Zaginione laleczki. Ker Dukey

Читать онлайн книгу.

Zaginione laleczki - Ker Dukey


Скачать книгу
proszę pana, niech pan przestanie… nie, proszę…

      Tata nachyla się nad drobną nastolatką i przykrywa dłonią jej usta. Zaczyna ruszać biodrami. Nawet nie zauważyłem, kiedy rozpiął spodnie, ale teraz widzę jego nagie pośladki, napięte i poruszające się w równym, szybkim tempie. Dziewczyna odwraca twarz w bok. Jej słone łzy wsiąkają w tapicerkę. Dławi się i pojękuje, podczas gdy tata wzdycha głośno tuż nad nią. Wszystko kończy się tak szybko, jak się zaczęło. Mam ściśnięty żołądek. Nie rozumiem, co właśnie zobaczyłem. Co on jej zrobił? Ukarał za popełnione przestępstwo?

      Myślałem, że po wszystkim zawieziemy dziewczynę na komisariat, ale nie. Tata otwiera drzwi i pozwala jej odejść.

      – Następnym razem wylądujesz w areszcie, ty mała zdziro! – krzyczy za nią z drwiną, kiedy blondynka ucieka.

      Gdy wsiada z powrotem, nie mówi ani słowa. Nie odzywa się do mnie przez całą drogę do domu. Zaraz po powrocie naskakuje na niego mama.

      – Gdzieś ty był?! – pyta zdenerwowana i zakłada ręce na biodrach.

      Tata odchrząkuje.

      – Zabrałem go na patrol.

      – Jest blady jak ściana – syczy rodzicielka. – Widziałeś się z którąś z tych twoich szmat?

      – Nie. Po prostu kogoś aresztowałem.

      – Benny, kogo tata aresztował? – Mama staje tuż przede mną, zasłaniając ojca i jego ostrzegawcze spojrzenie.

      – Jakąś dziewczynę – odpowiadam szeptem.

      Mama odwraca się tak szybko, że czuję na twarzy gwałtowny podmuch powietrza. Natychmiast zaczyna okładać tatę pięściami.

      – Ty pieprzony zboczeńcu! Nienawidzę cię! – wrzeszczy. – Masz się stąd wynosić!

      – A co cię to, kurwa, obchodzi, kobieto? Przecież przywiozłem ci z powrotem twoją pieprzoną lalkę! Ty stuknięta suko! – Zaciska pięść i uderza ją w twarz. Mama traci równowagę i upada na mokrą, zabłoconą podłogę.

      – Nie będę znowu przez to przechodzić – szlocha. – Masz się wynosić z tego domu!

      Ojciec wrzeszczy coraz głośniej. Kopie w ścianę tak mocno, że zostawia po sobie dziurę.

      – Patricia, to jest mój jebany dom!

      – W takim razie to my się wynosimy! – Ciałem mamy wstrząsają dreszcze.

      Tata klęka obok niej. Ma teraz na twarzy potworny, przerażający wyraz.

      – Jeśli spróbujesz odejść, zakopię cię obok innych zniszczonych lalek. Przysięgam. No dalej. Tylko spróbuj.

      Patrzy na mnie przelotem, po czym wstaje i szybko wychodzi z domu.

      I ku mojemu zdziwieniu, pomimo swoich gróźb, nie wraca. Nie wraca aż do…

      – Co się stało z tą dziewczyną? – pyta zachrypniętym głosem moja ulubiona laleczka.

      Mrugam, próbując powrócić do rzeczywistości. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mówiłem coś na głos. Zmęczone oczy lalki na chwilę uciekają w stronę tego skurwiela. Zaraz potem jednak zabaweczka znów skupia wzrok wyłącznie na mnie.

      – Z jaką dziewczyną? – dopytuję.

      – Tą nową Bethany?

      – Hmm – wzdycham. – Przez miesiąc siedziała zamknięta w pokoju. Mama próbowała zrobić z niej swoją idealną laleczkę. Ale ja byłem zbyt ciekawski. I w końcu otworzyłem jej drzwi. – Kręcę głową. – Uciekła z tego domu jeszcze szybciej niż ty.

      – A więc się uwolniła? – Ma taki uroczy, pełen zdziwienia głos, że niemal mam ochotę ją okłamać.

      Ale tego nie robię.

      – Nie – warczę. – Złamała zasady, więc jest martwa. Dotarła już prawie na skraj lasu, kiedy mama postrzeliła ją ze strzelby, której tata używał na polowaniach. – Splatam palce i podchodzę bliżej. – A potem ukarała mnie za to, że ją wypuściłem. Na trzy dni zamknęła mnie w pokoju bez jedzenia, jednak ona wcale nie była odpowiednia.

      – O czym ty mówisz? – Oddech lalki łaskocze mnie w policzek. Wdycham jej cudowny zapach, krążąc wzrokiem po idealnej twarzyczce.

      – Miała za cienką górną wargę. Boże, wyglądała z nią tak brzydko… Mama i tak nie zatrzymałaby jej na długo.

      Odwracam się, żeby odejść, ale nagle czuję na ramieniu delikatny dotyk kobiecej dłoni. Zastygam w miejscu.

      – A prawdziwa Bethany… Tęsknisz za nią?

      Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek za nią tęsknił. Pamiętam tylko jej smutek. I śmierć. Urywki wyblakłych wspomnień i gniew, który niegdyś był pewnie bólem po jej stracie. Teraz to wszystko nie ma znaczenia. Nie można tęsknić za kimś, kogo tak naprawdę się nie znało. A ja nigdy nie poznałem jej koszmaru.

      – Nie mam nawet pewności, czy to naprawdę była moja siostra – odpowiadam.

      Ta myśl dręczy mnie od dawna. Zakładałem, że jest moją siostrą, bo była ze mną od zawsze. Ale co, jeśli tata przyprowadził ją kiedyś mamie tak jak resztę dziewczyn?

      – Więc twój ojciec… – zaczyna, ale ja nie chcę już dłużej rozmawiać. Jestem zmęczony, a wciąż mam przed sobą dużo pracy.

      – Idź spać, niegrzeczna lalko.

      ROZDZIAŁ CZWARTY

      ~ Ciemnografitowy ~

      Jade

      – MUSISZ NABRAĆ TROCHĘ CIAŁKA, WIESZ? – mruczy Dillon, a zaraz potem wbija zęby w moje biodro.

      Przechodzi mnie dreszcz. Dopiero co zaczęliśmy ze sobą sypiać, a ja już wiem, że nigdy nie będę miała dość tego mężczyzny.

      – Myślałam, że faceci wolą chude dziewczyny. – Unoszę brwi.

      Skóra na jego szerokich ramionach błyszczy w porannym świetle wpadającym przez okno. Dillon jest cudowny. Przepiękny.

      – Może – odpowiada, wędrując językiem w kierunku mojego pępka. – Ale mężczyźni wolą kobiety, które mają krągłości. A ja jestem mężczyzną, Phillips. Pieprzonym mężczyzną.

      – Ale mówiłeś, że ja jestem koścista. Czyli co, nie jestem kobietą? No to kim? Wiesz, strasznie trudno cię zrozumieć – przekomarzam się.

      Jego tęczówki ciemnieją, gdy zaczyna składać pocałunki coraz niżej i niżej, aż dociera do mojej niedawno ogolonej cipki. Delikatnie skubie zębami wrażliwą skórę. Ssie i całuje moje wargi sromowe. Wzdycham głośno, podpierając się na łokciach, by nadal go obserwować.

      Przerywa na chwilę i unosi w górę jedną brew.

      – Jesteś bardzo kobiecą kobietą – mruczy tak seksownie, aż coś ściska mnie w żołądku. – Po prostu musisz zacząć trochę więcej jeść. No wiesz, żebym cię nie skrzywdził.

      – Czy ty mnie straszysz? – żartuję.

      Jęczę głośno, gdy wsuwa palec do mojego wnętrza.

      – Ależ skąd. Po prostu powinnaś mieć trochę tłuszczyku na tyłku, żeby służył jako poduszka, kiedy ostro cię pieprzę. A wiesz, że przy twoim gorącym ciałku nie mogę się powstrzymać.


Скачать книгу