Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1. Laurelin Paige
Читать онлайн книгу.ją zapewnić, że sobie poradzę.
Po jej odejściu dotarło do mnie, że samotne stanie w kącie jest jeszcze dziwniejsze. Rozejrzałam się po klubie. Leciała muzyka, ale nie taka, do której można by tańczyć. Wszyscy goście stali w grupkach i rozmawiali albo pochłaniali wymyślne przekąski. Nikogo nie rozpoznawałam. Paru ludzi, których zdążyłam poznać w biurze, już się ze mną wcześniej przywitało, a potem zniknęli. Robiło się późno, a Donovan wciąż nie przyjechał, nie było więc sensu zostawać. Musiałam znaleźć Westona i złożyć mu najlepsze życzenia – chociaż na samą myśl jęczałam w duchu – albo powinnam już się zbierać.
Westchnęłam i dokończyłam drinka. Odstawiłam go na tacę, którą trzymał mijający mnie kelner, i wtedy go wyczułam… Donovan. Nie odwróciłam się, ale wiedziałam, że znajduje się blisko. Byłam tego pewna. Jego obecność wydawała się równie ciężka i gęsta jak melasa i nagle ochota na wyjście zupełnie mi przeszła. Teraz nie mogłabym wyjść. W tych szpilkach nie dałabym rady przejść przez tę melasę.
Tylko gdzie on był? Na co czekał?
Mijały sekundy, które były dla mnie bardziej jak godziny, i w końcu do mnie podszedł. Znalazł się tak blisko, że nasze ramiona dzieliło siedem, może pięć centymetrów.
– To, jak ta suknia na tobie leży… – powiedział zachrypniętym głosem. – Już widzę, dlaczego Weston cię zatrudnił.
Ta szorstkość jego głosu kojarzyła mi się z pumeksem – wygładzał moją osobowość, która była ostra, odkąd sięgałam pamięcią.
Ale jego słowa podziałały na mnie jak policzek.
Kolejny przytyk odnośnie do moich kwalifikacji. Mówił tak, jakbym zasługiwała na posadę w Reach tylko dlatego, że dobrze wyglądałam w sukni wieczorowej.
Poza tym z jego stwierdzeniem miałam jeszcze jeden problem – po prostu było nie na miejscu. I mimo że same jego słowa sprawiły, że ścisnęło mnie w podbrzuszu, to nie mogłam tego nie skomentować. Kiedyś pozwalałam, by bogatym chłopcom takie coś uchodziło na sucho. Pozwalałam, by uchodziło im coś więcej niż słowa. Ale już nie.
Odwróciłam się do niego, by kazać mu się odwalić, ale wtedy poczułam, jak uchodzi ze mnie powietrze. Był taki seksowny w tym przeklętym smokingu z satynowymi klapami i idealnie zawiązaną muchą. Jego twarz wciąż nosiła ślady zarostu. Niemal zapomniałam, co chciałam powiedzieć.
Przeniosłam wzrok z jego kuszących ust do oczu, które dzisiaj były bardziej zielone niż brązowe. Przełknęłam ślinę.
– Nie jestem pewna, czy powiedziałeś to jako komplement, ale dla mnie brzmiało to jak molestowanie seksualne.
Usta Donovana powoli rozciągnęły się w uśmiechu.
– Och, ale kiedyś molestowanie seksualne nas kręciło.
Niemal straciłam grunt pod nogami, kiedy wspomniał naszą przeszłość. Zakręciło mi się w głowie. Nie spodziewałam się tego. To sprawiło, że zdobył punkt w grze, której zasad ja nawet nie znałam.
Ale zanim przestałam gapić się na niego jak na idiotę, Donovan nachylił się w moją stronę i wyszeptał:
– Zamknij usta, Sabrino. Chętnie wyobraziłbym sobie sposoby na wypełnienie ich, ale zaraz będziemy mieć towarzystwo. – Wyprostował się i powiedział głośno. – Weston, Elizabeth. Gwiazdy wieczoru.
Zamknęłam usta, a moje policzki zapłonęły, jakbym dusiła w buzi ogień.
Oszołomiona obróciłam się i zobaczyłam Westona, który otaczał ramieniem młodą rudowłosą kobietę o niebieskich oczach i szerokim uśmiechu.
– Elizabeth, poznałaś już Donovana – oznajmił formalnie. – A to jest Sabrina Lind, nasza nowa dyrektor do spraw strategii marketingowych.
– Miło cię poznać. – Skinęła mi głową, a Weston ukradkiem rozejrzał się wokół. – To fascynujące, że mój ukochany…
Weston, który wydawał się usatysfakcjonowany tym, co zobaczył, przerwał jej:
– Nikt nie patrzy. Sabrina wie.
– Och, dzięki Bogu. – Elizabeth Dyson puściła rękę Westona. – Jeśli miałabym rozpływać się nad nim jeszcze przez chwilę, to chyba bym rzygnęła.
Donovan z podziwem zerknął na przyszłą pannę młodą.
– Elizabeth, ty i ja chyba dogadalibyśmy się lepiej, niż myślałem.
A więc narzeczeni nie dogadywali się tak zachwycająco. Wciąż byłam wkurzona, ale i tak uznałam to za zabawne. Zasłużyli sobie na to.
Okej, może jednak byłam trochę zgorzkniała.
– Mówiłam ci, Kincaid, ta umowa lepiej pasowałaby do mnie i do ciebie. Nie mogę uwierzyć, że mi odmówiłeś. – Elizabeth otwarcie flirtowała z Donovanem i chyba nie zauważyła, że Weston przesadnie przewrócił oczami.
– Zostałeś nominowany do bycia panem młodym? – Nie potrafiłam spojrzeć Donovanowi w oczy, więc spuściłam głowę, co wcale mi nie pomogło, bo koniec końców patrzyłam na jego krocze.
Szybko wróciłam wzrokiem do Westona. A potem na Elizabeth, w razie gdyby patrzenie na Westona wyglądało tak, jakbym na niego leciała. Następnie wbiłam wzrok w swoje buty, bo spojrzenie na nią mogłoby wyglądać tak, że starałam się za bardzo. A także dlatego że nie chciałam, żeby ktokolwiek zobaczył, jak zareagowałam na odpowiedź Donovana na moje pytanie.
W ciągu ostatnich kilku dni miałam wątpliwości co do tego, że to on zaaranżował całe to małżeństwo na niby i tego, czy to miało związek ze mną, czy jednak nie. Lepiej dla moich nerwów było myśleć, że się wygłupiam, ale jeśli to nie miało ze mną nic wspólnego, to dlaczego sam nie zgłosił się do odegrania roli narzeczonego?
– Bo nikt by nigdy nie uwierzył, że się ożeniłem – powiedział wymijająco. – Poza tym pod pantoflem Elizabeth to Weston wygląda lepiej.
Spojrzałam na Westona, który gromił przyjaciela wzrokiem. A potem uśmiechnął się przesadnie szeroko i powiedział do mnie.
– Sabrino, jesteś absolutnie zachwycająca.
– Dziękuję. – Kątem oka zerknęłam na Donovana, dając mu w ten sposób znać, jak powinien zostać powiedziany komplement. A przynajmniej miałam nadzieję, że moje spojrzenie mówi: „Widzisz, co mam na myśli?”.
Elizabeth obrzuciła mnie spojrzeniem od stóp do głów i skinęła głową z aprobatą.
– Ona jest piękna, Kincaid. Tworzycie bardzo atrakcyjną parę.
– Nie jesteśmy parą – powiedziałam szybko, w chwili, gdy Weston potwierdził: – Oni nie są parą.
Weston i ja wymieniliśmy spojrzenia. Wiedziałam, jak to wygląda – jakbyśmy wciąż o sobie myśleli. I może dlatego próbował wyjaśnić, że ja i Donovan nie jesteśmy razem. Ja jednak miałam inny powód.
Zaprzeczyłam tak pospiesznie, bo za nic nie mogłam znowu zabawiać się z Donovanem. Ani teraz, ani nigdy.
– Przyszedłeś tu sam? – zapytała Elizabeth Donovana, przyglądając mu się z zaskoczeniem i unosząc brew.
– Nie.
Napięłam mięśnie, jakbym… co? Cholera, nie byłam zazdrosna. Ale coś poczułam. Nie przyszło mi do głowy, że Donovan mógł tu z kimś przyjść. Że mógł mieć dziewczynę. Albo narzeczoną. Bo jeśli miał kogoś, to dlaczego ze mną kręcił? Dlaczego w ogóle kiedykolwiek ze mną kręcił?
Miałam mętlik w głowie.