Jezioro Ciszy. Inni. Anne Bishop

Читать онлайн книгу.

Jezioro Ciszy. Inni - Anne Bishop


Скачать книгу
to osada terra indigena?

      – W czasach Honorii? Wydaje mi się, że wiedziało o tym wtedy wielu mieszkańców Sprężynowa. Ale czy ktoś spoza wsi to rozumiał… – Subtelnie wzruszył ramionami.

      To wyjaśniało, dlaczego w rodzinie Yoricka zawsze powtarzano, że biznes ciotki był niewypałem. Nie wiedzieli, co tak naprawdę zbudowała – i dlaczego. Tak, była ekscentryczną wizjonerką. Może gdy dorosnę, będę taka jak ona.

      Wyjrzałam przez okno w chwili, w której mijaliśmy drogowskaz do Mill Creek Lane, co oznaczało, że przegapiliśmy mój zjazd. Kiedy w końcu skręciliśmy w nieoznakowaną żwirową drogę, prowadzącą – byłam tego pewna – na drugą stronę jeziora, zaczęłam się denerwować.

      – Myślałam, że wracamy do Kłębowiska, żeby przejrzeć dokumenty.

      – Jeszcze nie – odparł Ilya Sanguinati. – Jestem pewien, że te dokumenty są w porządku. Jedziemy do Stróżówki, żeby pomogła mi pani w przeglądaniu innych dokumentów.

      – Jakich?

      Uśmiechnął się, ale i tak poczułam niepokój.

      – Tych, które miał przy sobie martwy mężczyzna.

      ROZDZIAŁ 10

GRIMSHAWWTOREK, 13 CZERWCA

      Detektyw Swinn rzucił Grimshawowi mordercze spojrzenie. Potem w ten sam sposób popatrzył na Juliana, a następnie wyszedł z komisariatu.

      – Nie lubi nas – rzekł Julian.

      Grimshaw wypuścił powietrze.

      – Z pewnością sprawdzi twoją przeszłość.

      – Prędzej czy później ktoś na pewno to zrobi.

      A potem ten ktoś każe ci odejść?

      – Dlaczego Sanguinati interesują się Vicki DeVine?

      – Może dlatego, że to ona kontroluje Kłębowisko – odparł Julian. – Przyjechała do Sprężynowa jesienią ubiegłego roku i rozpoczęła remont głównego domu oraz niektórych domków z myślą o tym, aby mieć wszystko gotowe na lato, kiedy ludzie będą chcieli wynająć na weekend domek nad jeziorem. Z tego, co wiem, był to pierwszy raz, gdy Sanguinati się z nią skontaktowali.

      – Skoro wampiry posiadają w tej wsi tyle budynków, o ilu wspomniał Ilya Sanguinati, dlaczego wszyscy udawali, że Inni trzymają się z dala od mieszkających tu ludzi?

      Julian się zawahał.

      – W innym miejscu, w którym żyłem przez jakiś czas, pracowałem jako zarządca majątku – osoba, która pobiera czynsze, załatwia naprawy i wysłuchuje skarg. Była to mała społeczność, taka jak ta. Ludzie przysięgali, iż w swojej wsi nigdy nie widzieli żadnych terra indigena, mimo że mieszkali pod Górami Addirondak i od czasu do czasu, gdy ziemia po deszczu była mokra, znajdowali pod swoimi oknami wielkie ślady – dowód na to, że coś stało na tylnych łapach, żeby zajrzeć przez okna na pierwszym piętrze. Był tam mężczyzna, który prowadził biznes polegający na robieniu gipsowych odlewów tych odcisków. Ludzie wieszali je na ścianach w swoich domach i pokazywali gościom – i nadal przysięgali, że Inni nie chodzą u nich po ulicach i że wyjątkowo okrutna śmierć, która od czasu do czasu spotykała niektórych, wcale nie była spowodowana przez wielkiego, wściekłego drapieżnika. Wayne, wielu ludzi pozostaje przy zdrowych zmysłach, udając, że terra indigena są Gdzieś Tam, a nie siedzą obok ciebie przy ladzie.

      – Jedyną lokatorką w Kłębowisku jest Wronia Straż – powiedział Grimshaw. – Czy Vicki o tym wie?

      – Jeśli wcześniej nie wiedziała, to teraz już wie.

      – Ale Wrona nadal tam jest?

      – Tak.

      Chwila wahania.

      – Wrona, o której wie, może nie być jedynym terra indigena mieszkającym w domkach albo na terenach otaczających Kłębowisko.

      Nagle zadzwonił telefon. Sięgając po słuchawkę, Grimshaw powiedział:

      – Tak mi się wydawało. – A potem dodał: – Komisariat policji w Sprężynowie.

      – Ranny funkcjonariusz. Policjant potrzebuje wsparcia.

      Na bogów! Przecież na tym terenie nie było innych policjantów. Poza…

      – Gdzie jesteś?

      – Kłę… Kłębowisko.

      – Możesz zostać tam, gdzie jesteś?

      – Tak.

      – Już jedziemy. – Grimshaw rozłączył się i wybrał numer komisariatu w Bristolu. – Z tej strony oficer Grimshaw ze Sprężynowa. Przekażcie kapitanowi Hargreavesowi, że mam problemy w Kłębowisku. Jeden policjant jest ranny, a drugi potrzebuje wsparcia. Właśnie tam jadę. Potrzebuję każdego, kogo możesz mi wysłać.

      – Nie ma tam nikogo z JWK? Nie mogą udzielić ci wsparcia? – spytała dyspozytorka.

      – Myślę, że to właśnie zespół JWK został zaatakowany.

      Nastąpiła chwila ciszy.

      – Przekazuję sprawę.

      Grimshaw rozłączył się i spojrzał na Juliana.

      – Jedziesz ze mną.

      – Nie. – Julian cofnął się o krok. – Nie jestem już policjantem. Nie mam broni.

      Grimshaw ruszył w kierunku drzwi.

      – Na pewno masz broń. Po tym, co przeszedłeś, nie zaryzykowałbyś. Julianie, potrzebuję wsparcia. Kogoś, komu ufam.

      Wyszedł z budynku. Nie był Intuitą tak jak Julian, miał jednak przeczucie, że mężczyzna, którego pamiętał – i który kiedyś był świetnym gliną – nie pozwoliłby mu wpakować się w tarapaty.

      – Możesz wziąć strzelbę – powiedział, gdy Julian usiadł na fotelu pasażera.

      – Który z nich dzwonił?

      Grimshaw wyjechał z miejsca parkingowego i skręcił w stronę Kłębowiska. Włączył syrenę policyjną.

      – Wydaje mi się, że ten najmłodszy. Zanim Swinn kazał mi wyjść, zobaczyłem w ich zespole dzieciaka, który na pewno był za młody, żeby należeć do JWK. Wyglądał, jakby dopiero co ukończył akademię.

      – Swinn jest jego dowódcą. Dlaczego dzieciak nie zadzwonił do niego?

      – Może właśnie dlatego… – Przez minutę Grimshaw koncentrował się na jeździe. Potem wyjął wizytówkę z kieszeni koszuli. – Zadzwoń do Ilyi Sanguinatiego i ostrzeż go, żeby nie odwoził Vicki DeVine do domu, zanim nie będziemy wiedzieli, co się dzieje.

      Julian wziął wizytówkę i wyjął telefon komórkowy.

      – Panie Sanguinati? W Kłębowisku są jakieś problemy. Oficer Grimshaw jest już w drodze. Czy mógłby pan… Rozumiem. – Na chwilę zapadła cisza. – Tak, rozumiem. Dziękuję za informację.

      Ręka z telefonem opadła na kolana.

      Grimshaw zerknął na przyjaciela, który wyglądał nienaturalnie blado.

      – Co?

      – Pan Sanguinati zabiera Vicki do Stróżówki. Powiedział, że w tej chwili Starsi nie są zadowoleni z ludzi, ale policja będzie bezpieczna i będzie mogła zabrać rannego, o ile nie użyje broni.

      Ledwo zerknął we wsteczne lusterko i wcisnął hamulec.

      – Starsi? Julianie, na bogów!

      Gdy


Скачать книгу