1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę. Andrew Nagorski

Читать онлайн книгу.

1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę - Andrew Nagorski


Скачать книгу
niezbędne, by poprowadzić swoich rodaków w tej walce. W wydanej w 1934 r. książce Vers l’armée de métier [Armia przyszłości] wystosował już ostrzeżenie: „Zjednoczone Niemcy, wspierane naszymi złudzeniami, umacniane naszymi klęskami, spajane naszymi dążeniami do ograniczenia rezultatów naszego niedawnego zwycięstwa z 1918 roku, stworzyły kolosa gotowego rzucić się na zachód jednym, szybkim skokiem”111.

      By temu zapobiec, de Gaulle postulował modernizację armii, połączenie czołgów i piechoty w wysoce mobilne jednostki zdolne do zadawania szybkich uderzeń w ścisłym współdziałaniu z lotnictwem, zamiast polegania na umocnieniach i tradycyjnych formacjach piechoty. Jego książka sprzedała się we Francji w ledwie 750 egzemplarzach112, a marszałek Pétain i generalicja ledwie raczyli zauważać takie teorie. Ich zdaniem bezpieczeństwo Francji zapewnić miały linia Maginota i jednostki piechoty.

      Z racji nieudanych prób zyskania poparcia dla swych zaleceń, po przybyciu do Londynu de Gaulle miał w najlepszym razie marne podstawy do sięgnięcia po przywództwo. „Ja zaś (…) byłem początkowo niczym”, przyznał później. „Nie rozporządzałem żadną, choćby najmniejszą siłą zbrojną, nie popierała mnie żadna organizacja. W samej Francji – nikogo, kto by dzielił ze mną odpowiedzialność, żadnej popularności i mało komu znane nazwisko. Za granicą – ani kredytu moralnego, ani żadnej legitymacji do działania w imieniu Francji”113. Miał tylko Churchilla, który natychmiast zaoferował mu mikrofony BBC, aby nadał apel do rodaków, co pozwoliło de Gaulle’owi stać się głosem Wolnych Francuzów.

      Spędziwszy sześć tygodni w Anglii, amerykański autor John Gunther zaobserwował skutki napływu obcokrajowców. „Londyn nie jest stolicą jednego kraju”, pisał. „Jest stolicą sześciu czy ośmiu”. Miał na myśli wszystkie rządy na uchodźstwie i przedstawicielstwa tych, którym udało się ujść z ich okupowanych krajów. „Polscy żołnierze strzegą brytyjskich brzegów”, dodał. „Polscy, czescy i inni zagraniczni lotnicy walczą w RAF”114.

      Choć jednak wszystko to oznaczało, że Churchill był świadom, iż jego naród nie jest całkowicie osamotniony w swej walce, zdawał sobie także sprawę, że uchodźcy zza kanału La Manche to zbyt mało, by dać mu szanse na zwycięstwo. Uwagę skupiał na potężnym kraju za Atlantykiem, zwłaszcza zaś na prezydencie Roosevelcie. Mimo wszystkich wysiłków zmierzających do podtrzymywania tej relacji i zdobywania większego poparcia dla Wielkiej Brytanii płynące z Waszyngtonu sygnały dawały mu nadzieję, ale w żadnym razie nie całkowitą pewność.

      W sylwestrowy wieczór 1940 r. napisał do Roosevelta: „Proszę pamiętać, Panie Prezydencie, że nie wiemy, co Pan planuje, ani nie wiemy dokładnie, co uczynią Stany Zjednoczone, a prowadzimy walkę o życie”. List zakończył najlepszymi życzeniami na „Nowy rok i nawałnicę, która nad nas nadciąga”115.

      Tego samego wieczoru w jednej ze słynnych audycji This is London Edward R. Murrow z CBS zawarł trzeźwą ocenę przebiegu wojny: „Wielka Brytania otrzymała silne, okrutne ciosy – otrzyma ich więcej – nadal jednak stoi tam, gdzie stała”. Dodał też przesłanie dla swoich rodaków za Atlantykiem: „Nie obiecano wam krwi, znoju i łez, lecz zdaniem niemal każdego dobrze poinformowanego tutejszego komentatora decyzje, jakie podejmiecie, przesłonią wszystko inne w roku, który przed godziną rozpoczął się w Londynie”116.

      Poza potencjałem mobilizowania do walki Churchillowskie przesłanie „Jesteśmy sami” było czymś naturalnym dla polityka, który doświadczył politycznej izolacji. Łatwo dzisiaj zapomnieć, że w przeddzień wojny Churchill – jak to ujął amerykański dyplomata Robert Murphy – był „skończony, co było wówczas powszechną opinią tak w Anglii, jak i w Europie”117.

      Jako pierwszy lord Admiralicji podczas I wojny światowej poniósł klęskę, jaką było niepowodzenie jego ambitnego planu kampanii na Gallipoli obliczonego na wyłączenie Turcji z wojny i otwarcie drogi morskiej do sprzymierzonej Rosji. Zamiast tego obie strony poniosły ogromne straty, a sprzymierzeni zostali w końcu zmuszeni do wycofania się. Choć winę za niepowodzenie ponosiło wielu, to Churchill zapłacił najwyższą cenę polityczną, zmuszony do ustąpienia z rządu i powrotu do wojska, z którym znalazł się na froncie zachodnim.

      Wkrótce wrócił do kariery politycznej, jednak większość lat trzydziestych była dla niego „latami w głuszy”, gdy jako mało znaczący konserwatywny deputowany nie pełnił żadnych funkcji rządowych. Poróżnił się z wieloma kolegami przez swój zaciekły sprzeciw wobec jakichkolwiek ustępstw na rzecz indyjskiego ruchu niepodległościowego Mahatmy Gandhiego i przez swe początkowe poparcie dla króla Edwarda VIII podczas kryzysu abdykacyjnego. Co prawda jego wczesne i częste ostrzeżenia przed appeasementem miały się później okazać decydującym czynnikiem w walce o władzę, ale nadal postrzegany był jako samotnik skłonny do nierozważnych wypowiedzi i poczynań.

      Nawet gdy najazd Niemiec na Polskę udowodnił, jak trafnie Churchill przewidział zamiary Hitlera, jego perspektywy polityczne nadal wyglądały blado. John „Jock” Colville, dwudziestoczteroletni urzędnik Foreign Office oddelegowany w chwili wybuchu wojny do pracy przy Downing Street 10, zapisał w swoim dzienniku, iż nieudana polityka appeasementu prowadzona przez Neville’a Chamberlaina została całkowicie zdyskredytowana. „Niestety tak naprawdę nie ma nikogo na jego miejsce”, zanotował 8 listopada 1939 r. „[Minister spraw zagranicznych lord] Halifax nie ma siły przebicia, Winston zaś jest zbyt niezrównoważony”118.

      Mimo to w chwili wybuchu wojny Chamberlain mianował Churchilla na dawne stanowisko pierwszego lorda Admiralicji, uznając w ten sposób słuszność jego przewidywań co do niemieckiego zagrożenia. Na tym stanowisku w początku 1940 r. Churchill zaczął naciskać na przejście do ofensywy na terenie neutralnej Norwegii poprzez odcięcie dostaw szwedzkiej rudy żelaza do Niemiec oraz zaminowanie norweskich wód terytorialnych. Jednakże źle przygotowana operacja stawiania min rozpoczęła się w chwili, gdy Hitler wysyłał swe okręty i oddziały celem zajęcia tego kraju. Mimo kilku sukcesów oddziałów brytyjskich, francuskich i polskich, posłanych do Narwiku i innych strategicznych punktów w Norwegii, alianci wkrótce musieli się ewakuować.

      Chaos i niepowodzenie kampanii norweskiej mogły się okazać ostatecznym ciosem dla reputacji Churchilla i jego dopiero co odrodzonej kariery politycznej. W końcu, jak sam przyznał, zważywszy na swą prominentną rolę w tych wydarzeniach, „za prawdziwy cud należy uznać fakt, że przetrwałem na zajmowanym stanowisku, nie dyskredytując się w oczach Parlamentu i całej opinii publicznej”119.

      Powodem, dla którego nie tylko przetrwał, ale wspiął się na szczyt, był fakt, iż coraz więcej jego kolegów parlamentarzystów dochodziło do wniosku, że Chamberlain stracił zaufanie jako wojenny przywódca i że Churchill stanowi jedyną wiarygodną alternatywę. Niezależnie od jego dawnych i niedawnych niepowodzeń i błędów miał całkowitą rację, gdy ostrzegał przed Hitlerem i podkreślał potrzebę przygotowania się do gigantycznych zmagań militarnych. „W końcu mieliśmy Churchilla”120, napisał z wyraźną ulgą Harold Macmillan, jego niezłomny zwolennik i przyszły premier.

      Churchill natychmiast zaczął mobilizować swoich rodaków oraz kłaść podwaliny pod ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.

      Po najeździe niemieckim na Polskę Roosevelt skontaktował się z Churchillem, śląc mu list datowany 11 września 1939 r. Przypomniał w nim, że podczas I wojny światowej piastowali „podobne stanowiska”, gdyż odpowiadali wówczas za marynarki wojenne swoich krajów. „Pragnę, by Pan wiedział, jak bardzo jestem zadowolony, że powrócił Pan do Admiralicji”, napisał, zachęcając, by „powiadamiał mnie Pan osobiście o wszystkim, o czym chciałby Pan, abym wiedział”. Nie pozostawiając wątpliwości, że będzie to komunikacja bezpośrednia, dodał: „Może Pan zawsze posyłać zapieczętowane listy w Pańskiej lub mojej poczcie”121. Innymi słowy, ich korespondencja miała wędrować pocztą dyplomatyczną, ale dyplomaci – zwłaszcza ambasador Kennedy, który nie krył swoich


Скачать книгу