Drogi Martinie. Nick Stone

Читать онлайн книгу.

Drogi Martinie - Nick  Stone


Скачать книгу
mówi SJ. Twoi rodzice są dowodem, że mamy tu równość.

      Blake: Też tak sądzę.

      Jared: W tej oto chwili, w tym oto miejscu, na czerwonych wzgórzach Georgii, potomek niewolnika i potomkowie właścicieli niewolników siedzą przy jednym stole braterstwa! Sen się ziścił!

      Tyler: A niech mnie, stary. Poeta.

      Manny: To z przemówienia Mam marzenie, T.

      Jared: Zapomniałeś? Musiałem nauczyć się tego gówna na przedstawienie w ósmej klasie.

      Blake: A, racja! Bo nasz sztandarowy czarny się pochorował.

      Jared: Właśnie.

      Kyle: Miałeś jedno zadanie do wykonania, Manny.

      Manny: Cicho, baranie.

      Jared: Nadal pamiętam całe przemówienie.

      Manny: To nie było całe przemówienie, J.

      Jared. Nieważne. Najważniejsza część i pamiętam całą. Pomalowali mnie wtedy na brązowo i w ogóle.

      Blake: Pamiętam to jak dziś, stary! Dostałeś owację na stojąco!

      Kyle: Widzicie, naprawdę mamy równość. Biały dzieciak może grać w przedstawieniu sławnego czarnego i na nikim nie robi to większego wrażenia.

      Jared: Otóż to! Nasze społeczeństwo nie dostrzega już koloru skóry, moi bracia… Ludzie są oceniani po wartości charakteru, a nie po kolorze.

      Kyle: Święta prawda. Na przykład ciebie wcale nie uważam za czarnego, Manny!

      [Manny się śmieje, ale Justyce słyszy, że nieszczerze. To zdanie przypomniało mu o kajdankach… Ci durnie może i nie postrzegają Manny’ego jak czarnego, ale gliny na pewno właśnie tak by go widziały].

      Jared: Bracia, wznieśmy butelki perriera. Za RÓWNOŚĆ!

      Blake: Za równość!

      Tyler: Za równość!

      Kyle: Tak jest, panowie! Za równość!

      Jared: Manny? Jesteś z nami?

      Wszyscy: […]

      Manny: No pewnie, za równość!

      **DZWONEK!**

      18 września

      DROGI MARTINIE!

      Właśnie wróciłem do szkoły po niezaplanowanej wycieczce na dzielnię. Nie owijając w bawełnę, wybrałem się do domu i nie miałem zamiaru wracać (wiem, brzmi to dramatycznie).

      Gdy dotarłem na miejsce, mama siedziała na kanapie pod kocem, zanurzona w lekturze Jak Stella zdobyła miłość. Kiedy tylko zobaczyłem, że czyta, i przypomniałem sobie, ile trudu włożyła w to, aby nauczyć czytać mnie, wiedziałem, że jeszcze tego samego wieczoru wsiądę w autobus i wrócę do szkoły.

      Jej pierwsze słowa brzmiały (a nawet nie oderwała wzroku od książki): „Co tu robisz, chłopcze? Przecież jutro masz szkołę”.

      „Nie mogę już wpaść, żeby zobaczyć się z moją kochaną starą mamusią, jeżeli zatęsknię?”

      „Kogo nazywasz starym?”

      Rozśmieszyła mnie tym.

      „Powiesz mi w końcu, co naprawdę się stało?”

      Zamknęła książkę i odłożyła ją na bok.

      Rzuciłem plecak na podłogę i westchnąłem ciężko: „Nic się nie stało, trudne tygodnie”.

      „Chodź tu i usiądź”.

      Szczerze mówiąc, nie chciałem siadać. „Usiądź” w języku mamy znaczy: „wyrzuć to z siebie”, a wolałbym odrąbać sobie duży palec u nogi niż opowiadać o sprawach, przed którymi próbowałem uciec. Ale mama to mama – a może i jakaś wróżka? – więc od razu wszystko ze mnie wyciągnęła.

      „Chodzi o tego gliniarza i kajdanki?”

      Opadłem ciężko obok niej na kanapę.

      „Trochę tak. Bez przerwy myślę o tym, że mogło skończyć się znacznie gorzej”.

      „Walnął cię brak oskarżenia w sprawie Carsona, co?”

      „Ta. Gadaliśmy o tym dzisiaj w szkole i… sam nie wiem, mamo. Mam wrażenie, że wszystko, co robię, nie ma znaczenia”.

      Skinęła głową.

      „Niełatwo być czarnym, prawda?”

      Wzruszyłem ramionami.

      „Chyba można tak powiedzieć. Wiem tyle, że nie potrafię stwierdzić, gdzie jest moje miejsce. Zwłaszcza w tej szkole”.

      „Hmm”.

      „Chodzi mi to, że… chodzę tam przez całe liceum, a dalej czuję się jak outsider, rozumiesz? Rozmawialiśmy o deklaracji niepodległości, a ja cały czas myślałem tylko o tym, że Shemarowi Carsonowi odmówiono jego »niezbywalnych praw«. Nie daje mi to spokoju”.

      „I prawidłowo”.

      „Wróciłem do pokoju i policzyłem sobie: pomiędzy deklaracją niepodległości a końcem tych bzdur Jima Crowa minęły 192 lata. Od ponad dziesięciu lat mamy XXI wiek, a ludzie tacy jak ja nadal mają pod górkę”.

      Mama skinęła głową.

      „Mmmhmm”.

      „Siedziałem i słuchałem, jak ten bogaty biały chłopaczek plecie bzdury o łamaniu prawa, a niedawno sam zostałem skuty bez powodu… Nawet nie wiesz, jak było mi ciężko, mamo. Mam wrażenie, że nieważne, co zrobię, a i tak będę na przegranej pozycji”.

      Skrzyżowała ramiona na piersi i uniosła brodę. W tym momencie już wiedziałem, że nie mam co liczyć na współczucie.

      „I co zamierzasz zrobić? Uciec?”

      Westchnąłem. „Nie wiem, mamo”.

      „Myślisz, że powrót tutaj rozwiąże twoje problemy?”

      „Przynajmniej znalazłbym się wśród ludzi, którym też nie jest łatwo”.

      Prychnęła.

      „Chłopcze, lepiej zabieraj tyłek z powrotem do szkoły”.

      „Ale, mamo…”.

      „Żadne »ale«, Justyce”.

      „Nie pasuję tam, mamo”.

      „Powtarzam ci, odkąd byłeś mały, że musisz znaleźć sobie na tym świecie odpowiednie miejsce”, powiedziała. „Myślałeś, że się wygłupiałam?”

      Ponownie westchnąłem.

      „A przyszło ci do głowy, że może wcale nie musisz nigdzie »pasować«? Ludzie, którzy piszą historię, rzadko gdzieś »pasują«”.

      „Oho, znowu pisanie historii”.

      „Do widzenia, Justyce. Nie wychowałam cię na tchórza, który bierze tyłek w troki, gdy robi się ciężko. Zmiataj stąd”.

      Wzięła do rąk książkę.

      „Kurczę, nie mogę liczyć nawet na przytulenie? Albo coś do jedzenia?”

      „Wiesz, gdzie jest kuchnia. Przyjdź, żeby się przytulić, gdy będziesz wychodził”.

      Widzisz, z czym muszę się użerać, Martinie?

      W drodze powrotnej dotarło to do mnie z całą mocą: ona wie, co mówi. Naprawdę nie ma gdzie uciec. Choć niełatwo przetrawić moje aresztowanie/śmierć, Castillo/sprawę Carsona/codzienne borykanie się z głupcami pokroju Jareda i nie dać się zniechęcić, to koniec końców nie mam przecież żadnej alternatywy, muszę przeć dalej, prawda?

      Powiem ci, co było dziś dla mnie najgorsze: siedzenie


Скачать книгу