Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1. Laurelin Paige

Читать онлайн книгу.

Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1 - Laurelin Paige


Скачать книгу
– powiedział Donovan i jeszcze raz spojrzał mi w oczy dla podkreślenia swojego słowa.

      Naprawdę się odnaleźliśmy? Co miał na myśli? Co to wszystko w ogóle miało znaczyć?

      Potem Donovan odsunął się ode mnie, nasza więź została przerwana, i przemierzył pokój w stronę szafki z alkoholem.

      Weston podszedł do mnie i zajął miejsce Donovana.

      – Przepraszam za spóźnienie. Znalazłaś budynek bez problemu?

      – Tak. Przyjechałam taksówką – odparłam cienkim i drżącym głosem, ale zmusiłam się do uśmiechu, licząc na to, że on nie zauważy.

      Weston otoczył mnie ramieniem. Przyjacielsko. Ale palcami musnął mój łokieć, co już było mniej przyjacielskie, a bardziej znaczące.

      – A Roxie?

      – Okazała się bardzo przyjazna. – Spojrzałam na jego palce, a potem na twarz. Dawał mi znak. O sobie. O nas. Że chciał, żebyśmy byli parą. I ja też tego oczekiwałam. Tylko że…

      – Sabrino? – zawołał Donovan, a moje serce podskoczyło. – Zrobić ci jakiegoś drinka?

      Spojrzałam na niego, bo gdy mówił, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nie mogłam nie zwrócić na niego uwagi. Donovan już mieszał coś z ginem.

      – Eee… poproszę to, co robisz sobie. Dziękuję.

      – Jak przeprowadzka? – zapytał podekscytowany Weston i założył mi luźny kosmyk za ucho. – Wszystko masz już załatwione? Nie mogłem się doczekać, kiedy się tu przeniesiesz.

      – Było… – Nie mogłam myśleć. Nie potrafiłam nawet złożyć słów w spójne zdanie. Moja uwaga skupiała się w dużej mierze na drugiej stronie pokoju, na postaci, która teraz stała odwrócona do mnie plecami. Każdy dotyk Westona był dla mnie jak zdrada, co w ogóle nie miało sensu.

      Donovana nawet nie powinno tu być. Pokręciłam lekko głową i skupiłam uwagę na tym, o co pytał mnie Weston.

      – Firma przeprowadzkowa świetnie sobie poradziła. Dziękuję, że mi ich poleciłeś. Naprawdę dobrze się spisali. Jeszcze nie ogarnęłam, gdzie wszystko położyli, ale już się zaaklimatyzowałam.

      No i proszę. Dam radę. To będzie pestka.

      – To chyba Roxie zajęła się twoja przeprowadzką. A jak twoje mieszkanie?

      Trzypokojowe mieszkanie w Hell’s Kitchen było największą niespodzianką. To Weston również pomógł mi je znaleźć. Albo Roxie. Podłogi były drewniane, niedawno polakierowane. Budynek był chroniony, a dodatkowa sypialnia dla Audrey okazała się wisienką na torcie.

      – Jest cudowne. Nawet ładniejsze niż na zdjęciach, które mi wysłałeś. Nie mogę uwierzyć, ile czasu spędziłeś nad…

      Nagle Donovan wrócił do nas z drinkami.

      – Weston, gin z tonikiem. Zgadywałem. – W szklance, którą mi podał, znajdowało się coś innego. Bursztynowy trunek, wyglądający na niezmieszany. – Sobie nalałem szkockiej. Wolałaś gin z tonikiem?

      Jego palce musnęły moje, gdy wzięłam szklankę. Niemal ją upuściłam, bo przeszył mnie prąd wywołany jego dotykiem.

      – Nie. Szkocka może być. – Przyjęłabym szklankę wybielacza, gdyby to oznaczało, że Donovan zostawi mnie w spokoju. Bo właśnie tego potrzebowałam bardziej niż czegokolwiek.

      Przyjęcie szklanki sprawiło, że wrócił do szafki po swoją. Dzięki jego nieobecności zebrałam całą swoją siłę, którą tylko mogłam w sobie znaleźć, i skupiłam moją uwagę na tym, na czym powinnam. Na Westonie.

      – W każdym razie, tak jak już mówiłam: dziękuję, Westonie, za wszystko, co zrobiłeś dla mnie w kwestii przeprowadzki. I za to, że znalazłeś mi takie wspaniałe miejsce.

      Uniosłam szklankę do ust i upiłam łyk.

      – Mieszkanie to też nie moja zasługa. Donovan jest właścicielem budynku.

      – Och. – Zakrztusiłam się palącym alkoholem, a może również tą nową informacją. Przestrzeń, w której spałam, kąpałam się, ubierałam… należała do niego. Dlaczego nagle moja cipka zacisnęła się na tę myśl?

      Weston poklepał mnie po plecach.

      – Wszystko w porządku?

      – Tak. Po prostu… – powiedziałam, gdy się otrząsnęłam i znowu spojrzałam na Donovana. – Nie wiedziałam.

      Czy to dlatego cena była taka niska? Dlaczego to dla mnie robił?

      Donovan podszedł do nas z drinkiem w dłoni.

      – A skąd miałabyś wiedzieć? Po prostu cieszę się, że cię na nie stać.

      Czy on wiedział? O mnie i o Westonie? Musiał wiedzieć. Ale najwyraźniej go to nie obchodziło.

      – Zdecydowanie mnie na nie stać. To… – urwałam.

      Czy Weston wiedział?

      Miałam tak wiele pytań i żadnej odpowiedzi.

      Obaj stali teraz przy oknie i patrzyli na mnie. Weston znajdował się po mojej prawej, a Donovan po lewej stronie. I oczywiście powinnam wybrać tego pierwszego, to był mój jedyny wybór. Dla własnego zdrowia psychicznego. Ten drugi w ogóle nie wchodził w rachubę. A mimo to moje zdradzieckie ciało ciągnęło właśnie w stronę Donovana.

      Odwróciłam się od nich.

      – Przepraszam. Denerwuję się. – Usiadłam na jednej z kanap. Dwoje kochanków. W jednym pokoju. To dla mnie zbyt wiele. – Chyba wciąż jestem tym wszystkim nieco zszokowana. – Upiłam kolejny łyk szkockiej. Tym razem weszła lepiej, rozgrzewała mnie i poprawiała nastrój.

      A potem dotarło do mnie, że musiałam zachowywać się jak idiotka.

      – Jestem pewna, że zrobiłam złe wrażenie. – Proszę, oto ja, rozpaczliwie chciałam należeć do tego świata, a mimo to nawaliłam już po trzydziestu minutach. Z powodu faceta. Dwóch facetów.

      – Wcale nie – odparł Weston i usiadł na podłokietniku kanapy obok mnie. – Dlatego chciałem, żebyś tu przyszła, zanim zaczniesz. Nie jesteś tu na pokaz.

      Łatwo mu mówić. On nigdy nie musiał udowadniać, dlaczego zasługuje na bycie prezesem swojej własnej firmy. Wystarczyło, że nim był.

      – Sama nie wiem – zażartowałam. – Prawdziwy profesjonalizm jest widoczny od razu.

      – Cóż… – powiedział Weston i urwał.

      Donovan rozpiął marynarkę, usiadł na fotelu i oparł jedną nogę na drugiej.

      – A więc zostawiłaś Harvard, by uczyć się w tym twoim małym college’u? Jak on się nazywał?

      Ta obraza przebiła się przez moją zbroję, przesiąkła przez skórę i dostała się do krwi. Zupełnie jakby on potrafił mi czytać w myślach i widział moje najgłębsze lęki. Jakby jego jedynym celem było ujawnienie ich.

      I nagle – chociaż moje ciało wyraźnie pamiętało tęsknotę za Donovanem Kincaidem – przypomniałam sobie, jak bardzo go nienawidziłam.

      Weston również zauważył ten przytyk i posłał partnerowi ostrzegawcze spojrzenie. A potem zmierzył mnie wzrokiem.

      – Mnie akurat podoba się to, co widzę – powiedział. Podtekst w jego słowach był jasny.

      Donovan zawirował drinkiem w szklance. Na jego twarzy dostrzegałam minę wyrażającą wyższość.

      – Szkoda, że to nie przed


Скачать книгу