Na szczycie. K.N. Haner
Читать онлайн книгу.mina w tym momencie musiała być komiczna.
– Pojechał cię znaleźć, nawet nie wiedziałem, czy coś pamięta z tego wieczoru, a on nie zapamiętał nic… oprócz ciebie na scenie.
– Mówisz serio? – otworzyłam usta ze zdziwienia.
– Tak, wiem, że ci tego nie powiedział. Wymyślił tę gadkę z tancerką.
– Nie potrzebujecie tancerki? – pisnęłam.
– Potrzebujemy, ale to kolejny zbieg okoliczności, który potwierdza, że to, co was łączy, jest czymś naprawdę wyjątkowym. Ty też to czujesz, prawda?
– Sed jest wyjątkowy, naprawdę go lubię.
– Tylko lubisz? – spojrzał na mnie ciepło.
– Nie wiem, czy tylko, nigdy nie byłam zakochana, więc nie wiem, jak to jest.
– A co do niego czujesz?
– Oj, tyle tego jest…
Erick się uśmiechnął.
– Opowiesz mi o tym?
– Sed jest bardzo… bardzo czuły, namiętny, a zarazem delikatny, i tak mnie czasami wkurza. Ale jak na mnie patrzy, czuję się piękna, mam motyle w brzuchu, kiedy się uśmiecha, a gdy mnie dotyka… – zamknęłam oczy, a moja cipka zapulsowała. O matko jedyna!
– Kochasz go, Reb.
Spojrzałam na niego przerażona.
– Nie, ja…
– Kochasz go, boisz się to przyznać, ale go kochasz.
– Nie mów nikomu, okej?
Uśmiechnął się i mnie przytulił.
– Pokaż wszystkim jak bardzo się mylą, że nie jesteś przypadkową laską z klubu, że zależy ci na nim, pokaż całemu światu, że masz ich w dupie, że liczy się tylko Sed.
– Nie wiem, czy potrafię.
– Po prostu bądź taka, jaka jesteś, nie zmieniaj się. Kłóć się z nim, wyzywaj, wrzeszcz. A potem krzycz w sypialni, jak cię będzie rżnął na zgodę.
Zaśmiałam się.
– Naprawdę jesteś jego przyjacielem.
– Sed jest dla mnie jak brat, jeśli on będzie szczęśliwy, to może i ja uwierzę, że kiedyś znajdę taką miłą dziewczynę, z którą będę chciał mieć gromadkę dzieciaków i dom z ogródkiem.
– I psa.
– I psa. – Erick pocałował mnie w czubek głowy.
– Jesteś super, Erick.
– Już to mówiłaś!
– I masz rację. Kocham go.
– To idź i mu to powiedz, mała. Nie masz na co czekać.
Wtuliłam się na chwilę w jego ramiona, by zebrać się w sobie i iść do domu.
– Nie musisz nigdzie iść – usłyszałam głos Seda i obejrzałam się zszokowana. Stał w progu i patrzył na nas nieodgadnionym wzrokiem. Cholera! Długo tak słuchał? Słyszał, co mówiłam?
– Sed, ja… – Wstałam i weszłam na schody, wstrzymując oddech.
– Ja też cię kocham! – Podbiegł do mnie i chwycił w ramiona.
– Och, Sed! Przepraszam! Przepraszam! – rozpłakałam się. Ze szczęścia. Kocham go. To proste. Nie mogę się tego wypierać. Jest dla mnie ważny, bardzo, bardzo ważny.
– To ja przepraszam! Boże, wybacz mi to, co ci zrobiłem! – Wplótł dłonie w moje włosy i przystawił swoje czoło do mojego.
– To nic, nic nie szkodzi.
– Boże, nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem.
– Nie zrobiłeś nic, czego sama nie chciałam. – Musnęłam palcem jego policzek. Wzrok miał taki smutny, taki udręczony. Och, Sed!
– Bolało cię, a ja nie przestałem i tak cię potraktowałem… Boże!
– Kocham cię, to nieważne.
– Nie chciałem cię skrzywdzić, nie chciałem.
– Nie skrzywdziłeś, Sed.
– Widziałem łóżko, znowu dostałaś krwotoku.
– Niedużego, tak samo by było i innym razem. Najwidoczniej musimy poczekać ten tydzień.
– Dwa tygodnie. – Uśmiechnęłam się.
– Nie, tylko tydzień. – Sed spojrzał na mnie dziwnie. – Wymyśliłam dwa tygodnie, bo chciałam cię przetrzymać z seksem do ślubu.
– Ślub jest za trzy.
– No tak, ale łatwiej by mi było odganiać cię przez tydzień niż dwa.
– Och, Reb – spojrzał na mnie tak słodko i się roześmiał.
– Widziałeś Treya?
– Tak, jest w domu. On mi powiedział o tym, że nic się nie stało.
– Był u Jacka przed nami, nie mam pojęcia, skąd się domyślił.
– Dobrze cię zna, lepiej niż ja – skrzywił się.
– Mamy całe życie, żeby się poznać, Sed.
– Nadal chcesz za mnie wyjść? – zapytał niepewnie.
– A dlaczego miałabym zmienić zdanie?
– No wiesz, nie zachowałem się najlepiej.
– Jakbyś ty mi powiedział, że się z kimś przespałeś – zamknęłam oczy, bo ta myśl sprawiła mi wręcz fizyczny ból. – Uwierz mi, że ty i tak nie powiedziałeś nic złego.
– Nie chodzi o to, co powiedziałem, tylko co zrobiłem.
– Sed, proszę…
– Nie, Reb, nie potrafię sobie wybaczyć, że cię zmusiłem.
– Do niczego mnie nie zmusiłeś!
– Płakałaś, bolało cię, a ja byłem taki brutalny i nie przerwałem tego.
– Nieważne, już nic mnie nie boli.
– Na pewno? – spojrzał na mnie udręczony.
– Tak, kochanie. – Musnęłam jego usta swoimi.
– Bardzo cię kocham! – Wpierw pocałował mnie nieśmiało, by po chwili zawładnąć moimi ustami. Nawet się nie zorientowałam, że Erick gdzieś się ulotnił. Moje ciało od razu zalała fala pożądania, ale oboje wiedzieliśmy, że musimy się pohamować. Choć ciężko nam to przychodziło. Jak miałam spać obok niego i się z nim nie kochać? Pragnęłam w końcu zrobić to normalnie, bez bólu i strachu. Na samą myśl o jego cudownym, gorącym ciele zrobiłam się mokra i napalona.
Weszliśmy do domu w objęciach. Chyba wszyscy odetchnęli, nawet Simon, który jest dupkiem do potęgi entej. Nie będę Sedowi mówiła o tej sytuacji w kuchni, bo nie chcę ich skłócić. Będę trzymała się od niego z daleka i mam nadzieję, że to wystarczy.
– Trey, możemy pogadać? – Wsunęłam się mu na kolana, podczas kolejnego bokserskiego pojedynku na xboxie.
– Mała, nie teraz! – Odchylił się w bok, bo mu zasłoniłam.
– Chcę pogadać!
– Za chwilę! Mocniej! W lewo! – Naciskał nerwowo przyciski kontrolera. – Kurwa!
– Trey! – warknęłam