Gomorra. Roberto Saviano
Читать онлайн книгу.handlowych chcieli załatwiać interesy bezpośrednio z agentami z Secondigliano. Dzięki przystępnym cenom ekskluzywnej mody, ubiorów projektowanych przez sławnych kreatorów, ich centra handlowe i shopping malls były pełne klientów. Znaki towarowe wyglądały perfekcyjnie.
W pewnym warsztacie na peryferiach Neapolu znaleziono matrycę do drukowania gorgony Versacego. W Secondigliano krążyła pogłoska, że rynek USA jest zasypany odzieżą wprowadzoną tam przez Dyrektoriat, co daje szansę młodym ludziom, którzy chcieliby w Stanach spróbować szczęścia w zawodzie pośrednika handlowego. Przykład firmy Vip Moda, której jeansy zapełniały sklepy w Teksasie i sprzedawane były jako spodnie Valentino, pokazał, że sukces jest możliwy i nietrudny do osiągnięcia.
Biznes rozwinął się także na drugiej półkuli. W Australii sklep „Moda Italiana Emporio” w New South Wales przy Ramay Road 28 stał się słynnym magazynem ekskluzywnej mody cenionym za wysoką jakość sprzedawanych ubrań; także w Sydney klany z Secondigliano miały swoje hurtownie i sklepy. Opanowały rynek odzieżowy w Brazylii, w Rio de Janeiro i w São Paulo. Na Kubie zamierzały otworzyć sklep dla turystów z Europy i Stanów Zjednoczonych, zaczęły też inwestować w Arabii Saudyjskiej i w krajach Maghrebu. Głównym elementem dystrybucji, na którym bazował Dyrektoriat, były hurtownie. Tak kamoryści nazywali je między sobą w rozmowach podsłuchanych przez śledczych DDA. W rzeczywistości były to ośrodki sterowania dystrybucją, ludźmi i towarami. Składowano w nich odzież wszelkiego rodzaju, stamtąd pośrednicy handlowi rozprowadzali ją po sklepach należących do klanów lub dostarczali innym kupcom detalicznym. Mechanizm znany z odległych czasów. Po drugiej wojnie światowej wędrowni kupcy z Neapolu, tzw. magliari, zasypali pół świata skarpetkami, koszulami i marynarkami, które nosili kilometrami w wyładowanych torbach. Stosując na szerszą skalę ich handlowe doświadczenia, współcześni magliari stali się świetnymi agentami handlowymi, zdolnymi sprzedać wszystko i wszędzie: na podmiejskim targu i w centrum handlowym, na parkingu i na stacji benzynowej. Zdolniejsi wspięli się o szczebel wyżej i zaopatrywali bezpośrednio sklepy większymi partiami towaru. Wyniki śledztwa DDA wykazały, że niektórzy biznesmeni, dla zagwarantowania sprawniejszej dystrybucji, zapewniali swoim przedstawicielom, tym współczesnym magliari, kompletne zaplecze logistyczne. Zadatkowywali koszty podróży i noclegów, wyposażali ich w ciężarówki i samochody, w razie aresztowania zapewniali im pomoc prawną. I oczywiście inkasowali dochód ze sprzedaży. W ciągu roku każda rodzina osiągała zysk wysokości około trzystu milionów euro.
Wielkie firmy mody włoskiej zaczęły protestować przeciw zalewaniu rynku podróbkami przez klany z Secondigliano dopiero wtedy, gdy Antymafia odkryła cały ten proceder. Wcześniej nie zrealizowały żadnej kampanii reklamowej przeciw klanom, nie podały ich do sądu, nie poinformowały prasy o szkodach, jakie przynosiła im równoległa produkcja. Trudno zrozumieć, dlaczego sławne domy mody nigdy nie wystąpiły przeciw klanom. Przyczyny mogą być różne. Zgłoszenie przestępstwa byłoby równoznaczne z rezygnacją z taniej siły roboczej w Kampanii i Apulii. Rodziny mafijne bez wątpienia zamknęłyby im dostęp do zagłębia produkcji tekstylnej wokół Neapolu i przeszkadzałyby we współpracy z fabrykami z Europy Wschodniej i Dalekiego Wschodu. Zgłoszenie przestępstwa zaszkodziłoby bezpośrednim kontaktom handlowym, jako że liczne sklepy znajdowały się w gestii kamorry. Dystrybucja, pośrednictwo handlowe i transport w wielu rejonach były pod całkowitą kontrolą mafii. Zgłaszając przestępstwo, sławne domy mody musiałyby się więc liczyć ze wzrostem kosztów dystrybucji. Zresztą równoległa produkcja markowej odzieży przez przedsiębiorców z Secondigliano nie przynosiła szkody wizerunkowi wielkich firm. Klany tylko wykorzystywały ich charyzmę, ich prestiż. Producenci podróbek nie zniekształcali oryginalnych wzorów, nie obniżali standardów jakości. Nie robili konkurencji wielkim firmom, a tylko popularyzowali ubrania, których ceny były i tak zbyt wygórowane dla szerszej klienteli. Popularyzowali markę. Jeżeli mało kto nosi ubiory zaprojektowane przez sławnych kreatorów, jeżeli można je zobaczyć tylko na żywych manekinach podczas pokazów mody, popyt powoli wygasa, a i prestiż słabnie. Poza tym w zakładach krawieckich na peryferiach Neapolu szyto sukienki i marynarki w rozmiarach, których sławne firmy nie produkowały ze względu na image. Dla klanów zaś nie istniał problem image’u, liczył się tylko zarobek. Rodziny mafijne z Secondigliano, dzięki zyskom ze sprzedaży fałszywych oryginałów oraz z handlu narkotykami, mogły sobie pozwolić na kupno nieruchomości: sklepów i centrów handlowych, w których coraz częściej mieszały się ubrania oryginalne i podrabiane, bez możliwości odróżnienia jednych od drugich. System w jakiś sposób wspierał imperium mody, wykorzystując kryzys rynkowy. Dzięki Systemowi marka „made in Italy” stawała się coraz bardziej popularna w świecie. A System zarabiał na tym kolosalne sumy.
W Secondigliano zrozumiano, że dzięki gęstej międzynarodowej sieci punktów sprzedaży można robić świetne interesy, wcale nie gorsze niż na narkotykach. Zresztą kanały dystrybucji produkcji tekstylnej często przydawały się także do rozprowadzania środków odurzających. Przedsiębiorczość Systemu nie ograniczyła się do przemysłu odzieżowego, zaczęto inwestować także w technologię. Według danych zebranych podczas dochodzenia w 2004 roku klany sprowadzały z Chin sprzęt high-tech, który potem rozprowadzały w swojej sieci w krajach europejskich. Europa miała opakowanie: markę, tradycję, reklamę; Chiny dawały zawartość: gotowy produkt wytworzony przez tanią siłę roboczą z materiałów za śmiesznie niskie ceny. Kamorra połączyła te dwa elementy i stała się bezkonkurencyjna na wszystkich rynkach. Klany zauważyły, że obecny system gospodarczy goni resztkami sił, zaczęły więc śledzić szlaki przetarte przez firmy, które przeniosły swoje inwestycje z południowych włoskich prowincji do Chin. Mafijni przedsiębiorcy wytypowali kilka chińskich ośrodków przemysłowych, które produkowały dla wielkich zachodnich firm. Zdecydowali się zamawiać duże ilości sprzętu dobrej jakości i sprzedawać je w Europie ze znakiem firmowym, oczywiście fałszywym, który podniesie atrakcyjność towaru. Nie od razu zaufali dostawcom; podobnie jak przy większych dostawach kokainy, także w tym wypadku przetestowali najpierw na rynku niewielką ilość towaru produkowanego przez chińskie fabryki, z którymi nawiązali współpracę i dopiero kiedy upewnili się co do jego jakości, rozkręcili najlepiej prosperujący międzykontynentalny interes w historii zorganizowanej przestępczości. Cyfrowe aparaty fotograficzne i kamery wideo, ale także narzędzia i maszyny przemysłowe: wiertarki, młoty pneumatyczne, szlifierki, obrabiarki. Wszystkie były sprzedawane ze znakami „Boscha”, „Hammera”, „Hilti”. Boss z Secodigliano, Paolo Di Lauro, zaczął sprowadzać aparaty fotograficzne z Chin dziesięć lat przed tym, jak Confindustria, czyli włoska izba przemysłowa, zdecydowała się na zacieśnienie stosunków gospodarczych ze Wschodem. Klan Di Lauro wprowadził na rynki Europy Wschodniej tysiące modeli ze znakami „Canona” i „Hitachi”. W ten sposób przedmioty, na które wcześniej mogła pozwolić sobie jedynie klasa średnia i wysoka, teraz, dzięki kamorze, były w zasięgu każdego. Klany przywłaszczały sobie jedynie znaki firmowe, żeby łatwiej wejść na rynek, ale oferowane przez nich produkty były praktycznie identyczne.
Inwestycje w Chinach klanów Di Lauro i Contini, które wyszły na jaw podczas śledztwa przeprowadzonego w 2004 roku przez DDA, dowodzą dalekowzroczności ich bossów. Skończyła się epoka wielkich struktur mafijnych. Nowa Kamorra Zorganizowana (La Nuova Camorra Organizzata) powołana przez Raffaele Cutola w latach 80. była czymś w rodzaju ogromnego przedsiębiorstwa albo scentralizowanej korporacji. Potem nadeszła epoka Nowej Rodziny (La Nuova Famiglia) Carmine Alfieriego i Antonia Bardellina, o strukturze federacyjnej, w której poszczególne rodziny były finansowo niezależne, związane tylko wspólnymi interesami. Jednak także ta organizacja chorowała na przerost strukturalny.
W obecnych czasach uelastycznienie gospodarki spowodowało rozbicie tych wielkich organizacji na małe, wyspecjalizowane grupy bossów-menedżerów, cieszących się silną pozycją w strefie finansowej oraz prestiżem społecznym, którzy w razie potrzeby mogą liczyć na kolaborację setek ludzi. Kamorra