Powrót posła. Niemcewicz Julian Ursyn

Читать онлайн книгу.

Powrót posła - Niemcewicz Julian Ursyn


Скачать книгу
ta edukacyja, te nowe przykłady,

      Równie jak sejm gotowy, jak wasze zasady,

      Wyście powymyślali, dziś znów niekontenci;

      Wiesz waćpan, co to było za naszej pamięci!

      Młodzieniec wiedział, że go głośna czeka sława,

      Gdy umiał po łacinie i Volumen prawa;

      Szedł potem do wszystkiego, i ludzie bywali,

      Którzy, nic się nie ucząc, o wszystkiem gadali;

      Dziś spytaj chłopca w szkołach prosto, nie zawile,

      Rozumie Horacego, pozwu ani tyle:

      Głowę mając dzikiemi rzeczami nabitą,

      Wie dobrze co ananas, a nie wie co żyto.

      PODKOMORZY

      To niedobrze: powinien znać jedno i drugę,

      Niech się naprzód sposobi na kraju usługę,

      Niech wie dalej, jak inne narody się rządzą,

      Naśladuje ich cnoty, strzeże się w czem błądzą;

      Przez takową wiadomość człek światła nabiera,

      Ta krajowych przesądów zasłonę rozdziera.

      A jeśli w dalszym wieku zwiedzi obce kraje,

      Niech przejmuje ich cnoty, nie śmieszne zwyczaje,

      Niech z uwag swych dla kraju pożytki gotuje,

      Niechaj zdobi swój umysł, lecz serca nie psuje.

      STAROSTA

      Mówiłeś waćpan niby na obydwie strony,

      Lecz widzę za nowością zawsześ uprzedzony.

      PODKOMORZY

      A ja mówię, żeś waćpan przyjacielem mody.

      STAROSTA

      Jakże to, dobrodzieju?

      PODKOMORZY

      Mam tego dowody.

      STAROSTA

      Jakież, proszę.

      PODKOMORZY

      Ciężko co znaleźć na obronę;

      Oto własnym wyborem pojmując za żonę,

      Damę zacną, lecz która modnem wychowaniem,

      Nie zgadza się z humorem waćpana ni zdaniem.

      STAROSTA

      Miałem w tem tę przyczynę…

      PODKOMORZY

      Musiała być ważna.

      STAROSTA

      Pewnie że: dość powiedzieć, że była posażna;

      Mospanie, gdzie się suma z dobrami zjednoczy,

      Tam na resztę bezpiecznie można zamknąć oczy.

      Zważ waćpan, jak nie miało ulgnąć24 me serduszko;

      Naprzód trzykroć gotowych25 znaleźć pod poduszką,

      Dobra nad samą Wisłą, klucz26 na Ukrainie,

      Zastawę w Sandomierskim i dworek w Lublinie.

      I tak silnym powabom któż z nas oparłby się?

      Prawda, ma swe śmieszności, ma swe widzimisię,

      Lubi czasem chorować, i co mi to szkodzi,

      Że w myślach zatopiona po miesiącu chodzi?

      Że lubi lasy, zdroje, słowiki, murawy?

      Niech sobie lubi; ja znów mam swoje zabawy,

      Bo gdy ona w ustroniu rozwodzi swe żale,

      Ja sobie gram w warcaby albo tytuń27 palę,

      A tak każde kontente28.

      PODKOMORZY

      na boku

      Łatwo temu wierzę.

      Kto tak stałym umysłem wszystkie rzeczy bierze,

      Temu dworek w Lublinie i nad Wisłą włości,

      Łatwo słodzą niesmaki, spory i przykrości.

      SCENA IV

      Ciż sami i Teresa

      Teresa, pocałowawszy ojca w rękę, kłania się Podkomorzemu i Podkomorzynie

      STAROSTA

      Jak się miewasz Teresiu? dobrze ci się spało?

      TERESA

      Nie zbyt dobrze, bo jejmość cierpiała noc całą.

      PODKOMORZYNA

      A miałażeś wygodę?

      TERESA

      W tym tak zacnym domu,

      Na wygodzie, staraniu, nie zbywa nikomu;

      Znam go od dawna, pod ich schowana dozorem,

      Wasze życie i cnoty były dla mnie wzorem,

      Czułych ich starań tkliwe zachowam wspomnienie.

      PODKOMORZYNA

      do Starosty

      Co to za miłe, wdzięczne i skromne stworzenie!

      Słodycz, dobre skłonności natura w nią wlała,

      W oczach naszych w urodę i cnoty wzrastała.

      Kocham ją jak mą córkę.

      STAROSTA

      Dobra z niej dziewczyna,

      Lecz prawdę mówiąc, zawsze wolałbym mieć syna;

      Ta, wziąwszy posag, Bóg wie dostanie się komu,

      Z syna przecię i pomoc, i wygoda w domu,

      Bo czy to w Trybunale sprawę poforsować,

      Czy ekonoma z intrat29 ściśle obrachować,

      Czy pchnąć do Gdańska, zawsze dobrze użyć syna,

      Właśnie mi się historia dobra przypomina:

      Raz mój ojciec…

      PODKOMORZYNA

      Starosto! powiesz przy obiedzie,

      Pójdziem do chorej. Może tymczasem nadjedzie

      Syn mój i koniec długiej przyniesie tęsknocie.

      Teresiu, możesz tutaj zostać przy robocie.

      Wychodzą

      SCENA V

      TERESA

      sama

      Dziś go tedy ujrzemy30, dzisiaj


Скачать книгу

<p>24</p>

ulgnąć – dziś: ulec. [przypis edytorski]

<p>25</p>

gotowych – gotowych pieniędzy, tj. gotówki. [przypis edytorski]

<p>26</p>

klucz – duży majątek ziemski. [przypis edytorski]

<p>27</p>

tytuń – dziś popr.: tytoń. [przypis edytorski]

<p>28</p>

kontent (daw., z łac.) – zadowolony. [przypis edytorski]

<p>29</p>

intrata (z łac.) – dochód, zysk. [przypis edytorski]

<p>30</p>

ujrzemy – dziś popr.: ujrzymy. [przypis edytorski]