Ukochany wróg. Diana Palmer
Читать онлайн книгу.myślałam – dodała, usiłując ocalić resztki dumy.
– Oboje wiemy o kim, prawda?
Nie zrozumiała aluzji, ale była za bardzo na niego zła, aby drążyć ten temat.
– Jestem głodna i chciałabym wreszcie zjeść śniadanie. Rozstańmy się albo chodźmy razem.
Kingston nie zareagował na to wezwanie. Wpatrywał się w twarz Teddi, po czym pożądliwym spojrzeniem pociemniałych oczu prześlizgnął się po jej smukłej, zgrabnej sylwetce. Przysunął się bliżej i zażenowana Teddi zorientowała się, że zerkają ku nim mijający ich studenci.
– Ludzie patrzą – ostrzegła go nerwowo.
– Boisz się, że wezmą nas za kochanków, słoneczko? – spytał niewinnym tonem.
Pod wpływem nagromadzonych i buzujących emocji, znajdując się na granicy wytrzymałości, Teddi uniosła rękę, ale zanim dosięgła policzka Kingstona, złapał ją za nadgarstek i powstrzymał.
– No, no… spokojnie – rzucił szyderczo, jakby rozbawił go ten atak furii. – Pomyśl o plotkach, jakie mogłoby to wywołać.
– Od kiedy to obchodzi cię zdanie innych? – odcięła się ze złością. – Musi to być niezwykle ekscytujące mieć wystarczająco dużo pieniędzy i władzy, żeby o nic nie dbać!
– Twoi rodzice byli biedni, prawda? – spytał po dłuższej chwili niezwykle jak na niego łagodnie.
– Kochałam ich – odparła, czerwieniąc się lekko. – Nie miało to znaczenia.
– Bierzesz na siebie za dużo jak na dziewczynę w twoim wieku. Co chcesz udowodnić? Jenna powiedziała mi, że wybrałaś angielski jako główny przedmiot studiów. Do czego ci się to przyda jako modelce?
Szarpnęła ręką, którą Kingston nadal trzymał w uścisku.
– Do niczego – rzuciła. – Za to bardzo mi się przyda, kiedy zacznę uczyć.
– Uczyć? – powtórzył, jakby nie dowierzał własnym uszom. – Ty?
– Puść mnie – poprosiła, skoro nie udało jej się oswobodzić.
Nie zastosował się do prośby i splótł palce dłoni z jej palcami. Ten prosty gest powstrzymał dalszy protest Teddi i pozwoliła się poprowadzić wybrukowaną ścieżką do akademika. Zastanawiało ją, dlaczego zdobyła się na nietypową dla niej uległość.
– Jedziesz z nami – oświadczył Kingston. – Ostatnie, czego ci trzeba, to samotne tkwienie w nowojorskim mieszkaniu, którego właścicielka, twoja ciotka, zabawia się z kochankiem w Europie zamiast się tobą zaopiekować.
Wiedziała, że potępia styl życia Dilly, nie robił z tego tajemnicy. Czasem myślała, że tę głęboką niechęć do ciotki przenosi automatycznie i na nią, chociaż zarówno charakterem, jak i wyznawanymi zasadami drastycznie różniła się od siostry swojego ojca.
– Nie musisz udawać, że dbasz o to, co się ze mną stanie – powiedziała z godnością. – Jasno postawiłeś sprawę: nic cię to nie obchodzi.
– Te słowa nie były przeznaczone dla twoich uszu. Naopowiadałem Jennie mnóstwa głupot, żeby zaciemnić obraz.
Zdziwiona, stanęła i uniosła głowę, aby na niego popatrzeć.
– Jak to? Nie rozumiem.
Odwzajemnił jej pytające spojrzenie, patrząc na nią z tak intensywnym wyrazem szarych oczu, że mimowolnie zadrżała.
– Jak zwykle. Za bardzo się mnie boisz, żeby nawet spróbować zrozumieć – stwierdził z niejaką pretensją.
– Nie boję się ciebie! – zaprzeczyła z błyskiem w oczach.
– Ależ tak, i w dodatku wiesz dlaczego. Bo chcę wszystko albo nic.
Nie była w stanie oderwać wzroku od Kingstona, ledwie do niej docierał sens ostatnich wypowiedzianych przez niego słów. Minął ich jeden z jej znajomych i uśmiechnął się na widok postawnego mężczyzny trzymającego Teddi za rękę. Poczuła się zażenowana zainteresowaniem, jakie wzbudzali, i chciała uwolnić dłoń.
– Nie próbuj – poradził cicho i z łobuzerskim uśmiechem zacisnął silniej palce na jej palcach. – Niczego sobie nie wyobrażaj. To tylko w samoobronie. Trzymam tę twoją delikatną łapkę, żebyś nie mogła mnie nią spoliczkować. – Roześmiał się pogodnie.
Słyszała go śmiejącego się zaledwie kilka razy i z zainteresowaniem przyjrzała się jego zwykle pochmurnej twarzy. Jak na modelkę przystało, była wysoka, ale mimo to on górował nad nią – mierzył ponad metr dziewięćdziesiąt, a do tego bary miał szerokie jak futbolista.
– Podoba ci się to, co zobaczyłaś? – prowokował ją.
– Zastanawiałam się, jak wysocy są Australijczycy – wykręciła się.
– Fakt, urodziłem się w Australii, a ty w Georgii. Uwielbiam ten twój akcent, rodem z dawnego Południa.
Teddi wydęła wargi.
– Mówię z bardzo przyjemnym akcentem. Nie przeciągam głosek ani nie mówię przez nos jak ty – odcięła się.
– Pamiątka po życiu w Queenslandzie – zgodził się pogodnie.
– Spędziłeś tam sporo czasu? – spytała z ciekawością.
Kingston skinął głową.
– Matka była Kanadyjką. Odziedziczyła farmę koło Calgary i przenieśliśmy się z Australii do Kanady. Wówczas Jenny jeszcze nie było na świecie. Ojciec i ja stale podróżowaliśmy między dwiema posiadłościami. W rezultacie mało przebywałem z matką i nie miałem okazji zbytnio się do niej zbliżyć.
– Trzymasz ludzi na dystans, prawda?
Zatrzymali się przy drzwiach prowadzących do jadalni.
– Jak bardzo chciałabyś się znaleźć blisko mnie, słoneczko? – spytał z jawną ironią. – Na tyle, aby móc sięgnąć do mojego portfela?
– Stać mnie na wszystko, czego potrzebuję – odparła z godnością Teddi i wyszarpnęła dłoń z uścisku Kingstona. Tym razem nie stawił oporu.
– Tak? W takim razie dlaczego mieszkasz z ciotką, a ona musi cię utrzymywać?
Mogła wyjaśnić, że zarabia jako modelka wystarczająco dużo, aby opłacić wysokie czesne i utrzymywać się sama, i że nie widzi sensu w płaceniu za mieszkanie, skoro i tak dziewięć miesięcy w roku spędza w miasteczku akademickim. Nie mówiąc o tym, że Dilly rzadko bywa w nowojorskim apartamencie.
– Myśl sobie, co chcesz. Cokolwiek bym ci wyjaśniła, i tak wiesz swoje – powiedziała ze zniechęceniem.
– I to cię niepokoi?
Teddi wzruszyła ramionami.
– Tak naprawdę nic o mnie nie wiesz.
Utkwił wzrok w jej pełnych czerwonych ustach.
– Wiem, że w głębi, za wyniosłością, dumą i udawanym chłodem kryje się zmysłowa dziewczyna, która potrafi okazać namiętność, jeśli pragnie męskich pocałunków.
Teddi zaczerwieniła się po raz kolejny. Kingston otworzył drzwi i przytrzymał je dla niej, stając tak, żeby przechodząc, musiała się o niego otrzeć. Niepotrzebnie podniosłam na niego wzrok, pomyślała poniewczasie, bo łatwo mógł z jej oczu wyczytać, że ich fizyczny kontakt zburzył jej spokój.
– Miękka i delikatna, co? – spytał z wyraźnym australijskim akcentem.
Teddi