Z dala od świateł. Samantha Young

Читать онлайн книгу.

Z dala od świateł - Samantha  Young


Скачать книгу
na ścianach. Stała tam duża kuchenka z wymyślnym okapem. Na środku umieszczono wyspę, otoczoną cytrynowożółtymi stołkami, nad którą wisiały piękne lampy o miedzianych kloszach.

      W rogu salonu stały jasnoszara narożna kanapa i cytrynowożółty tapicerowany fotel, a na ścianie zamontowano telewizor.

      Obok fotela zobaczyłam przeszklone drzwi wiodące na balkon. Natychmiast je otworzyłam, wyszłam boso na zewnątrz i poczułam zimny wiatr we włosach.

      Z balkonu rozciągał się widok na rzekę Clyde. Poznałam ją, ponieważ często wzdłuż niej spacerowałam. Na drugim brzegu stał wielki rdzawoczerwony budynek kryty blachą falistą, który wyglądał na magazyn. Po obu jego stronach dostrzegłam inne budynki przemysłowe. Na lewo od nich stało coś, co wyglądało na apartamentowce, a nieopodal wznosił się kościół.

      Wróciłam do ciepłego wnętrza, zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się po pięknym, choć niewielkim mieszkaniu. Gdzie, do cholery, trafiłam?

      Jak na zawołanie drzwi w głębi korytarza się otworzyły i usłyszałam zbliżające się kroki. Serce zaczęło mi bić jak szalone.

      Z drżeniem wypuściłam z płuc powietrze, nie wiedząc, czy się cieszę, czy wręcz przeciwnie, kiedy zjawił się O’Dea. Na mój widok zatrzymał się jak wryty i przez chwilę chłonął mnie wzrokiem.

      – Jak się czujesz? – zapytał, kiedy już zakończył inspekcję.

      – Jakbym rozegrała walkę bokserską z odrażającym szkockim typkiem.

      – Włożyłem twoje tabletki przeciwbólowe do szafki. – Ruszył do kuchni i dopiero wtedy zauważyłam, że niesie torbę z zakupami.

      – A więc… czy istnieje szansa, że się dowiem, gdzie jestem, czy wolisz cieszyć się moją konsternacją? – Zrobiłam krok ku niemu.

      Nie wiem, co usłyszał w moim głosie, ale zatrzymał się gwałtownie. Spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem.

      – Nie pamiętasz, jak się tu znalazłaś?

      Potrząsnęłam głową.

      Jeszcze mocniej zmarszczył czoło.

      – Wyjaśniłem ci to wczoraj, ale pewnie byłaś już półprzytomna. To mieszkanie – szerokim gestem wskazał na pokój – należy do wytwórni. Mamy w tym budynku kilka lokali, żeby nasi artyści mieli gdzie nocować podczas pobytów w Glasgow. Siedziba firmy mieści się jakieś dwadzieścia minut stąd, spacerem wzdłuż rzeki.

      Z jakiegoś dziwacznego powodu poczułam ulgę, że nie jest to jego prywatne mieszkanie. Wystarczyło, że właściwie szantażem zmusił mnie do przyjęcia pomocy. Nie chciałam jego litości. Dał mi jasno do zrozumienia, że chodzi mu tylko o interesy, i wolałam, żeby tak zostało.

      – Konsternacja. – Najwyraźniej zrobiło to na nim wrażenie. – Imponujące słowo. Cieszę się, że została ci jeszcze resztka lotności umysłu.

      – Resztka?

      – Jesteś multimilionerką, a od kilku miesięcy żyjesz na ulicy. To nie świadczy o przesadnej lotności umysłu. Zjedz coś, zanim weźmiesz tabletki przeciwbólowe – powiedział, widząc, że sięgnęłam do szafki i wyjęłam z niej białą torebkę, w której spodziewałam się znaleźć swoje leki. Zaczął wykładać z przyniesionej torby produkty spożywcze, między innymi mleko i jajka. – Masz ochotę na omlet?

      Mogłam go zabić albo coś zjeść. Trudny wybór.

      Od dawna nie jadłam omletu, a morderstwo to brudna robota.

      – Niech będzie omlet. Tylko nie przyprawiaj go swoim poczuciem wyższości.

      Zdjął elegancki wełniany blezer i rzucił go na oparcie kanapy.

      – Siadaj – nakazał.

      Skrzywiłam się, ale ponieważ nadal kręciło mi się w głowie, usiadłam. Patrzyłam, jak krząta się po kuchni, i mimo woli czułam wdzięczność, chociaż drażnił mnie jego protekcjonalny i pełen chłodu stosunek do mnie. Chodziło mu wyłącznie o interesy, jednak wczoraj mi pomógł. A łóżko, w którym spałam, było niczym puchowy obłok, ponieważ spałam w nim jak kamień, bez żadnych koszmarów. Po raz pierwszy od wielu tygodni zapadłam w głęboki sen, z którego nie obudziły mnie ani śpiew ptaków, ani dokuczliwie niska temperatura. Znalazłam się w ciepłym, bezpiecznym miejscu. Za jego sprawą.

      – Dzięki.

      Zerknął na mnie, wyjmując z kuchennej szafki miskę.

      – Obiecałaś, że zgodzisz się na przesłuchanie, tak?

      – Obiecałam.

      – Wtedy nie wiedziałem, że masz złamany nadgarstek.

      – Zaledwie pęknięty. To pęknięcie włoskowate. – Nie musiałam pytać, o co mu chodzi.

      Mój ton powiedział wszystko.

      – Żadna różnica. Lekarz powiedział, że będziesz musiała nosić gips przez miesiąc albo nawet dłużej. A to oznacza, że upłyną tygodnie, zanim znów będziesz mogła zagrać na gitarze.

      Włożył do miski serek kremowy i jakieś zioła, nawet nie pytając, czy lubię takie rzeczy.

      – I co? – zapytałam, starając się ukryć swoją niechęć do niego.

      – Weźmiesz udział w przesłuchaniu. Bez akompaniamentu. Może nawet tak będzie lepiej. Jeśli zrobisz na mnie wrażenie bez pomocy muzyki, będę wiedział, że dobrze trafiłem.

      Przez chwilę milczałam, starając się opanować nerwy. Mimo to przemówiłam jadowitym, zgryźliwym tonem:

      – Co z tobą, do cholery, jest nie tak?

      Nawet nie drgnęła mu powieka. Położył kawałek masła na rozgrzaną patelnię i wbił jajka do serowej masy w misce. Odpowiedział beznamiętnym tonem, nawet na mnie nie patrząc.

      – Jestem biznesmenem. Tu chodzi o interesy. Nie dam ci czasu na użalanie się nad swoim losem albo na wątpliwości co do naszej umowy. Najpierw przesłuchanie, a potem postanowimy, co dalej.

      – Nie dasz mi nawet jednego dnia na odpoczynek? Czuję się tak, jakbym wpadła pod ciężarówkę, i pewnie wyglądam tak, jakby po mnie przejechała dwa razy.

      – Nie wątpię, że tak się czujesz – odrzekł tym swoim irytująco spokojnym głosem.

      – Naprawdę wzrusza mnie twoje współczucie.

      – Zawsze jesteś taka sarkastyczna?

      – Nie pójdę dzisiaj na twoje przesłuchanie.

      – Kiedy coś zjesz, poczujesz się lepiej. A przesłuchanie odbędzie się dzisiaj. – Spojrzał na mnie swoim zwykłym twardym wzrokiem. Nie zasługiwał na takie piękne oczy. Powinny należeć do jakiegoś ciepłego, uroczego faceta, nie do tego zimnego dupka. – Będziesz miała mnóstwo czasu na odpoczynek, kiedy się dowiemy, na czym stoimy. Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli przesłuchanie odbędzie się jak najszybciej.

      – Chciałeś powiedzieć, że tak będzie lepiej dla ciebie.

      – Nie. – Westchnął. – Skylar, jeśli nie zechcę podpisać z tobą umowy, będziesz musiała wrócić do domu. A jeśli się na to zdecyduję, będziemy musieli przedyskutować dalszy rozwój sprawy. Lepiej jak najszybciej osiągnąć porozumienie, biorąc pod uwagę to, że twoja wiza wkrótce wygaśnie.

      – Nie wrócę do domu. – Sama myśl o tym mnie przerażała.

      – Jak już powiedziałem, najpierw przesłuchanie.

      Coś mnie ścisnęło w żołądku, w głowie wirowały


Скачать книгу