapytań. W ten sposób wydeptałam ścieżkę uzdrowienia i transformacji, wzdłuż której stare i nieskuteczne strategie rozwiązywania problemów ustąpiły miejsca nowym, odpowiednim nawykom na polu myśli i zachowań.
Co bardzo ważne – odkryłam wykształcony przez siebie nawyk, polegający na używaniu emocjonalnych ran, zniewag, obraz oraz będących ich skutkiem urazów, jako broni skierowanej przeciwko sobie, który prowadził do całkowitego braku poczucia własnej wartości. Fakt uświadomienia sobie tego nawyku stał się kluczem otwierającym drzwi do mojego wyzwolenia i uzdrowienia! Ujawniono mi dogłębny protokół, zaczęłam go stosować, dzięki czemu dokonałam zmian w postrzeganiu, nastawieniu i przekonaniach, co w rezultacie doprowadziło mnie do wyzwolenia się z ograniczeń spowodowanych ranami przeszłości. Z kolei te ostatnie same w sobie stały się portalem otwierającym święte możliwości kontaktu z Boską Rzeczywistością! W swojej drugiej książce, zatytułowanej Healing Through the Akashic Records, opisałam fazę rozwoju – przejście od inicjacji do biegłości, od osoby początkującej do duchowo dojrzałej.
Pozostała jeszcze jedna kwestia, stanowiąca kluczowe wyzwanie naszego wieku: pogodzenie rzeczywistości duchowej z fizyczną. Rozważałam następujące pytanie: Jak możemy być świadomi rzeczywistości duchowej, skoro jesteśmy całkowicie zanurzeni w rzeczywistości fizycznej? Nieusatysfakcjonowana ani duchowym eskapizmem, ani wypieraniem niewidzialnego, kontynuowałam poszukiwania.
Ruszyłam śmiało w świat z nowym entuzjazmem i pragnieniem wniesienia swojego wkładu w proces życia. Ku swemu przerażeniu odkryłam, że mój wewnętrzny kompas był ustawiony na unikanie cierpienia, ale nie na kierowanie mnie ku spełnieniu moich marzeń. Nie wiedziałam, co z tym począć, więc wróciłam do moich Kronik. Stopniowo – ideę po idei, ćwiczenie po ćwiczeniu – ujawniano mi skuteczną strategię angażowania się w sprawy tego świata, które przyniosło mi niesłychanie wielką satysfakcję i szczęście.
Otrzymany materiał zaprezentowałam swoim uczniom, by na różne sposoby sprawdzali go w praktyce i obserwowali, co na nich działa, co jest użyteczne, i co najskuteczniej uwalnia ich od cierpienia. Niektórzy raz w miesiącu spotykali się w grupach, zaś inni wybrali pracę samodzielną. Na moich oczach osoby te uzyskiwały jasność w odniesieniu do ich obecnego postrzegania dzięki uwolnieniu się od starych idei, które w przeszłości hamowały ich zdolność do angażowania się w życie.
To była niezwykle intensywna nauka! Na moją zdolność do spójnej interakcji ze światem zgonie z moimi intencjami wpływało mnóstwo dawnych idei duchowych, które błędnie rozumiałam. Więcej niż raz doceniłam bycie wieczną istotą duchową, gdy okazało się, że będę potrzebowała wieczności, by się z tym uporać! Im bardziej uważałam się za osobę uduchowioną, tym mniej byłam zdolna do komunikowania się z różnymi grupami ludzi w różnych sytuacjach. Moja wrażliwość często intensyfikowała się do tego stopnia, że wywoływała we mnie psychiczny dyskomfort, który mnie paraliżował i wpędzał w izolację. Pamiętam, że myślałam wówczas, iż nie po to weszłam na duchową ścieżkę. Jednak brnęłam w to dalej, bijąc się o pogodzenie życia duchowego z życiem w świecie. Gdy w przestrzeni moich osobistych Kronik odkryto przede mną potężne i praktyczne metody, podzieliłam się nimi z moimi uczniami, by mogli je wypróbować na sobie. Rezultaty były oszałamiające!
Dzięki wykonanej osobistej pracy każde z nas oczyściło swój wewnętrzny dom. Zebraliśmy nagromadzone śmieci i wyrzuciliśmy je; zdecydowaliśmy też, które wyobrażenia i przekonania warte były zatrzymania, a których należało się pozbyć. Odkryłam, iż mimo że świat bywa zwariowany, to dopóki mój wewnętrzny dom pozostanie czysty, zamieszkująca go nieskończona łaska – miłosierdzie, dobra wola, radość i pokój – będzie mogła ze mnie promieniować. Odkryłam, jak funkcjonować w świecie jako możliwie najbardziej autentyczna osoba – zaczęłam od pozbycia się archaicznych idei, które zakłócały moją zdolność służenia innym jako przedstawicielka Boskiego wymiaru.
Dostrzegłam kompleksowe ciało mądrości, któremu towarzyszą ćwiczenia, procedury i protokoły. Nasunęły mi się nowe spostrzeżenia dotyczące naszych codziennych doświadczeń, mające moc wprowadzania radykalnych zmian w nasze relacje z innymi ludźmi. Żyjemy równocześnie w fizycznym i duchowym świecie, dlatego jesteśmy poddawani wyzwaniu bycia w pełni obecnymi w obu naraz. Naszym zadaniem jako istot ludzkich jest obdarzanie świata światłem naszych dusz, to znaczy stanie się takim ludzkim domem, by wart był przebywania w nim duszy w tym ziemskim wymiarze.
Otrzymane przeze mnie przewodnictwo nie było ani tym, czego chciałam, ani tym, czego się spodziewałam. Część mnie miała nadzieję otrzymać podane na tacy instrukcje dotyczące podstaw współżycia z innymi ludźmi zamieszkującymi tę planetę. Jednak nie o to chodziło. W ramach serii objawień – niekiedy wzniosłych, niekiedy przyziemnych – wykrystalizował mi się proces służący osobistej transformacji. Dzięki niemu odnowiłam swoją strukturę wewnętrzną, stwarzając przestrzeń dla blasku duszy. Na przestrzeni dekady – pracując z moimi uczniami, stale zadającymi pytania o to, jak utrzymać duchową świadomość, uczestnicząc w życiu tego świata – otrzymałam ważne obrazy i dogłębne zrozumienie. Najważniejszy obraz ujrzałam wtedy, gdy szukałam porady w moich własnych Kronikach.
Oczami duszy zobaczyłam pięć Świetlnych Filarów, ustawionych w okręgu i podpierających sufit. Obraz ten skojarzył mi