Zaręczyny w Madrycie. Эбби Грин

Читать онлайн книгу.

Zaręczyny w Madrycie - Эбби Грин


Скачать книгу
ścisnął jej dłoń.

      – Cieszę się, że zgodziłaś się wyjść za mnie. Myślę, ze będziemy… szczęśliwi.

      Przez chwilę dostrzegł na jej twarzy cień zamyślenia i uświadomił sobie, jak mało wie o tej kobiecie. Spotkali się kilka razy. Nie uprawiali seksu. Wybrał ją nie dla niej samej, lecz dla tego, kim była. Ale szczerze ją lubił. Wiedział, że jej rodzina jest bliska bankructwa. W ślubie dostrzegł sposobność uciszenia krytyków własnej reputacji niepoprawnego playboya. I zbliżenia się do ostatecznego celu…

      Poprosił ją o rękę, obiecując przy tym spłacić rodzinne długi. Zgodziła się.

      Trzymał jej dłoń. Wciąż nie odczuwał ani śladu emocji czy chęci kochania się z tą kobietą.

      Kolejny raz powiedział sobie w myślach, że namiętność to nie wszystko. Erotyczne pożądanie jest prostą i niską emocją. Nikt z obecnych na tej sali nie brał ślubu z miłości czy namiętnych uczuć. Te chowali dla innych. Sam był żywym przykładem, że ludzie ci pobierali się z przyczyn znacznie bardziej praktycznych.

      Ale nie był jednym z nich. Potrafił panować nad sobą.

      Nagle poczuł silne ukłucie sumienia. Na chwilę wróciło wspomnienie, które od pewnego czasu prześladowało go z coraz większą siłą. I nie dawało spokoju.

      A przecież nie miał powodu czuć się winnym.

      Jesteś pewien? – dobiegł go drwiący wewnętrzny głos. Dlaczego więc nie możesz przestać o niej myśleć?

      Myślał o kobiecie, którą spotkał trzy miesiące temu w Dublinie, zanim zaręczył się z Leonorą. Drobna i filigranowa, z burzą długich złocisto-rudych włosów. Jej twarz i sporą część ciała o bladej karnacji pokrywały piegi. Niewielkie krągłe piersi ze zmysłowo nabrzmiałymi różowymi sutkami. Delikatne ciało o niezwykle pociągających krągłościach.

      Na chwilę przypomniał sobie, jak pieścił ją między udami…

      – Lazaro… – głos Leonory wyrwał go z zamyślenia. – Sprawiasz mi ból. – Zmusiła się do śmiechu.

      Dopiero teraz uświadomił sobie, że zbyt silnie ściska jej dłoń.

      Jak żywe i jaskrawe bywają wspomnienia.

      Poczuł falę wstydu i gniewu. Spotkana w Dublinie kobieta była nikim. Ale głos sumienia nie dawał mu spokoju. Jeśli tak, dlaczego pożądał jej jak żadnej innej w życiu? Zbieg okoliczności, odpowiadał rozum. To było w innym mieście, gdzie nikt cię nie znał i nie szeptał za twoimi plecami: To ten Sanchez, który grzebał w śmietniku w poszukiwaniu jedzenia? Podobno należał do gangu?

      Nieznajoma nie wiedziała nic o jego przeszłości. Ta świadomość była dlań jak haust świeżego powietrza i jeszcze bardziej pogłębiła gwałtowne, namiętne pożądanie, jakie między nimi wybuchło…

      Była dziewicą. Te dwa słowa wciąż nim wstrząsały i jak echo rozbrzmiewały w jego głowie. Nie spodziewał się tego, a przecież właśnie z tą kobietą przeżył najbardziej erotyczne uniesienie w życiu…

      – Za chwilę masz wygłosić oświadczenie. Gotów? – Leonora patrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem.

      Ostatnim wysiłkiem woli wyrzucił z głowy obraz nieznajomej.

      – Tak, tak… Zaczynajmy – odparł zaskoczony własnym niepewnym głosem.

      Skye O’Hara odczuwała nudności. Była podenerwowana. Gdy tylko wśliznęła się na piękną salę balową z kryształowymi żyrandolami i złotymi panelami na ścianach, poczuła wilgotny pot na całym ciele.

      Nigdy nie widziała takiego przepychu i tylu wspaniale ubranych ludzi. Połyskujące i lśniące suknie pięknych kobiet. Opalone twarze i ramiona. Blask biżuterii. Eleganckie smokingi panów. Wszystko to sprawiało, że czuła, że blednie jeszcze bardziej. Nawet zapach był tu inny.

      Tak pachną bogactwo i pieniądze.

      Miała na sobie białą bluzkę i czarną spódnicę. Strój typowy dla hostessy, za którą się podała. Rozrzucone zwykle w artystycznym nieładzie włosy spięła w kok. Jej wygląd w niczym nie dorównywał zgromadzonym tu wytwornym paniom. Była za niska. I miała piegi. Taką przypadłość każda z nich natychmiast przykryłaby grubą warstwą makijażu.

      Stanęła na palcach, szukając wzrokiem Lazara.

      Dłoń położyła na brzuchu, gdzie biło źródło jej napadów nudności…

      Zobaczyła go z daleka. Wystawał głowę nad innymi, wysokimi przecież mężczyznami. Miał sporo ponad metr dziewięćdziesiąt. Ciemnoblond włosy ułożone jakby od niechcenia. Lekki zarost tylko podkreślał męski zarys szczęki. I te wargi…

      Pełne i mocne. Pamiętała, jak pieścił nimi jej nagie ciało.

      Tłumek wokół niego zrzedniał. Mogła teraz podziwiać całą jego sylwetkę. Mocne ramiona i szeroką pierś. Najbardziej seksowny mężczyzna, jakiego spotkała. Pierwszy, o którym w ogóle pomyślała, że jest seksy. I pierwszy, z którym spała.

      Miał na sobie biały smoking i czarne spodnie. Zachowywał się swobodnie, jakby od urodzenia przebywał tylko w tym towarzystwie.

      Podeszła do niej ubrana w czarny służbowy mundurek kobieta i wręczyła jej tacę z kieliszkami szampana. Skye odetchnęła z ulgą – ubiór hostessy spełniał zadanie.

      Wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku grupki otaczającej Lazara. Po wspólnie spędzonej nocy zajrzała do internetu i zamarła, gdy zobaczyła, z kim spała… Wpływowy i bajecznie bogaty finansista z imponującym portfolio nieruchomości rozrzuconych po całym świecie. W jego rodzinnej Hiszpanii nazwisko Sanchez nie schodziło z czołówek gazet.

      Był także znanym playboyem. Oglądając dziesiątki jego zdjęć z pięknymi młodymi kobietami, użalała się nad sobą, że tak naiwnie uległa męskiemu urokowi nieznajomego. Dla niego ta noc była jedną z wielu. Teraz bolało ją, że sama w niczym nie przypomina zgromadzonych na przyjęciu pań.

      Ponadto miał właśnie ogłosić zaręczyny ze stojącą obok niego najpiękniejszą kobietą świata…

      Musiała przyznać, że naprawdę wyglądają wspaniale. Wysocy i smukli. Ona w czarnej sukni bez ramion. Idealna kobieca figura i tajemnicza uroda. Ta kobieta emanowała czymś nieuchwytnym. Piękna para, pomyślała Skye.

      Przez chwilę poczuła się słabo. Popełniła błąd, przylatując do Hiszpanii? Próbowała się z nim kontaktować, ale łatwiej byłoby dodzwonić się do papieża. Nie była pewna, czy ma prawo niweczyć moment jego zaręczyn.

      Jesteś w ciąży z jego dzieckiem, a on musi o tym wiedzieć, natychmiast odpowiedziała sobie w myślach.

      Przyszli małżonkowie weszli na podest.

      Byli już razem, gdy kochał się z nią trzy miesiące temu? Wiedział, że się zaręczy? Te pytania nie dawały jej spokoju.

      Rzuciła okiem na kordon groźnie wyglądających ochraniarzy.

      Jedyna szansa, by zwrócił na nią uwagę. Lazaro musi się dowiedzieć, że ta noc zrodziła skutki…

      Jeśli uwodząc Skye, już z był Leonorą, przyszła panna młoda zasługuje na to, by wiedzieć, z kim się zaręcza…

      W tłumie gości dostrzegł ojca i przyrodniego brata. Obaj patrzyli na niego krzywym wzrokiem. Gabriel był nawet bardziej zasępiony niż zwykle.

      – Dziękuję wam wszystkim. – Lazaro z uśmiechem spojrzał na Leonorę.

      Ona jednak nie spojrzała na niego. Patrzyła gdzieś ponad głowami gości. Objął jej kibić. Dopiero wtedy, z widocznym napięciem na twarzy, odwzajemniła mu uśmiech.

      – Pewnie już wiecie z prasy,


Скачать книгу