Kościół kobiet. Zuzanna Radzik
Читать онлайн книгу.I napisałem artykuł o cierpieniu w życiu kobiet. O tym, że jeszcze zanim dziewczynka się urodzi, już chcą ją zabić. A potem powtarza się to przez całe jej życie: jest gwałcona, pada ofiarą spraw z posagiem, cierpi w małżeństwie, ciężko pracuje, jest bita przez męża, bo jak wiesz, mamy tu ogromny problem z przemocą domową. No i gdy zostaje wdową… A wiesz, zainicjowałem ruch wdów tu, w Bombaju, bo w Indiach one bardzo cierpią. Według tradycji nie mogą nosić żadnych kolorowych ubrań, tylko czerń, nie wolno im zakładać biżuterii, wychodzić z domu… Zaczęliśmy je więc wspierać i to był wielki sukces. Skoro biskup popiera, ludzie się nie sprzeciwiali. Powoływały się na mnie, że biskup im powiedział: «Możecie nosić biżuterię, wychodzić, dobrze się bawić. Nie jesteście martwe, jak wasi mężowie». Takich kobiet są w Indiach dziesiątki tysięcy, mają różne swoje spotkania, imprezy. Łamią wszystkie kulturowe reguły dotychczas obowiązujące wdowy. Ludzie nazywają je «szczęśliwymi wdowami biskupa Bosco»” – opowiada, parskając śmiechem.
Z czasem biskup Phena zaczął naciskać w episkopacie, by poświęcić kobietom specjalną komisję. Udało się tego dokonać w 1996 roku. „W Komisji ds. Kobiet sekretariat składał się z kobiet. We wszystkich innych było już wystarczająco wielu mężczyzn. Kierowałem nią przez dwa lata, a potem moje obowiązki przejął inny biskup” – opowiada biskup Phena. Prace komisji nabrały rozpędu pod rządami drugiej sekretarz, Virginii Saldanhy, członkini kolektywu Satyashodhak, od lat pracującej w swojej parafii, a potem inicjującej powstanie diecezjalnego Biura ds. Kobiet. To w diecezji Virginia nabrała doświadczenia, w każdej parafii stworzyła między innymi sieć komórek przeciwdziałających przemocy domowej i szkoliła ich pracowników. Publikowała też w diecezjalnym biuletynie materiały o zapobieganiu przemocy. Dopiero nowy, bardziej konserwatywny biskup zaczął blokować jej działania, zarzucając, że jej interwencje w sprawach przemocy domowej rozbijają katolickie rodziny. Po ośmiu latach przestała pracować dla archidiecezji w Bombaju. „Zaczęto mnie traktować jak zagrożenie” – opowiada. Kiedy na prośbę biskupa Bosco Pheny i chyba ku uciesze siostry Clementyny przejęła sekretarzowanie Radzie ds. Kobiet przy indyjskim episkopacie, przeniosła swoje doświadczenia z Bombaju na poziom krajowy. W episkopacie pracowała sześć lat. Znów opowiadała się otwarcie przeciwko przemocy wobec kobiet. Poza działaniami na rzecz episkopatu udało jej się również stworzyć Forum Indyjskich Kobiet Teolożek. Miała też okazję zajmować się sprawami kobiet przy Federacji Konferencji Biskupów Azji. Na spotkaniu federacji w Tajlandii zdołała nakłonić biskupów, żeby przed dyskusją o sytuacji kobiet udali się na nocną wycieczkę po ulicach miasta i porozmawiali z kobietami, które tam pracują. „Do klubów nocnych?” – dopytuję zdziwiona. „Tak, na ulice i do klubów, żeby spotkali się z tymi tak zwanymi prostytutkami i żeby zapytali, co je zmusza do takiej pracy. Wielu z nich nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyło, w przeciwieństwie do sióstr zakonnych, które pracują z tymi kobietami i ten dzień zorganizowały. Uważam, że to jest prawdziwe uprawianie teologii: w kontekście, który nas otacza, bez abstrahowania od rzeczywistości. Wierz mi, następnego dnia rozmowy biskupów wyglądały zupełnie inaczej niż zwykle”. Virginia chwali sposób, w jaki o kobietach pisze w swoich dokumentach FABC (Federation of Asian Bishops’ Conferences) – oparty o założenia teologii wyzwolenia i bardzo progresywny. Natomiast prowadzoną niegdyś przez siebie komisję krytykuje. Mówi, że straciła na znaczeniu, że teraz szefuje jej siostra zakonna, która boi się mówić własnym głosem i robi to, co każą biskupi. „Ale Duch działa tak, jak chce” – mówi z nadzieją, tytułując Ducha Świętego zaimkiem „Ona”.
Różnica czasu sprawia, że aby wpasować się w napięty grafik Astrid Lobo Gajiwali, muszę zadzwonić bladym świtem. W piżamie i lekko zaspana siadam przed komputerem. Opowieść Astrid szybko mnie jednak budzi. Po drugiej stronie linii jest środek dnia. Hinduska teolożka z zamiłowania i lekarka, z zawodu szefowa banku tkanek, ma dla mnie czas w przerwie na lunch. Wszystko zaczęło się dla niej we wczesnych latach 80., gdy jako studentka zaangażowana w parafialną grupę liturgiczną pomagała zorganizować konferencję na temat kobiet w Kościele i społeczeństwie. Indyjscy biskupi postanowili zrealizować wytyczne synodu i przyjrzeć się tematowi bliżej. Po konferencji zrodził się w Bombaju katolicki feministyczny kolektyw Satyashodhak, który działa do dziś. Słowo „kolektyw” brzmi może nieco anarchistycznie, ale jego członkinie są obecnie przełożonymi generalnymi zgromadzeń zakonnych i członkiniami Komisji Episkopatu ds. Kobiet. Więcej, to przecież Astrid została zaproszona na spotkanie plenarne episkopatu przez biskupa, żeby mówić o kobietach. Tak wyglądał początek, który otworzył indyjskich biskupów na rozmowę o problemach kobiet. Otworzył dość radykalnie. Dzwonię do Astrid, bo w 2010 roku tenże indyjski episkopat wydał dokument zatytułowany Gender Policy of Catholic Church in India (Polityka genderowa Kościoła katolickiego w Indiach). To o nim chciałam rozmawiać z Astrid, która jest jedną z jego autorek.
Jeśli chodzi o Radę ds. Kobiet przy episkopacie, Astrid Lobo Gajiwala jest bardziej optymistyczna niż Virginia Saldanha: „Wiesz, widzę wielką różnicę między spotkaniem episkopatu w 1992 roku, na którym właściwie nie powinno było mnie być, a tym, które odbyło się w roku 2008”. To ostatnie od początku do końca przygotowała Komisja ds. Kobiet, której sekretarzem jest teraz siostra Lilly Francis. „Lilly miała do dyspozycji kościelne struktury, budżet, mogła zorganizować spotkania w terenie, żeby wysłuchać, jakie są problemy kobiet, wypytać je, o czym biskupi powinni ich zdaniem dyskutować, rozmawiając o kobietach. Wreszcie, w spotkaniu uczestniczyły dwie kobiety, które były głównymi mówczyniami, cztery panelistki i czterdzieści zaproszonych uczestniczek, które brały aktywny udział w dyskusjach, a nie tylko słuchały”. Na koniec komitet złożony z trzech biskupów i trzech kobiet, w tym Astrid i siostry Lilly, sformułował swoje stanowisko i rekomendacje. Jednym z postulatów było stworzenie dokumentu dotyczącego polityki genderowej.
Tu przerywam Astrid, pytając, jak to możliwe, że ich biskupi byli gotowi stworzyć politykę genderową, a nie antygenderową, jak nasi polscy. „Nasi biskupi są zasadniczo bardzo wrażliwi na kwestie kobiet i okazują nam zrozumienie. Oczywiście kiedy przedstawiłyśmy ten postulat, przyznali, że nie przyszedłby im do głowy. Ale są skłonni słuchać. Nie jest idealnie. Na ostatni synod wydelegowali sześciu duchownych i ani jednej kobiety. Sytuacja zawsze zależy od konkretnego księdza czy biskupa”.
Astrid twierdzi, że Kościół jest aktywny w sprawach kobiet w społeczeństwie, edukacji, dostępie do opieki zdrowotnej. Robi też wiele w sprawie zapobiegania przemocy domowej, która w Indiach wciąż jest ogromnym problemem. „Gdzie potrzeba więcej pracy?” – zastanawia się. „Tam, gdzie trzeba wejść głębiej w daną problematykę, nie poruszać się tylko na poziomie pomocy, ale analizować struktury, które determinują sytuację. Na przykład gdy mowa o przemocy, należy dotknąć kwestii ról w rodzinie, przekonania o tym, że mężczyzna jest jej głową i należy mu się posłuszeństwo. To są rzeczy, które trzeba kwestionować. Muszę jednak przyznać, że kiedy zaczęłyśmy te tematy tłumaczyć, zyskałyśmy sporo sprzymierzeńców. Biskupi rozumieją, o czym mówimy, tylko nigdy wcześniej w ten sposób nie myśleli. Być może dlatego udało im się w 2010 roku wydać dokument Gender Policy of Catholic Church in India. Ale nawet nasi życzliwi sprawom kobiet biskupi nie zdają sobie chyba w pełni sprawy, jak daleko idące postulaty przegłosowali.
Już tytuł dokumentu może być dla polskiego czytelnika zaskakujący. Rekomendacji biskupów z tego tekstu, zarówno tych dotyczących spraw społecznych, jak i kościelnych, nie powstydziłyby się nawet feministki. Zresztą to one dokument spisały. Grupa zebrana przez siostrę Lilly Francis najpierw przeprowadziła konsultacje w poszczególnych regionach, potem napisała dokument, zawierając w nim rozmaite postulaty, a dopiero potem przedstawiła go biskupom. Komisja sześciu biskupów naniosła swoje poprawki i poddała go głosowaniu na spotkaniu plenarnym w 2010 roku. „Nie wszystkie ich poprawki