Pokusa ZŁA. M. Robinson
Читать онлайн книгу.się. Nigdy.
Zachichotała, gdy tata przyciągnął ją do piersi i pocałował w szyję. Przysięgam, że moi rodzice nie potrafią oderwać się od siebie na dłużej niż pięć minut. Najszczęśliwsza para w mieście, tak nazywali ich ludzie. Ich małżeństwo było po prostu bajkowe, rodem z filmów Disneya – czasem tak bardzo, że aż mnie to denerwowało. W głębi serca jednak uwielbiałam ich miłosne gesty. Pokrzepiające jest widzieć, kiedy okazują sobie miłość i oddanie zarówno na oczach ludzi, jak i prywatnie.
– Mamo, musisz dziś wychodzić?
– Brooke, kochanie, muszę – westchnęła. – Mam spotkanie organizacji charytatywnej w San Jose i nie mogę go opuścić. W tym roku jestem przewodniczącą, więc muszę być. Teraz zabierzemy cię na śniadanie, a potem będziesz mogła robić, co tylko zechcesz.
– Naprawdę? – spytałam, przekrzywiając głowę. Zawsze wspólnie spędzaliśmy urodziny i święta.
– Tak – wtrącił się tata. – Mama przekonała mnie, że jesteś już na tyle dojrzała, by móc, jak to elokwentnie ujęła, zajmować się własnymi sprawami.
Nie chciałam wyglądać na zbyt podekscytowaną, by przypadkiem nie zmienili zdania, lecz w środku podniecenie niemal mnie rozsadzało. Nie mogłam się doczekać, aż powiem Christine, że tej nocy jedziemy na imprezę moim nowiutkim audi. Była bardzo rozczarowana, gdy jej wcześniej odmówiłam, tłumacząc, że w moje urodziny rodzice prawdopodobnie mnie nie puszczą.
– Gdzie chciałabyś iść na śniadanie? Jet już na mnie czeka, więc nie mamy zbyt wiele czasu.
Ubrałam się elegancko: w żółtą sukienkę na ramiączkach, by podkreślić nowe pasemka, rozświetlające jeszcze bardziej moje naturalnie jasnoblond włosy. Miejscami wydawały się niemal białe, lecz idealnie wpasowały się w naturalny odcień skóry. Było lato i wraz z Christine większość czasu spędzałyśmy, wylegując się na moim lub jej patio, ciesząc się słońcem i pracując na upragnioną opaleniznę.
Częściej bywałyśmy u niej, bo do naszego domu wciąż wchodzili i wychodzili partnerzy biznesowi mojego taty. Co prawda w centrum Miami miał swoje biuro, lecz chyba nigdy go nie używał. Pracował jako deweloper nieruchomości biurowych, centrów handlowych i wspólnot mieszkaniowych w całym mieście, a na północy w rejonach Zatoki Tempa, St. Petersburga i Clearwater. Sporo więc podróżował.
Mama zostawała w domu, zajmując się mną i moimi siostrami. Courtney miała trzynaście lat, choć duszę trzydziestolatki, April niedługo skończy piętnaście – ja byłam najstarsza. Mama udzielała się niemal w każdej organizacji charytatywnej i finansowała wiele projektów na całym świecie. Twierdzi, że pomaganie potrzebującym jest ukojeniem dla jej duszy.
Odkąd się urodziłam, mieszkaliśmy na Star Island, w społeczności celebrytów i milionerów. Moja rodzina była zamożna. A jednak nie znosiłam rozmów o statusie ani o pieniądzach. Brzmiały nieznośnie i pretensjonalnie, czego większość moich znajomych nie rozumiała. Czasem miałam wrażenie, że jest to nasz jedyny temat rozmów, i teraz byłam świadoma, że gdy rozniesie się wieść, że jeżdżę własnym nowym audi, nie minie dużo czasu, kiedy pojawi się banda miernych naśladowców, chcących zamienić ze mną choć parę słów.
Każdy chciał być mną, należeć do rodziny Stevensów. Chyba można nazwać nas elitą – idealni rodzice, będący idealnym małżeństwem z idealnym domem w idealnym sąsiedztwie, z trójką idealnych dzieci. Mogło to przyprawiać o mdłości, ale jednocześnie uwielbiałam ten obrazek. Przyjemnie było mieć coś, czego wszyscy pragnęli, i wiedzieć, że to nie jest tylko pozorne, jak zdarzało się w większości rodzin naszego miasta. Moja rodzina była prawdziwa i za to ceniłam ją najbardziej.
Śniadanie zjedliśmy wraz z moimi siostrami w South Beach, a potem odprowadziliśmy mamę na lotnisko i nasi rodzice odegrali wzruszającą scenę pożegnania.
Do domu wracaliśmy z naszym szoferem Albertem.
– Tato, mogę dziś nocować u Christine?
Spojrzał na mnie sponad swojego smartfona BlackBerry.
– Co planujesz?
– Tony urządza imprezę w Bel Air.
– Jego rodzice będą w domu?
Przygryzłam policzek i pokręciłam głową.
– Mhm.
– Ale jego rodzice o wszystkim wiedzą! Wyjechali z miasta, a on ma iść do college’u.
– No nie wiem, Brooklyn.
– Och, tatusiu, to Brooke. Wiesz, że nie zrobi nic złego – wtrąciła się April. – A jeśli już mówimy o planach na wieczór, to chciałabym nocować u Beth.
– W takim razie ja chcę iść do Michelle – dodała Courtney.
– Jak to jest, że wszystkie moje córki chcą mnie osamotnić tej nocy? – spytał tato ze śmiechem.
– Proszę. – Spojrzałyśmy na niego błagalnie.
– Niech będzie, w porządku. Tylko dajcie mi znać w razie, gdyby coś się zmieniło.
Nasi rodzice przyjaźnili się z rodzicami naszych znajomych. To było cechą Miami – elity trzymały się razem.
DWA
– O Boże, Brooke! To auto jest zajebiste! – wrzeszczała. – Ahhhh! Ja chcę nowy samochód!
– Ledwie parę miesięcy temu dostałaś nowego mercedesa – zauważył Landon, niespodziewanie pojawiając się przed nami.
Christine była moją najlepszą przyjaciółką od czasów podstawówki. Jej starszy brat, Landon, właśnie ukończył liceum i jesienią zaczynał zajęcia na UM, na stosunkach międzynarodowych, cokolwiek to znaczyło. Christine i ja miałyśmy rozpocząć nasz pierwszy rok liceum.
– Ech, co ty tu robisz? Nie powinieneś się pakować? – poskarżyła się, biorąc ode mnie kluczyki.
– Miło słyszeć, że będziesz za mną tęsknić, siostro – odparł, a ja zachichotałam.
– Och… Wiem, czemu przyszedłeś. Bo Brooke tu jest.
Oblałam się rumieńcem i spuściwszy wzrok, gapiłam się na swoje stopy. Czułam na sobie jego spojrzenie.
– No wyduś to z siebie. Powiedz jej, że ją lubisz. Wszyscy wiedzą! Ale pipa z ciebie! Zamiast coś zrobić, wolisz szarpać pytona i wyobrażać ją sobie nagą.
– Christine! – krzyknęłam.
– No co, mam pokój koło jego.
Nigdy tak bardzo nie chciałam zapaść się pod ziemię, jak wtedy. Ja i Landon mieliśmy nietypową relację – byłam najlepszą przyjaciółką jego młodszej siostry. Wiedziałam, że to, o czym mówi Christine, mogło być bliskie prawdy. Nie byłam naiwna. Dostrzegałam, w jaki sposób na mnie patrzy, gdy myśli, że tego nie widzę, i jak zawsze znajduje sposób, by być w pobliżu. Przychodził na każdy mecz futbolu i koszykówki. Dziewczyny z drużyny twierdziły, że tylko po to, by zobaczyć mnie w skąpym stroju.
Landon pozostawał nieśmiałym introwertykiem, w odróżnieniu od głośnej, wygadanej siostry. Byli całkowitymi przeciwieństwami. Trudno nawet uwierzyć w ich pokrewieństwo, a co dopiero, że są rodzeństwem. Oboje urodziwi, o blond włosach i oczach barwy miodu, lecz na tym wszelkie podobieństwa się kończyły. On miał wystające kości policzkowe, wąską szczękę, idealnie białe zęby i cienkie usta. Jego muskularna sylwetka, wyrzeźbiona od gry w futbol, przyciągała mój wzrok zawsze, gdy przysiadywał się do nas w patio. Na swój sposób pozostawał jedną z najpopularniejszych osób w szkole.
Podkochiwałam