Zaginione laleczki. Ker Dukey

Читать онлайн книгу.

Zaginione laleczki - Ker Dukey


Скачать книгу
i głośno krzyczę jego imię. Z każdym kolejnym spazmem odczuwam niesamowitą rozkosz, aż w końcu padam bez sił, jak kupka kości bez ciała.

      – Poza tym – kontynuuje rozbawionym głosem, wyjmując palec z mojej dziurki i kładąc się tuż obok. – Dlaczego miałbym jeść sam? Może ciebie też trzeba raz za czas nakarmić jakąś małą kiełbaską, co? – Jego ciemne oczy błyszczą wariacko, gdy ociera się czubkiem penisa o moją dziurkę.

      – Małą? – mruczę zaczepnie.

      Dillon nie odpowiada. Zgniata ustami moje wargi i szybko we mnie wchodzi. Jest tak hojnie obdarzony, że za każdym razem mam wrażenie, jakby mógł rozerwać mnie na strzępy.

      – Achhh – jęczę głośno. Jego penis jest wielki. I daje mi tak wiele przyjemności…

      – Ta kiełbaska na pewno nie jest mała, kochanie – warczy.

      Wbijam palce w jego ramiona i jeszcze raz pozwalam mu doprowadzić się do piorunującego orgazmu. Syczę cicho, gdy czuję w sobie jego ciepłe nasienie.

      – Jesteś w tym zbyt dobry – szepczę, uśmiechnięta.

      Opiera czoło o moje i odwzajemnia uśmiech.

      – Wiem.

      Przewracam oczami i chichoczę.

      – No proszę, powrócił Detektyw Dupek.

      Porusza lekko biodrami a jego penis, który zaczął już powoli mięknąć, teraz znów jest twardy. Rozciąga mnie. Na twarzy Dillona nie widzę już rozbawienia. Poważnieje, przez co na chwilę moje serce zamiera.

      – Jade…

      – Tak?

      – Czy ktoś ci już kiedyś mówił, jak pięknie wyglądasz, kiedy jesteś szczęśliwa?

      Mrugam kilka razy. Nie do końca rozumiem, co ma na myśli. Czy tak właśnie wygląda szczęście? To dziwne uczucie, którego nie doznałam od tak dawna.

      – Raczej nie – wyduszam z trudem, bo przez nadmiar emocji coś ściska mnie w gardle.

      Dillon składa delikatny pocałunek na czubku mojego nosa, a następnie zaczyna skubać go zębami.

      – No cóż – odpowiada zadowolony. – Więc ja to powiem. Wyglądasz pięknie, kiedy jesteś szczęśliwa.

      Patrzę na niego w osłupieniu i myślę o tym, jak cudownie byłoby zachować ten moment na zawsze. Zamknąć go w butelce i mieć przy sobie, kiedy życie nie będzie już takie wspaniałe.

      – Jade – mamrocze, wchodząc we mnie po raz kolejny. Powoli. Spokojnie. – Jade, ty zawsze wyglądasz pięknie. Kiedy jesteś smutna. Albo wkurzona. Kiedy bierzesz na barki wszystkie ciężary świata. Kiedy jesteś zdeterminowana albo gotowa do działania. Przez cały czas bije od ciebie niesamowity blask. Za każdym razem, gdy na ciebie patrzę, nie mogę oderwać wzroku.

      Czuję, że robię się cała czerwona.

      – Zawsze, Jade. Zawsze jesteś piękna.

      Mrugam szybko, próbując pozbyć się zarówno słodkich wspomnień o Dillonie, jak i gorzkich łez. Powinnam teraz być przy nim, a nie w celi tego psychopaty. Roztrzęsioną dłonią dotykam brudnej ściany. Kładę się w łóżku, którego nienawidzę. Świadomość, że tylko drewniana ściana oddziela mnie od siostry sprawia, że ciągle jestem napięta. Za to na myśl o Dillonie boli mnie serce.

      Spieprzyłam swój plan. Choć udało mi się wyciągnąć od potwora pewne informacje, wciąż nie mam nad nim kontroli, której tak bardzo pragnę. To on prowadzi tę grę. Moje opanowanie przegrało ze złością i strachem.

      Muszę stłumić emocje.

      Teraz nie mam na nie czasu.

      Muszę się skupić. Zapomnieć o bólu i pamiętać, czego uczono mnie w szkole policyjnej. Bo przeżyje. Na pewno. Ale żeby tak się stało, nie mogę pozwolić, by emocje mną zawładnęły. Muszę je wyłączyć i stać się bezdusznym potworem, takim jak Benny.

      Przed oczami wciąż mam obraz przystojnej, męskiej twarzy Dillona. Teraz został sam. Szuka mnie i pewnie obwinia się za moje porwanie, i odchodzi od zmysłów. Na samą tę myśl pęka mi serce…

      Na całe szczęście nie tylko on chce mnie odnaleźć.

      Nikt na komisariacie nie spocznie, dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana. Oni mu pomogą. A razem na pewno mnie znajdą. Na pewno.

      Mam nadzieję…

      Na policzkach znów czuję gorące łzy. Ścieram je natychmiast z obawy, że Benny mógłby zobaczyć, jak płaczę. Przełykam ogromny smutek i zwijam się na materacu.

      Dillon, błagam…

      Znajdź mnie…

      ROZDZIAŁ PIĄTY

      ~ Noir ~

      Dillon

      Z KAŻDĄ MINUTĄ CORAZ MOCNIEJ pulsuje mi w głowie. W kółko myślę o tym samym. O dniu, kiedy ją porwał. O poszlakach, które zgromadziliśmy. O losie, który ją czeka… Teraz mieszkanie Jade to miejsce zbrodni. Wszystko jest oblepione policyjną taśmą. Technicy przeszukują każdy kąt i każdą pieprzoną szczelinę. Ja jednak nie potrafię się skupić. Nie mogę pracować. Mam pustkę w głowie. Strach odebrał mi zdolność logicznego myślenia. Ale przecież muszę rozwiązać tę jebaną sprawę!

      Co on z nią robi? Czy tym razem uda nam się ją odnaleźć? Czy Jade kiedykolwiek mi wybaczy, że ją zawiodłem?

      Czy ten potwór ją ukarał?

      Zgwałcił? Zabił?

      Tyle pieprzonych pytań. Odchodzę od zmysłów, a moje myśli są moimi największymi wrogami. Chcę wykrzyczeć całą złość, strach i poczucie winy. On ma moją dziewczynę! Ten skurwiel za to zapłaci! Zginie. Dla takiego zwierzęcia jak on, żaden wyrok nie jest wystarczająco surowy.

      Napinam mięśnie i spalam się ze złości. Płonie we mnie gniew, który rozrywa mnie od środka. Moja skóra jest zbyt napięta, a krew zbyt gorąca. Bestia, którą w sobie ukrywam, nie może doczekać się gorzkiej zemsty. Muszę odzyskać Jade i ukarać skurwysyna za to, co jej zrobił. Ukarać w najbardziej brutalny sposób.

      Moje dłonie cały czas się trzęsą. Po części z nerwów, a po części dlatego, że ostatnio każdy mój posiłek składa się wyłącznie z kubka czarnej, mocnej kawy. Odkąd porwali Jade, nie potrafię myśleć o niczym poza nią.

      Spróbuj trochę odpocząć.

      Musisz coś zjeść.

      Znajdziemy ją.

      Wszyscy koledzy wydają mi się teraz tacy obcy. Czy oni w ogóle mnie znają? Jak mam, kurwa, jeść albo odpoczywać w takiej sytuacji?! Nie mogę zostawić tej sprawy innym. Nie, to ja muszę odnaleźć Jade i sprowadzić ją do domu.

      Kiedy Delaney została zamordowana przez swojego pierdolonego faceta, Chipa, zupełnie mi odbiło. Nie mogłem się skupić ani myśleć.

      Przez cały czas miałem w głowie wyłącznie obraz tego sukinsyna.

      I zemstę, którą dla niego przygotowałem.

      Pragnąłem go dopaść. Zamordować gołymi rękami.

      Odciąłem się od rodziny i przyjaciół. Śledztwami, które mi przydzielano, zajmowałem się na pół gwizdka. Ignorowałem wszystkich i wszystko, co przeszkadzało mi w pogoni za sprawiedliwością.

      Teraz też nie potrafię się skupić. Stanton i Wallis zwołali zebranie. Przydzielają ludziom zadania. Opracowują plan. Ja jednak nie patrzę w dokumenty, które mi dali. A już tym bardziej w


Скачать книгу