Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1. Laurelin Paige

Читать онлайн книгу.

Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1 - Laurelin Paige


Скачать книгу
się kręcić w głowie, i to chyba nie od alkoholu.

      – Nie rozumiem. To przed kim mam odpowiadać?

      Weston położył rękę na moim ramieniu.

      – Przede mną. Donovan po prostu jest złośliwy.

      Ulżyłoby mi, gdyby nie ważniejsza kwestia.

      – Ale Donovan tu zostaje? Nie wraca do Tokio?

      Byłam takim tchórzem, że nawet nie mogłam zapytać go bezpośrednio. Nawet nie mogłam na niego spojrzeć.

      – Tak. Dzięki Bogu. Ten oddział za bardzo się rozrósł, żeby zarządzało nim tylko dwóch prezesów. Dlatego też Donovan zajmie się zarządzeniem i finansami. A ja wciąż będę się zajmował marketingiem.

      Ścisnęło mnie w żołądku, ale zaczęłam szybciej oddychać. Czułam się tak, jakbym tonęła i jednocześnie się wznosiła. Donovan miał zostać. Był tu i miał zostać, i już nic w moim świecie nie będzie takie samo.

      Ostrożnie odważyłam się zerknąć w jego stronę.

      A on już na mnie patrzył, jakby tylko czekał, aż napotkam jego spojrzenie.

      – Och! – rzucił, a jego oczy rozbłysły. – Skoro już jesteśmy w temacie, Westonie… Mówiłeś Sabrinie o sobotniej imprezie?

      Zatem oboje zagramy w tę grę – będziemy mówić o tej drugiej osobie, jakby nie było jej w pomieszczeniu.

      – Nie – odparł Weston beznamiętnie. – Nie sądziłem, że jej obecność będzie konieczna.

      Wyprostowałam się, zaintrygowana.

      – Ale to nie fair. Jestem pewien, że jeśli zostałaby zaproszona, chciałaby przyjść.

      Donovan nie chciał na mnie spojrzeć. To była przynęta.

      Więc ją łyknęłam.

      – Oczywiście. A z jakiej okazji jest ta impreza?

      – Zaręczyny Westona.

      Pięć

      Wszystko zamarło na dziesięć niezręcznych sekund. Obaj patrzyli na mnie.

      – Gratulacje – rzuciłam w końcu, przerywając ciszę. Mój głos zdecydowanie brzmiał na wyższy niż zazwyczaj, ale poza tym byłam pewna, że udało mi się zachować spokój i opanowanie.

      W środku jednak umierałam. Weston się zaręczył? Co to ma, do chuja, znaczyć? Najwyraźniej był dupkiem. A Donovan jeszcze większym, bo próbował mi z tego powodu dogryźć, ale za nic w świecie mu na to nie pozwolę.

      – Donovan, ty gnoju – warknął Weston pod nosem.

      – Och. Ona nie wiedziała – odparł Donovan tonem, który sugerował, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Gnój pasował idealnie. Ja bym dodała jeszcze zasranego skurwiela.

      – Nie, nie wiedziałam. Ale mimo wszystko należą ci się gratulacje. – Uśmiechnęłam się z napięciem i swobodnie się przesunęłam, by ręka Westona zsunęła się z mojego ramienia. Ale w porządku. Wszystko było totalnie w porządku. Musiałam tylko pamiętać o oddychaniu.

      Weston spojrzał na swojego przyjaciela.

      – Mówiłem ci, że jej nie powiedziałem.

      Donovan machnął ręką.

      – To było dwa tygodnie temu. Założyłem, że od tamtego czasu już zdążyłeś jej powiedzieć. Jak mogłeś ją tu sprowadzić, nie wyjaśniwszy okoliczności? To nie wydaje się fair wobec Sabriny, co?

      – Hej. Ja wciąż tu jestem.

      Obaj spojrzeli na mnie jednocześnie.

      – Powinienem był ci powiedzieć – oznajmił Weston w tej samej chwili, gdy Donovan powiedział: – Powinien był ci powiedzieć.

      – Powiedzieć mi, że jesteś zaręczony? Teraz mi mówisz. Nie mogę się doczekać, by o niej usłyszeć, Westonie. – Wstałam. – Tylko doleję sobie drinka.

      – To nie to, na co wygląda. – Weston pobiegł za mną, by pomóc mi naleć szkockiej.

      – To prawda. Poczekaj, aż ci to wyjaśni. – Donovan oparł kostkę na kolanie. Jego rozluźniona pozycja sugerowała, że podoba mu się to o wiele bardziej, niż powinno.

      Próbowałam go zignorować – na tyle, na ile się dało – i skupiłam wzrok na Westonie.

      – A jak to inaczej ma wyglądać? – zapytałam tak spokojnym głosem, na jaki tylko było mnie stać. – Nie miałeś dziewczyny, kiedy… – urwałam i spojrzałam na Donovana morderczym wzrokiem. Nawet jeśli wiedział, że spędziłam weekend w łóżku z jego partnerem, to jakoś nie potrafiłam się do tego przed nim przyznać.

      A poza tym nie musiałam.

      – Czy to było kłamstwo?

      – Nie – odparł stanowczo Weston. – Wciąż nie mam dziewczyny.

      – Nie, teraz masz narzeczoną – odparłam.

      – Narzeczoną na niby – poprawił.

      – Narzeczoną na niby? Jasne.

      Siedzący za nami Donovan zachichotał.

      – To się robi coraz ciekawsze.

      Posłałam mu wrogie spojrzenie, ale on się uśmiechnął, co tylko pogorszyło sprawę. Był jak chłopiec z patykiem szturchający ranne zwierzę. Jezu, dlaczego on w ogóle musiał tu być?

      Upiłam duży łyk szkockiej.

      Weston otoczył mnie ramieniem.

      – Pozwól, że ci to wyjaśnię.

      – Nie – warknęłam głośniej, niż zamierzałam, i odsunęłam się. Odetchnęłam i dodałam: – Nie dotykaj mnie. Proszę.

      Opuścił ręce, a potem – jakby nie wiedział, co z nimi zrobić – wsunął je do kieszeni.

      Jeszcze raz spojrzałam na Donovana. Czy to dlatego tu dzisiaj przyszedł? Żeby zrzucić bombę? Żeby bawić się mną, tak jak kiedyś? Żeby zobaczyć mnie upokorzoną i skompromitowaną?

      Cóż, nie pozwolę, by mnie taką widział. Uniosłam podbródek. Uparłam się, że nie zobaczy mojej porażki.

      Spojrzał mi w oczy. Cokolwiek tam zobaczył – może moją determinację – sprawiło, że spoważniał.

      – Powinienem pozwolić wam to omówić na osobności – powiedział, odłożył pustą szklankę na stolik i wstał.

      – Dziękuję – odparł Weston.

      – Chociaż muszę przyznać, że kusi mnie, by włączyć nagranie z kamer i was posłuchać.

      – Pierdol się.

      – Tylko żartuję. – Donovan zapiął marynarkę. – Wychodzę – zawołał ponad ramieniem i minął mnie. Kiedy przeszedł obok, poczułam, jak przeszywa mnie prąd..

      Usłyszałam, że wychodzi. Słyszałam, jak otwiera drzwi. Panika ciążyła mi w żołądku jak ołowiana kula. To było dziwne, nagłe i niespodziewane. Nie potrafiłam przypisać tego obecnym wydarzeniom ani czemukolwiek, poza faktem, że duch moich najmroczniejszych myśli przesiąkł do mojego królestwa.

      Odwróciłam się.

      – Donovan! – zawołałam, zanim zdążyłam się powstrzymać.

      Zamarł w przejściu i spojrzał w moją stronę, ale mnie zatkało. Nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć. Niekoniecznie chciałam, by tu został, ale też nie


Скачать книгу