Marzenia się spełniają. Jennie Lucas

Читать онлайн книгу.

Marzenia się spełniają - Jennie Lucas


Скачать книгу
podpisać dokument. Wydawała się dziwnie radosna, jakby jakiś ciężar zdjęto jej z ramion.

      – Dziękuję ci. Do widzenia.

      Patrzył z niedowierzaniem, jak ukłoniwszy się niczym pensjonarka, odwraca się w kierunku drzwi.

      – I to wszystko?

      – Przecież chciałeś się mnie pozbyć.

      Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo było jej odejść od niego, podczas gdy jemu było tak trudno na to pozwolić. Gdy to wymagało od niego całej siły woli, żeby nie…

      – Może jeszcze zostaniesz chwilę? Tylko jeden drink. Wzniesiemy toast za przyszłość.

      – Natalia chyba na ciebie czeka.

      – Kto?

      – Jak to kto? Ta olśniewająca modelka, z którą widziałam cię przed chwilą.

      – To tylko koleżanka – odparł niecierpliwie. Wiedział, że rosyjska modelka miała nadzieję na coś więcej. Ale to nie miało dla niego najmniejszego znaczenia. Dzisiejsze spotkanie z Hallie sprawiło, że wróciło wszystko, o czym chciał zapomnieć przez ostatni rok. – Napij się ze mną.

      Przez chwilę się wahała, ale potem wyprostowała dumnie.

      – Czy po tym, jak mnie potraktowałeś, myślisz, że chciałabym spędzić w twoim towarzystwie więcej czasu, niż to absolutnie niezbędne? Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć. Nigdy.

      Odwróciła się i wyszła.

      Cristiano, który został sam w gabinecie, wpatrywał się osłupiały w zamknięte drzwi. Wiedział, że Hallie nie narobi mu kłopotów. Koszt nocy spędzonej z nią był minimalny, o wiele mniejszy, niż gotów był zapłacić. A teraz odeszła. Na dobre.

      Tego właśnie chciał, prawda? Chciał pozbyć się pokusy, jaką dla niego była. Nigdy nie czuł takiego pociągu do jakiejkolwiek kobiety.

      Spał już z wieloma pięknościami. Różnica była jednak ogromna. Hallie miała w sobie coś osobliwego, co trafiało mu prosto do serca. Ta szczerość w spojrzeniu i głębia w głosie. Sprawiała, że czuł takie emocje, do których nie chciał się przyznać. I nie chodziło nawet o to, jak reagowało jego ciało, ale o duszę. Więc gdy ją zwolnił, nakazał sekretarce, by nigdy nie łączyła rozmów z Hallie, jeśli kiedyś przyszłoby jej do głowy dzwonić i go napastować.

      A teraz to on ją prosił, by została. A Hallie, bez najmniejszych trudności ani żalu wzięła, na czym jej zależało, i odeszła. Miała w sobie coś nowego. Dojrzałość. Ostrożność. Odniósł wrażenie, że coś przed nim ukrywała. Miała jakąś tajemnicę. Jakiś sekret.

      Nagle coś go uderzyło. Coś się nie zgadzało. Gdy Hallie spotkała go w lobby, wydawała się bardzo spięta i zdenerwowana. Chciała mu coś ważnego powiedzieć. Ale chodziło tylko o pieniądze?

      Wybiegł z gabinetu i szybko zjechał na dół. Rozglądał się po zatłoczonym lobby i dojrzał Hallie rozmawiającą z dwiema młodymi kobietami. Po chwili wyciągnęła ręce i odebrała coś od jednej z nich. To było dziecko. Niemowlę. Uśmiechnęła się do niego. Dziecko.

      Cristiano zamarł w jednej chwili. Później nawet nie był w stanie sobie przypomnieć, jak do niej dotarł. Gdy Hallie się odwróciła, uśmiech na jej twarzy nagle zmienił się w przerażenie.

      – To twoje dziecko?

      Lęk w jej oczach powiedział mu wszystko, co potrzebował wiedzieć.

      – Nie powiedziałaś mu? – spytała jedna z kobiet stojących obok Hallie, w mocno zaawansowanej ciąży.

      – Hallie… – szepnęła druga błagalnie.

      – Proszę, idźcie już. Zadzwonię – obiecała.

      Po krótkim wahaniu przytaknęły i odeszły. Hallie wreszcie odważyła się na niego spojrzeć.

      – Wszystko ci wytłumaczę.

      Cristiano przyjrzał się dziecku o ciemnych oczach, takich samych jak jego. Nagle doskonale zrozumiał, po co tu dziś przyszła. I dlaczego zmieniła zdanie.

      – A więc masz dziecko – powiedział powoli, starając się trzymać nerwy na wodzy.

      – Tak – przyznała cicho.

      – Kto jest ojcem? – spytał zimno.

      – Proszę, Cristiano… – wyszeptała błagalnie.

      – Kto? – powtórzył groźnie.

      – Ty.

      To proste słowo nagle zmieniło cały jego świat. Miał dziecko? Spojrzał na śpiące niemowlę i zalały go nieznane emocje.

      – Jesteś pewna?

      – Tak. Wiesz, że byłam dziewicą, gdy…

      – Wiem – uciął. – Ale może potem…

      – Myślisz, że po tym, co się wydarzyło, zaraz wskoczyłam komuś innemu do łóżka? Jesteś jedynym mężczyzną, z jakim byłam. Jack jest naszym synem.

      A więc miał dziecko? Syna?

      – Dlaczego nie powiedziałaś mi, że zaszłaś w ciążę?

      – Próbowałam – wyszeptała. – Zostawiłam dwie wiadomości twojej sekretarce z prośbą o kontakt.

      Ale on nigdy nie dostał tych wiadomości, bo kazał sekretarce je ignorować. Ale nie chciał przypisywać sobie jakiejkolwiek winy. Tylko ona była winna.

      – Użyłem zabezpieczenia. Jak więc mogło do tego dojść?

      – Ty mi powiedz – odpowiedziała. – To ty masz doświadczenie.

      – Powinnaś była próbować bardziej się ze mną skontaktować.

      – Po tym, jak mnie potraktowałeś, w ogóle nic nie powinnam robić. Dlaczego dawać ci szansę odrzucenia naszego dziecka, tak jak odrzuciłeś mnie?

      Miała rację.

      – Więc zamierzałaś tak po prostu odejść? Gdy już dostałaś pieniądze, nie miałaś powodu, by mi mówić o dziecku. Zamierzałaś trzymać go przede mną w tajemnicy do końca życia?

      Hallie przytaknęła, po chwili wahania.

      – Dlaczego?

      – Nigdy nie wiedziałam, czym jest nienawiść – stwierdziła, patrząc na niego hardo. – Dopóki nie spotkałam ciebie.

      Zaskoczyła go wściekłość i poczucie zranienia w jej spojrzeniu.

      – To przecież nie było nic takiego. Ledwie się znaliśmy – próbował bagatelizować.

      – Byłeś tak czuły. Myślałam, że zależy ci na mnie. Że coś dla ciebie znaczę. Ale jak już dostałeś to, co chciałeś, okazało się, że to było kłamstwo. Pozbawiłeś mnie pracy i mieszkania. Byłam w ciąży, sama, bez żadnego wsparcia. Sama urodziłam dziecko i się nim opiekowałam. Czy wiesz, jak ciężko jest znaleźć pracę z takim małym dzieckiem? Walczyłam, by zapewnić nam dach nad głową, podczas gdy ty udawałeś, że nie istnieję. – Rozejrzała się po luksusowym lobby. – Piłeś wtedy szampana i chodziłeś na wytworne przyjęcia.

      – Nigdy nie powiedziałaś…

      – Przyszłam tutaj, żeby błagać cię o pieniądze, Cristiano. Potrafisz sobie wyobrazić, jak to jest błagać o pomoc kogoś, kogo nienawidzisz?

      O tak. Cristiano doskonale pamiętał tę chwilę. Tylko że wtedy wszystko wyglądało inaczej. Był bezdomnym sierotą, desperacko biednym, ale jego motywy były zupełnie inne. No i nie miał wtedy ze sobą niemowlęcia, za które


Скачать книгу