Jezioro Ciszy. Inni. Anne Bishop
Читать онлайн книгу.chodziła tam i z powrotem po gałęzi drzewa, przyglądając się martwemu mężczyźnie, leżącemu nieopodal domu pani Vicki.
Najnowszy martwy człowiek? Ostatni martwy człowiek? Martwy detektyw? Jak Wronia Straż powinna go określić? Ostatnio w Kłębowisku było mnóstwo martwych ludzi, ale jednocześnie brakowało łatwo dostępnego mięsa, ponieważ ludzie zbyt szybko odnajdowali te trupy.
Jeśli najnowszy martwy człowiek nie mógł być mięsem, to może miał coś innego, co mogłoby być pożądane? W jego kieszeniach z pewnością były skarby, ona jednak nie chciała sprowadzić kłopotów na panią Vicki, więc postanowiła tego nie sprawdzać. Reszta Wroniej Straży, która pilnowała ciała – i policji – niechętnie na to przystała.
To ciało zostało poruszone.
Skąd człowiek zwany oficerem Grimshawem wiedział o pierwszym martwym człowieku? Nie było go tam, gdy mniejsze terra indigena znalazły ciało i zabrały przydatne przedmioty, takie jak plecak i termos, błyskotki z prostokątnymi papierami i inne rzeczy. No dobrze, zniknęły również gałki oczne i być może właśnie to jest wskazówką – w programach, które lubi oglądać pani Vicki, policja zawsze szuka wskazówek – ale skąd wiedział o pozostałych rzeczach?
Ilya Sanguinati wiedział, a przynajmniej podejrzewał, co się stało, i zażądał, aby wszystkie przedmioty zostały przyniesione do Stróżówki. Tylko pod tym warunkiem zgodził się pomóc pani Vicki. Tak więc wszystko zostało oddane. Z wyjątkiem gałek ocznych. Oficer Grimshaw zabrał tę, którą miała zjeść wczoraj na obiad, a Aggie podejrzewała, że Łasicza Straż zajęła się drugą, zanim Wrony się zebrały, by przyjrzeć się pierwszemu martwemu człowiekowi. A przecież Łasice nawet nie lubiły gałek ocznych, po prostu droczyły się z Wronami.
Z drugiej strony, Ilya Sanguinati powiedział, że chce zobaczyć, co miał ze sobą pierwszy mężczyzna, żeby się dowiedzieć, dlaczego wtargnął na teren Kłębowiska. Nie powiedział, że zachowa to, co mu się przyda.
Ale i tak oddała lśniącą skrzynkę z prostokątnymi papierami, żeby pomóc pani Vicki. A teraz jest jeszcze martwy detektyw, który na pewno ma przy sobie jakiś skarb.
Tyle że oficer Grimshaw widział już to ciało, tak więc z całą pewnością będzie wiedział, czy ktoś je naruszył, nawet jeśli małe rączki sprawdzą tylko kieszenie. Wrony bardzo uważnie przyjrzały się martwemu mężczyźnie, dotknęły nawet szyi, tak jak to robiono w telewizji, żeby się przekonać, czy człowiek nie żyje – tak jakby nie mogły tego stwierdzić po wyglądzie czy zapachu. Martwy człowiek pachniał inaczej niż żywy człowiek. Wiedziały o tym nawet młode Wrony. Najwyraźniej jednak ludzie o tym nie wiedzieli i musieli dotykać.
Potem zauważyła kawałek materiału wystający spod ciała. Ludzie nazywali to krawatem. Jedna z Wron zauważyła przypiętą do niego błyskotkę – odbiły się od niej promienie słońca, gdy detektyw wyciągnął broń i ruszył na jednego ze Starszych, który był wściekły na dwóch innych ludzi, próbujących wejść do domu pani Vicki. Jozi odleciała w poszukiwaniu pożywienia, zostawiając Aggie, aby ta przyjrzała się martwemu człowiekowi.
Chodziła po gałęzi tam i z powrotem i cały czas rozmyślała o błyskotce, którą widziała Jozi. Mogła zabrać tę błyskotkę, prawie nie naruszając ciała. Wystarczyło tylko wyciągnąć krawat spod człowieka na tyle, aby dosięgnąć spinki.
Oficer Grimshaw zaprowadził młodego Osgooda do samochodu. Nie widziała ich – co oznaczało, że oni z pewnością nie widzieli jej. Wtedy sfrunęła do martwego człowieka i ponownie się rozejrzała. Nie widziała samochodu ani żywych ludzi.
Złapała koniec krawata i zaczęła ciągnąć, centymetr po centymetrze wydobywając go spod ciała. Gdy nie mogła wyciągnąć więcej, zamieniła skrzydła w małe ręce, które mogły się wcisnąć między ziemię i ciało, gładząc krawat palcami, aż…
Jest!
Wyciągnęła swoją nagrodę i rzuciła ją na grunt, po czym zamieniła ręce z powrotem w skrzydła. Podniosła spinkę dziobem, podfrunęła do drzewa obok domku, który wynajmowała od pani Vicki – drzewa, na którym znajdowało się ostrożnie zbudowane gniazdo, zakrywające dziurę w pniu. Dziura została dokładnie wyłożona kartkami papieru, tworzącymi warstwy, między którymi Aggie skrywała swoje małe skarby.
Przez kilka minut wpatrywała się w papier, aż wreszcie znalazła idealne miejsce na swoją nową błyskotkę.
ROZDZIAŁ 13
Grimshaw jechał powoli w kierunku głównej drogi, wsłuchując się w dziwną, straszliwą ciszę, która zazwyczaj oznaczała obecność Starszych. Zatrzymał się, gdy zobaczył Juliana.
– Czy jest tu ktoś, kto mógłby podwieźć oficera Osgooda na komisariat policji? – zapytał. Pozostawił niezabezpieczone miejsce zbrodni wraz z ciałem, a przecież w okolicy czaiły się drapieżniki. Ale nie było to ludzkie miasto, ani nawet ludzkie miejsce, i żeby nie zostać kolejnym martwym ciałem, musieli zrezygnować z przestrzegania podstawowego protokołu dochodzenia.
Poza tym chciał zabrać stąd młodego policjanta, zanim Swinn zostanie poinformowany o tym, co się stało z jego ludźmi.
Julian oparł się o drzwi auta i zaczął cicho:
– Strażacy wyciągnęli człowieka z samochodu. Przejęli go ratownicy, właśnie jadą do szpitala w Bristolu. Jestem niemal pewny, że nie przeżyje tej podróży. – Pomachał do mężczyzny w białej koszuli i sportowej kurtce, który trzymał w ręku torbę lekarską. – Porozmawiaj z lekarzem.
Julian cofnął się, żeby Grimshaw mógł otworzyć drzwi i wysiąść z samochodu.
– Panie doktorze? – odezwał się oficer.
Mężczyzna wyglądał na zbyt młodego, żeby mieć własny gabinet, nawet w małym mieście. Tak przynajmniej byłoby jeszcze rok temu. Teraz każdy lekarz, który zechciałby otworzyć gabinet w niewielkiej społeczności, takiej jak Sprężynowo, był witany z otwartymi ramionami.
– Steven Wallace. Młodszy partner w gabinecie medycznym w Sprężynowie.
Uścisnęli sobie dłonie. A potem Grimshaw wskazał palcem na Osgooda, który niechętnie wysiadł z samochodu.
– Jeśli wraca pan do wioski, to czy mógłby pan zbadać oficera Osgooda i upewnić się, że wszystko z nim w porządku?
– Nic mi nie jest – zaprotestował młody policjant, choć nadal wyglądał blado.
– W takim razie twoja wizyta w gabinecie będzie krótka, a potem poczekasz na mnie na komisariacie. Będziesz odbierał telefony do mojego przyjazdu.
Wallace wskazał na pojazd zaparkowany za karawanem.
– To mój samochód.
Grimshaw poczekał, aż Osgood dojdzie do samochodu, i zapytał:
– Jest pan lekarzem sądowym, doktorze?
– Mniej więcej. Ustalam przyczynę śmierci wśród mieszkańców Sprężynowa oraz rodzin, które prowadzą farmy i winnice na tym terenie. Ale w przypadku dochodzenia albo jeśli śmierć wygląda podejrzanie, ciało zostaje zabrane do Bristolu na autopsję.
Grimshaw tak podejrzewał, miał jednak nadzieję, że uda mu się czegoś dowiedzieć.
– W pobliżu budynku głównego leży jeszcze jedno ciało. Czy w wiosce jest jakiekolwiek miejsce, gdzie mógłby pan je zbadać i chociaż wstępnie określić przyczynę śmierci?
Wallace długo zastanawiał się nad odpowiedzią.
– Możemy