Na szczycie. K.N. Haner
Читать онлайн книгу.dłońmi.
– Powiedział, że statystycznie mówiąc, to może być jego.
– Dlaczego się temu nie dziwię? – uśmiechnęłam się szyderczo.
– Powiedział mi, że sypiał z nią od ponad półtora roku.
– Co? – spojrzałam krzywo.
– Przyznał się, że za pierwszym razem on ją uwiódł, a potem już przychodziła sama.
– Widziałeś ją w ogóle?
– Widziałem.
– I co?
– Co co?
– Co o niej sądzisz?
– Nie wiem, widziałem tylko na zdjęciach – wzruszył ramionami.
– Jasne, dobrze wiem, że jest ładna.
– No i co z tego?
– Jest wysoka, zgrabna, to modelka.
– I co w związku z tym?
– Ja nie jestem modelką – skrzywiłam się.
– Jesteś tancerką.
– Striptizerką – skrzywiłam się jeszcze bardziej.
– Byłaś striptizerką, teraz jesteś tancerką najlepszego zespołu w branży.
– Nie dorastam jej do pięt, ona skończyła prawo.
– I co? Sed też skończył.
– No właśnie – rzuciłam z irytacją.
– Masz z tym problem?
– Nie, znaczy fajnie i w ogóle, że jest wykształcony, ale…
– No co? Co ale? Co ci się już tam ubzdurało? – Popukał mnie palcem w czoło.
– Ja jestem nikim, nie mam szkoły, nie pochodzę z dobrej, zamożnej rodziny.
– Ja też nie i wcale nie czuje się przez to gorszy.
– Ale studiujesz.
– Oj, mała, nie wydziwiaj! Martwisz się o to, że nie masz studiów?
– Nie, nie wiem… – westchnęłam. – To wszystko mnie trochę przerasta, rodzice Seda lubią Karę, ich rodzice się znają…
– Teściami się przejmujesz? – parsknął śmiechem.
– Ej! – trąciłam go w bark.
– Przecież nawet ich nie znasz, skąd wiesz, jak się zachowają wobec ciebie?
– Po prostu wiem, czuję to.
– Kobieca intuicja?
Pokiwałam twierdząco.
– Ty nigdy nie masz kobiecej intuicji! Zawsze, jak się zamartwiałaś i mówiłaś „o Boże, coś się dzieje”, to nic się nie działo.
– Tak? – spojrzałam na niego.
– Tak.
– I nie mam się co martwić?
– Nie, zacznij lepiej planować ślub. Rozumiem, że jestem zaproszony? – trącił mnie w ramię.
– Oczywiście, że tak, jako honorowy gość. Mój świadek!
– Mam zostać twoim świadkiem? – zdziwił się.
– A co myślisz? Że niby kogo miałabym wybrać?
– A Sed kogo bierze?
– Nie wiem.
– Na pewno któregoś z chłopaków, dwóch świadków to dość dziwne.
– Nie wierzę w przesądy.
– No, w sumie to ślub w Vegas.
– No właśnie.
– Mam ci urządzić wieczór panieński?
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
– Cholera, nie wiem. Powinnam mieć wieczór panieński?
– No jak nie! Sedowi na pewno wyprawią!
– I tego się boję, znowu pójdą do klubu ze striptizem…
– Znowu?
– No, przed ślubem z Karą byli w moim klubie, Sed mnie wtedy zobaczył.
– Mówiłaś, że przyszedł następnego dnia.
– Bo tak było. Wrócił, by mnie poznać.
– Cholera, ale to romantyczne – roześmiał się w głos.
– Świnia! Sed jest słodki, nawet nie wiesz, jaki potrafi być kochany.
– Mogę się tylko domyślać. Ale skoro taki z niego romantyk, to gdzie pierścionek? – chwycił moją dłoń.
– Był pierścionek, ale go zgubiłam.
– Zgubiłaś pierścionek zaręczynowy? – spojrzał na mnie jak na wariatkę.
– Tak, wczoraj, razem z kluczykami do auta.
– Aż tak się nawaliłaś?
– Jak szpadel.
Świadomość, że Trey się o mnie martwi, zawsze mi pomagała. Ostatnie dni były ciężkie i myślałam przez chwilę, że go straciłam. Wymusiłam na nim obietnicę, by nie przebywał za dużo z Simonem. Niechętnie się zgodził, on naprawdę uważa, że Simon jest w porządku. Będę miała oko na tę znajomość, bo zdecydowanie mi się to nie podoba. Nie chcę jakichś problemów i kłótni, bo i tak zapowiadają się spore emocje.
***
– Nie! Nie ma mowy, żebym zrobiła sobie tatuaż! – piszczałam i wyrywałam się, gdy Erick i Alex siłą wprowadzali mnie do salonu tatuażu. Sed pojechał gdzieś z samego rana i nie miał mnie kto uratować przed tym durnym pomysłem. Zdrajca Trey nawet ich zachęcał. Zabiję go!
– Reb, mały tatuaż, jeden. – Erick zbliżył do siebie dwa palce, pokazując rozmiar.
– Boje się igieł! Zemdleję!
– Nie będziesz patrzyła! Chodź! – Alex wciągnął mnie do środka. Chłopaki są tutaj częstymi gośćmi więc od razu się nami zajęto. Erick wybrał sobie wzór na brzuch, tu jeszcze nie ma tatuażu. To ogromna czaszka, przerażająca i bardzo intrygująca. Alex długo się zastanawiał, w końcu stwierdził, że jest za trzeźwy by zrobić sobie cokolwiek. Też wytoczyłam ten argument, ale nic to nie dało. Po pięciu minutach leżałam na stole do tatuowania z tyłkiem na wierzchu.
– Na pewno ma być ten wzór? – zapytał Ericka mężczyzna, trzymając maszynkę w ręku i szykując się bo tatuowania.
– Nie! Ja nie chcę! Oni mnie zmusili! – Wszyscy w salonie się roześmiali.
– Do dzieła, Mark! – Erick poklepał kolegę po plecach i podał mi rękę. Ścisnęłam ją z całej siły. Naprawdę cholernie boje się igieł.
– To nieduży wzór, za chwilę będzie po wszystkim – powiedział na pocieszenie tatuażysta.
– Oj, zamknijcie się już! – Wcisnęłam twarz w skórzane obicie łóżka i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem, co mi wybrali. Jeśli to jakiś głupi napis, to ich pozabijam. To podobno tradycja, że nowa osoba w zespole robi sobie tatuaż wybrany przez chłopaków. Nie wiem, czy jestem bardziej przerażona samym faktem tatuowania, czy tym, że będę miała to do końca życia i nie mam pojęcia, co to za wzór. Dźwięk maszynki jest gorszy niż u dentysty. Mój Boże! Cholernie boli! Niech mi ktoś spróbuje powiedzieć, że