Za moich czasów. Leon Drewnicki

Читать онлайн книгу.

Za moich czasów - Leon Drewnicki


Скачать книгу
przez okno, w którą stronę pójdą. Wyszedłszy zatrzymali się w bramie i rozmawiali ze stojącym tam młodym Żydem. Potem poszli, Żyd został. Poszli przez korytarz naszego domu (dom Dadani miał przechód z Koziej ulicy na Krakowskie Przedmieście). Ja wyszedłem za nimi, szpiedzy przeszli ulicę i stanęli na rogu Bednarskiej ulicy i dość długo rozmawiali z młodym Szymanowskim. (Perukarz Szyńianowski, kochanek namiestnikowej Zajączkowej, miał trzech synów. Najstarszy był aktorem, drugi pracował w komisji wojny, a trzeci, najmłodszy, był szpiegiem. Ja osobiście znałem się z nim.) Zaraz domyśliłem się, że i Szymąnowski jest szpieg. W naszym domu po jednej stronie Tański trzymał korzenny sklep (Tański, rodzony brat uczonej panny Tańskiej), po drugiej stronie Kuhnke trzymał sklep papierów.

      Ja zawoławszy Kuhnke wszedłem do Tańskiego i pokazałem im rozmawiających na drugiej stronie ulicy czterech szpiegów. Powiedziałem, że piąty szpieg Żyd stoi w naszej bramie i szpieguje. Tański pytał mnie, kogo oni szpiegują. Ja powiedziałem: „Szpiegują szambelana Siemaszkę, co nad wami mieszka. Pilnują, kto do Siemaszki wchodzi i wychodzi”. Wyszli za mną, aby przypatrzyć się Żydowi.

      Od tego czasu Kuhnke i Tański stali się szpiegami na szpiegów. Obserwowali każdego, który stał naprzeciw domu, udając, że niby to na kogoś czeka. Po trzy i cztery razy na dzień szpiegi się zmieniali. Kuhnke i Tański im się przypatrywali i pokazywali swoim znajomym, aby się tych szpiegów wystrzegali. Znajomi Kuhnke i Tańskiego pokazywali znów swoim znajomym. Słowem, że szpiedzy byli w Warszawie tak znani po kawiarniach i szynkach, że nie mogli wyszpiegować, a nazwiska Szleja, Szymanowskiego, ojca i syna Mackrottów nie tylko w Warszawie, ale i po prowincjach głośnymi stały się.

      Ja pokazawszy szpiegów Kuhnke i Tańskiemu, poszedłem na górę do szambelana Siemaszki i przez okno pokazałem jemu czterech szpiegów stojących naprzeciw jego okien. A że jego okna także były od ulicy Koziej, pokazałem Żyda stojącego w bramie na obserwacji. Szambelan Siemaszko wziął mnie za rękę i powiedział: „Dziękuję ci, mioje dziecko, żeś ty mnie przestrzegł”.

      Od tego czasu nikt nie odwiedzał szambelana Siemaszki. Sam ciągle siedział w domu i przypatrywał się szpiegom, co moment zmieniającym się. Ja, Kuhnke i Tański, każdego dnia przypatrywaliśmy się tym manewrom szpiegów. Trwało to dni kilka. Jednego dnia szambelan Siemaszko zawołał mnie do siebie i powiedział: „Moje dziecko, wiem od kapitana Majewskiego, jako pochodzicie z jednego pułku, żeś był dobrym żołnierzem i że jesteś dobrym Polakiem. Majewski mnie mówił, że mogę ci zaufać. Wiedz, moje dziecko, że ja jestem pod dozorem szpiegów. Mój paszport francuski leży w policji i takowego mnie nie wydadzą. Chciałbym wyjechać za granicę. Czy nie mógłbyś dla mnie wyrobić paszport pod cudzym nazwiskiem? Masz trzydzieści dukatów i drugie trzydzieści dam, jak mnie paszport przyniesiesz. Już osiem dni, jak kroku z domu nie zrobiłem i przypatrywałem się szpiegom, czatującym na mnie, jak diabli czatujący na duszą" Ja biorąc od niego 30 dukatów złotem, powiedziałem: „Będę się starał wyrobić paszport i zarazem będę się starał, aby mógł jak najmniej kosztować”.

      Wróciwszy do siebie myślałem, kogo by użyć, i znaleźć do wyrobienia paszportu. Wpadł mnie na myśl Wambach. Był on bardzo podobny do szambelana Siemaszki, ale trochę młodszy. (Wambach mieszkał w naszym domu, miał małą stancyjkę, w której robił wódkę sic! kolońską i pachnące mydło. Chodził po domach, sprzedawał i z tego żył. Wamibach był dezerter z prulskiego wojska, służył w jakimś pułku polskim i w wojnie z Austriakami 1809 r. Za odznaczenie się dekorowany był krzyżem, polskim srebrnym. Ten sam Wambach później był służącym u barona Sassa, moskiewskiego dyplomatycznego szpiega. Wojażował z nim za granicę. Był w Paryżu, jak Karola X wypędzili. Powrócił z Sassem na parę tygodni przed rewolucją listopadową 1830 r. 29 listopada w Warszawie na Nowym Świecie został zabity wraz ze szpiegiem Sassem.) Zawołałem Wambacha, a potraktowawszy jego wódką, mówiłem do niego: „Mój Wambasiu, znam jednego oficera polskiego, który jest bardzo podobny do ciebie. Ten oficer raz podpiwszy wygadywał na teraźniejszy rząd, szpiedzy donieśli go Ćwiczynowi policmajstrowi. Jest teraz w strachu, aby go nie wpakowali do kozy. Chce wyjechać za granicę, ale paszportu jemu nie dadzą. Ty jesteś niepodejrzany, udaj, że chcesz jechać do Wiednia i że potrzebujesz paszportu. Ja jako rządca tego domu napiszę tobie świadectwo dobrej konduity, p. Dadani podpisze. Pójdę ż tobą wszędzie i zapłacę koszta, ile paszport będzie kosztować. Prócz tego dam tobie piętnaście dukatów złotem i dwie flasze wódki alembikówki, którą ty lubisz”. Wambach na tę propozycję od razu przystał, ja zaraz napisałem świadectwo, p. Dadani takowe podpisała i udałem się z Wambachem do komisarza Piotrawskiego o poświadczenie i poszliśmy do ratusza. Tam kazano zapłacić 12 złotych i powiedziano, aby jutro o dwunastej przyjść po paszport.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Major Bolesta pochodził z bardzo biednej familii. Będąc młodym był cyrulikiem na Starym Mieście w Warszawie, u cyrulika nazwiskiem Zołdowicz. Zołdowicz miał syna, ten namówił Bolestę i oba udali się do Legionów polskich do Włoch, które jenerał Dąbrowski formował. W 1809 r. Bolesta powrócił kapitanem piechoty, a Zołdowicz kapitanem artylerii, w 1812 r. Bolesta awansował na majora i zastępował pułkownika, księcia Czartoryskiego, tchórza. Bolesta był ojcem dla podoficerów i żołnierzy, ale był bardzo srogi dla oficerów. W 1815 r. Bolesta z Francji powrócił pułkownikiem i za wielkiego księcia Konstantego dowodził 1 pułkiem piechoty i na kilka lat przed rewolucją 1830 r. wziął dymisję i zostawił 80 000 zł oszczędności z pułku, które podzielił między żołnierzy. Żaden z pułkowników tego nie zrobił, każdy oszczędność chował do swojej kieszeni. Bolesta w czasie wojny rewolucyjnej płakał, że nie może służyć ojczyźnie z powodu odniesionych ran i podeszłego wieku. (przyp. autora)

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEAAwEBAQAAAAAAAAAAAQACBQYHCAME/8QAGgEBAQEBAQEBAAAAAAAAAAAAAAECBAMFBv/aAAwDAQACEAMQAAAB4b9J9XSyZEiARFRAlUFkiNLlNKJKCgKhoaIEVSqMybtBURIzENENEJFRGqzCVRRUQ1EQRqsxqsxVRDWiBZAjSiENIKJoiIlEiA0sgRCokKiKiQGmpJBYgSWRXSBlVIhWTIiRC0MyySiAkKyAgqBJCCqAKgKRLJESxq0kEhamZQ/OZlUF0QICKwIKpq3EiatxIrlNAqgJLJLqqAE0tRDWZFdVmIaghqiqISWQIQKKlZMxqozDWZNLWqZiGkDZkiEyQgQgRpRFqZyaUSVJFrLKraSRItBlnSyAgQKoEaUSNNZZgNAQmTQEaaCZgWRBVEGkyyi1AzC1GE0SCyEVKiQkqkquWYRaGYFxMxLCAJG7SBIVazCZN1EYkRWMppYjVZgRVAa/OP0qCIaI1QaMiQEK5kjVBBEbqMRqsRqkgI0RiEbZIlkiUQiNVESySwkoygRCZjVLQytDMqoZZ0okJEArJk0skREREZESIlklViMsoCTSzlVFqBkFdW5gZSIWhBI0uUDSySyzK1AzGV2sn5TMK5TSwIEqkSwgiArDSEAlWYRqCIaQiMn6ViIaI3blEjMRq0QjdCiQQ0Q1pRMxqsyauhEQNNZZiA0BLJoDIrGgQIjTQytDIRprDOiACWSNLJq6JnIgKhpYGUFkBIWhkFqZyK6JAmhnSqhAzAaaiEjCSRCSpLllAVDagMxNTMLQzKqMt1TIS7rMv8+cNIksiogJESoILJGlhIyJAkuqIaIEVSKsyKtJEQrJkIDVJAaAiCIaCKKiNUEJAICqSKiZISJcyboNLlNtAmQZCXSZElUiFcpERKCkQgJEQERomhMpoiJrKaSG2lQZbojLOY1WmhFRmAiA0RNCREiBpoQRJRNNCKgphNLItAJ/PnO6SCNWplIVkAFRIRJZFaqMmgEazH6VmAiNUCEVEaoWRMxESStQkEQ1mIaIEVRtkiIzGrVAiETJEREENqZTQqILICRBDapAJABoyJLGkySqRkV0mSVSFoBlJVRJIgFVABMw1ES6WZDJoCJQSSVRaEiJMRugjTQzNLI1JIrJNDP5SAGlQTS5BEAhrZkh
Скачать книгу