Stąpając po linie. David Baldacci
Читать онлайн книгу.krawcowej, o czym poinformował ich Gunther.
– A co to oznacza? – zapytała zaintrygowana Jamison.
– Susan jest odpowiedzialna za wybór wszystkich ubrań, a przynajmniej tkanin, i nadzoruje ich szycie – wytłumaczył Ames.
Jamison pomachała do kobiety, ona jednak nie odwzajemniła gestu, odpowiedziała tylko spojrzeniem.
Gunther z rezerwą spoglądał na Deckera.
– FBI? Joe nie powiedział, dlaczego chcieliście się z nami spotkać.
– Możemy wejść? – zapytał Kelly. – Powiemy wam, co nas tu sprowadza, ale nie będzie to przyjemne.
Gunther i Ames wymienili zaniepokojone spojrzenia. Starszy z mężczyzn odwrócił się i poprowadził ich do jednego z budynków.
Znaleźli się w nieskazitelnie czystej kuchni wspólnoty z dwoma długimi stołami pod ścianami i trzecim ustawionym pośrodku. Pomieszczenie było wyposażone w sprzęty powszechnie dostępne w handlu. Kobieta w sukience podobnej do tej, jaką miała na sobie Susan, rozpakowywała zakupy i układała je starannie w wiszących szafkach.
– Wybacz nam, Martho – rzekł Gunther. – Musimy porozmawiać z tymi ludźmi o ważnych sprawach.
Martha podejrzliwie łypnęła na Deckera i Jamison i czmychnęła do innego pomieszczenia.
Usiedli przy środkowym stole. Gunther splótł przed sobą dłonie.
– A więc: co was sprowadza? – zapytał Kelly’ego.
– Irene Cramer.
Gunther nie spuszczał z Kelly’ego zaskoczonego wzroku.
– Irene? Z jakiego powodu?
W tym momencie wtrącił się Decker.
– O ile nam wiadomo, wybierała się w podróż?
– Zgadza się – przemówił Ames. – Co prawda lekcje w szkole już ruszyły, ale nie widzieliśmy powodu, by jej tego zabraniać. Uzgodniła wszystko z Doris, nauczycielką z naszej kolonii. Wyjechała tylko na tydzień. Powinna niebawem wrócić.
– Kiedy poinformowała was o wyjeździe? – zapytała Jamison.
– Dlaczego tak wypytujecie o Irene? – zaciekawił się Gunther.
Kelly zerknął na Deckera, który skinął głową.
– Irene znaleziono martwą – rzekł Kelly.
– Martwą?! – wykrzyknął przerażony Gunther. – Gdzie? Jak?
– W samym środku niczego – oto gdzie. Znalazł ją myśliwy. A co do „jak” – została zamordowana.
– Nie jestem zaskoczona.
Wszyscy odwrócili się do drzwi, w których zniknęła wcześniej Martha. W tej chwili stała w nich Susan Ames.
– Susan?! – wykrzyknął Ames. – Co, na miłość boską, chcesz przez to powiedzieć? Jak to: nie jesteś zaskoczona?
– Jeśli chodzi o Mindy, było to jedynie kwestią czasu.
12
– Okej, przyznaję, że dostałem jak obuchem w łeb – oznajmił Kelly.
Stali na zewnątrz w upale, detektyw palił papierosa. Decker patrzył na budynek, z którego wyszli kilka minut temu. Jamison odrobinę się od nich odsunęła, żeby nie czuć dymu.
Gunther i Milton Ames byli tak zszokowani stwierdzeniem Susan, że szybko wyprosili Deckera i resztę ze wspólnotowej kuchni, by „przedyskutować” sprawę we własnym gronie.
– Wiedziała o drugim życiu Cramer – zauważył Decker. – Nasuwa się pytanie, dlaczego zgadzała się, by Cramer nadal uczyła ich dzieci. Ale na tym nie koniec.
– To znaczy? – zapytał Kelly, rzucając niedopałek na żwir pod stopami.
– Skoro wiedziała Susan Ames, to kto jeszcze?
– Naprawdę sądzisz, że ktoś ze wspólnoty poćwiartował Cramer jak zwierzę?
– Mogą tu wchodzić także ludzie z miasta. Cramer tu pracowała, a była osobą spoza kolonii. Są tu jeszcze jacyś inni obcy?
Kelly rzucił mu przenikliwe spojrzenie.
– Tak, wynajmują ludzi do pomocy przy produkcji oraz do niektórych prac rolniczych.
– Aha. – Decker zerknął na budynek. – Jeśli potrzymają nas tu dłużej, wyważę drzwi kopniakiem, zanim dostanę udaru cieplnego.
– Mogą nie być zachwyceni – ostrzegł Kelly.
– Są pacyfistami. Co mi zrobią?
Kelly uśmiechnął się, a następnie wskazał wejście.
– No proszę, twoje życzenie się spełniło.
Decker obejrzał się i zobaczył w otwartych drzwiach Petera Gunthera, który zapraszał ich do środka.
Susan i Milton Amesowie siedzieli obok siebie przy środkowym stole. On wyglądał na wytrąconego z równowagi, ona na lekko skruszoną.
– Susan chciałaby wyjaśnić swoją wcześniejszą uwagę – rzekł Milton.
– W porządku – powiedział Kelly, siadając naprzeciwko pary, a Decker i Jamison stanęli za jego plecami. – A więc wiedziała pani o Irene? – zwrócił się do Susan.
Kobieta siedziała ze spuszczonym wzrokiem.
– Tak. I… to, co powiedziałam wcześniej, było naprawdę okrutne. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Pewnie przez to, że… byłam wstrząśnięta. – W tym momencie podniosła załzawione oczy. – Ale rzeczywiście się o nią bałam. I, jak widać, moje obawy okazały się uzasadnione.
– Skąd wiedziała pani o jej podwójnym życiu? – zapytał Decker.
– Wiosną nasz najstarszy syn pojechał w odwiedziny do mojej siostry i jej rodziny w Pensylwanii. Nie należą do naszej wspólnoty, ale odwiedzamy się i utrzymujemy kontakty. Podróżował autobusem. Pojechałam do miasta, żeby odebrać go z dworca. Autobus się spóźniał, musiało już być po północy. Czekałam w samochodzie i wtedy zobaczyłam ją, jak idzie ulicą z jakimś mężczyzną.
– Znaczy Irene? – uściślił Kelly.
– Musiałam spojrzeć trzy razy, zanim ją rozpoznałam. Bardziej po sposobie poruszania się i przechylania głowy. Dobrze znam ten jej charakterystyczny ruch, przecież uczyła w naszej szkole.
– Jest pani wyjątkowo uważną obserwatorką – skomentował Decker.
Susan zerknęła nerwowo na męża, który siedział ze wzrokiem wbitym w stół.
– No cóż… dostrzegam różne rzeczy. Pełnione tu przeze mnie obowiązki wymagają wyczulenia na szczegóły.
– Proszę mówić dalej – przynaglił Kelly.
– Mężczyzna był wyraźnie pijany i nie trzymał rąk przy sobie. Pomyślałam, że znalazła się w opałach, wysiadłam więc z samochodu i ją zawołałam. Przeraziła się na mój widok, widziałam to. Próbowała pozbyć się tego mężczyzny. Zwracał się do niej per Mindy, stąd znałam to imię. Zaczął krzyczeć, że zapłaci jej dodatkowo sto dolarów, jeśli ona… wykona dla niego pewną czynność. – W tym momencie Susan mocno się zaczerwieniła, a Milton i Gunther wyglądali tak, jakby mieli za chwilę zwymiotować. Zauważyła to i szybko podjęła wątek. – Wtedy sobie uświadomiłam, że to coś więcej niż randka, która wymknęła się spod kontroli. Mężczyzna w końcu odszedł, a my rozmawiałyśmy w samochodzie. Widziała, że jestem w szoku, i obszernie tłumaczyła, o co w tym wszystkim chodzi.
– Proszę