Kościół kobiet. Zuzanna Radzik
Читать онлайн книгу.się przygotować dokument duszpasterski o kobietach. W tym celu powstała grupa składająca się z sześciu biskupów i siedmiu kobiet o zróżnicowanym doświadczeniu akademickim (zakonnic, mężatek, singielek), pochodzących z różnych części kraju. W 1984 roku zaplanowano badanie dotyczące sytuacji kobiet. Organizacje kobiece przygotowały prezentacje, w diecezjach zorganizowano spotkania mające służyć wysłuchaniu jak największej liczby kobiet. Następnie powstały raporty przesyłane do komisji pracującej nad dokumentem. Podobne pytania, jak te wystosowane do diecezji, wysłano też do duszpasterzy i kapelanów akademickich pracujących na kampusach uniwersytetów. Niektórzy prezentowali wykłady, inni świadectwa, dyskutowali z komisją lub przedstawiali petycje grup kobiecych.
Komisja oszacowała, że otrzymała odpowiedzi ze stu amerykańskich diecezji, sześćdziesięciu kampusów i czterdziestu pięciu baz wojskowych, co oznacza, że dotarła ze swoimi pytaniami do około siedemdziesięciu pięciu tysięcy kobiet! Pytano je o to, jakie są ich doświadczenia jako katolickich kobiet; w czym czują się doceniane w świecie i w Kościele, a w czym doświadczają dyskryminacji; co konkretnie składa się na te doświadczenia; jakie kwestie wydają im się najważniejsze do rozpatrzenia podczas przygotowywania tego listu. Jak widać, pytania były dość otwarte i pozwalały na odpowiedzi idące w wielu kierunkach, przez sam sposób sformułowania zachęcając do opowiedzenia o problemach i niezgodzie na nie. Zachęcone tym kobiety opowiadały.
Na podstawie zebranych głosów i opinii po czterech latach pracy opublikowano szkic dokumentu Partners in the Mystery of Redemption. Już na początku dokumentu autorzy zaznaczają, że ten list pasterski jest, po pierwsze, raportem z tego, co usłyszeli, po drugie refleksją nad tradycją, a po trzecie odpowiedzią, poprzez którą chcą pokazać, że słuchali głosów kobiet i potraktowali je poważnie. Z zawartości raportów i opinii wyłoniło się kilka kluczowych tematów: kobiety jako osoby, kobiety w relacjach, kobiety w społeczeństwie, kobiety w Kościele. Omawiając je kolejno, komisja prezentowała w dokumencie głosy afirmujące nauczanie Kościoła w danej kwestii oraz „głosy alienacji”, przedstawiające problemy, jakie według kobiet tkwią w danej kwestii, a także podejście Kościoła i społeczeństwa do omawianych tematów, w nauczaniu i w praktyce. Dzięki temu mogły wybrzmieć opinie zarówno tych kobiet, które odnajdywały coś ważnego i karmiącego w nauczaniu katolickim, jak i tych, które się z nim zmagały. Za każdym razem sięgano po cytaty.
Do jednych z najbardziej przełomowych fragmentów listu należało stwierdzenie, że seksizm jest grzechem, oraz przyznanie, że istniał i istnieje również w Kościele: „Dlatego żałujemy i wyznajemy indywidualne i zbiorowe upadki w sposobie odnoszenia się do kobiet tak, jak na to zasługują. Wzywamy lud Boży, by dołączył do nas w tej osobistej i kolektywnej skrusze za grzech seksizmu, który narusza podstawowe zasady naszej wiary”.
W liście nie znajdziemy wyidealizowanego obrazu kobiet. Mówi się w nim raczej o przemocy; o tym, że kobiety uważają obraz pokazujący je jako gospodynie zajmujące się jedynie domem, rodziną i małżeństwem za fałszywy, a często też niemożliwy do zrealizowania, gdy spada na nie samotne wychowanie i utrzymanie dzieci. Przywołuje się tu wspomnienie pewnej kobiety o tym, jak w któryś Dzień Matki po raz pierwszy usłyszała w kościele modlitwę za matki samotne. Zauważa się, że zwłaszcza młode kobiety postulują, by Kościół zachęcał ojców do aktywnego rodzicielstwa. Jak mówią, po to, by byli obecni w planowaniu rodziny i w jego konsekwencjach. Dokument podnosi także problem zatrważającego seksizmu, ale również rasizmu i biedy, jakiej doświadczają Afroamerykanie czy Latynosi, ich niepewności życia jako imigrantów i ich marginalizacji w parafiach. Traktuje też o samotnych kobietach, do których kieruje aprobatę i zachętę, mówi o tym, że samotne życie wzmaga rozwój własny, osiągnięcia, przyjaźnie i kontemplację. „To powołanie jest niezwykle twórcze, jeśli przeżywa się je w czystości i służąc innym”.
Dokument cytuje też głosy kobiet sfrustrowanych nakazami dotyczącymi antykoncepcji i raport z diecezji Fort Worth: „Kobiety opowiadają o głębokim bólu i cierpieniu związanym z tym zagadnieniem. Kiedy mówią o swoim doświadczeniu bólu, mają na myśli rozbite małżeństwa, lata przeżyte w poczuciu winy poza Kościołem, o tym, że modlą się o problemy zdrowotne tak poważne, by zmuszały do wycięcia macicy; o latach utopionych we frustracji i zgorzknieniu, które mogły być latami małżeńskiej miłości; o tym, że znalazły spokój, dopiero gdy minął ich okres rozrodczy lub gdy zmarł ich mąż; o tym, jak szły do księdza po pocieszenie, a otrzymywały srogą reprymendę; o tym, jak obserwowały swoje matki, siostry, córki i wnuczki żyjące jedna po drugiej w tym samym bólu”. Inny przytaczany głos, matki sześciorga dzieci z diecezji Petersburg, jest nie mniej dramatyczny: „Pewnie nawet dwadzieścia lat po menopauzie wciąż będę się śmiertelnie bała, że zajdę w ciążę. To okropna rzecz, gdy wisi ci to nad głową przez całe życie”.
We fragmencie dotyczącym pracy dla Kościoła wspomina się o takich sprawach, jak wysokość pensji, mówi się też o konieczności doceniania wykonywanych przez kobiety prac wolontariackich i w ogóle dostrzegania oraz nazywania ich pracy na rzecz Kościoła. Sugeruje się doszkalanie duszpasterzy w problematyce mało im znanej, na przykład dotyczącej doświadczeń kobiet molestowanych czy spraw ciężarnych.
Podsumowując ankiety, komisja stwierdza: „Kobiety chcą być zaangażowane we wszystkich dziedzinach posługi i misji Kościoła. Są gotowe do podjęcia ról i odpowiedzialności, które dotychczas nie były im przypisywane”. Skoro kobiety już dziś wykonują wiele zadań zwykle przypisywanych wyświęconym diakonom – zauważa komisja – w naturalny sposób pojawia się temat diakonatu kobiet. Wykluczenie ze służby ołtarza kłóci się z wezwaniem do większego zaangażowania. Komisja rekomenduje też włączenie kobiet do grona wykładowców i formatorów w seminariach i apeluje o to, by wprowadzić w liturgii, wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe, inkluzywny język, który nie będzie wykluczający. W podsumowaniu zaś czytamy: „Kobiety, które kochają Kościół i mu służą, wzywają go, by w większym stopniu odpowiadał na ich prośby o włączenie w proces podejmowania decyzji, które wpływają na ich życie we wspólnocie Kościoła”.
Czytając cytaty, opinie, ale przede wszystkim konkluzje komisji, aż trudno uwierzyć, że to szkic listu pasterskiego, który miałby wydać episkopat. Widać, jak bardzo zmieniło się podejście komisji po wysłuchaniu głosów kobiet. W końcu zauważono konieczność ustosunkowania się do nich lub ich zacytowania. Dokument był jednak wielokrotnie przeredagowywany (a każdą poprawkę zaopiniował Watykan), wskutek czego jego ostateczna treść znacznie odbiega od pierwszego szkicu. W ostatniej, czwartej wersji, opublikowanej w 1994 roku, zmieniono tytuł, ton był już bardziej odgórnie kościelny, nie cytowano opinii kobiet ani nie nazywano seksizmu grzechem, jak wcześniej. Szkic przepadł w głosowaniu i ostatecznie, po dziesięciu latach pracy nad dokumentem, episkopat zdecydował się go nie publikować. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że kolejne redakcje i interwencje, także te z Watykanu, zakwestionowały zamysł wcześniejszego badania sytuacji i cały wysiłek wsłuchiwania się w problemy i dylematy kobiet, których list miał dotyczyć. Jednak to, że komisji w ogóle udało się przeprowadzić tak szerokie badanie i zebrać wszystkie szczere, otwarte opinie, samo w sobie było sporym osiągnięciem. Szkoda, że słów listu nigdy nie przekuto na konkretne duszpasterskie rekomendacje. Kolejne wersje dokumentu na szczęście były jednak jawne, dzięki czemu możemy mieć dziś wgląd w proces jego powstawania.
Zdjęcia z soboru zawsze mnie jakoś wzruszały. Tłum odświętnie ubranych biskupów z całego świata, przedstawiciele Kościoła powszechnego wypełniający po brzegi wnętrze niemałej przecież Bazyliki św. Piotra. Ojcowie wzywający Ducha Świętego i śpiewający Veni Sancte Spiritus, ale też tworzący frakcje, grupy wpływu i ostro spierający się o kształt Kościoła. Tylko że na tym wzruszającym obrazie z czasem zauważyłam rysę. Gdzie w tym