Gomorra. Roberto Saviano
Читать онлайн книгу.mający powiązania z klanem, pomogli Pietrowi Licciardiemu ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości, czym zadeklarowali swoją pełną przynależność do organizacji przestępczej. Oprócz talentu do biznesu, Licciardi dysponowali także siłami zbrojnymi. Po aresztowaniu Pietra i Marii na czele klanu stanął Vincenzo, boss ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości. W jego gestii znajdują się aktualnie zarówno działania finansowe, jak i militarne klanu.
Klan Licciardi był zawsze szczególnie mściwy. Krwawo pomścił śmierć Vincenza Esposito, siostrzeńca Gennara Licciardiego zabitego w 1991 roku, w wieku dwudziestu jeden lat. Stało się to w dzielnicy Monterosa, znajdującej się pod kontrolą rodziny Prestieri należącej do Przymierza Secondigliano. Vincenza Esposito nazywano Il Principino, czyli „książątko” z racji jego powiązań rodzinnych z „monarchią” rządzącą w Secondigliano. Tego dnia przyjechał do Monterosa na skuterze, żeby znaleźć odpowiedzialnych za niewłaściwe potraktowanie na tym właśnie terenie kilku jego przyjaciół. Miał na głowie kask, możliwe więc, że zastrzelono go przez pomyłkę. Licciardi oskarżyli o to zabójstwo klan Di Lauro, z którym rodzina Prestieri miała silne powiązania. Według zeznań „skruszonego” kamorysty, Luigiego Giuliano, to rzeczywiście Di Lauro przyczynił się do zlikwidowania „Książątka”, który przeszkadzał mu w niektórych interesach. Jakikolwiek był motyw tego morderstwa, pozycja rodziny Licciardi była na tyle silna, ze zmusili klany związane z tą sprawą do zlikwidowania osób, które mogły być odpowiedzialne za śmierć Vincenza Esposito. Odbyła się czystka, w wyniku której zginęło czternaście osób w różny sposób zamieszanych w śmierć młodego dziedzica.
System zmienił też stare zasady wymuszania haraczów i lichwy. Bossowie zauważyli, że banki są mało elastyczne, a handlowcy potrzebują gotówki, wyszli więc naprzeciw ich potrzebom i stali się pośrednikami między dostawcami a kupcami. Właściciele sklepów płacą za towar gotówką albo wekslami. Za gotówkę cena towaru jest niższa o połowę lub nawet o dwie trzecie, więc handlowcy, podobnie jak dostawcy, wolą ten sposób zapłaty. I tutaj z pomocą przychodzi klan, udzielając pożyczki oprocentowanej średnio na poziomie 10 procent. W ten sposób automatycznie tworzy się coś w rodzaju spółki, w którą wchodzi kupiec, dostawca towaru oraz ukryty finansista, czyli klan. Dochody z działalności dzielone są po połowie, ale jeśli kupiec popadnie w wielkie długi, sklep przechodzi na własność klanu, a były właściciel zostaje tylko figurantem, który otrzymuje od klanu miesięczną pensję. Klany nie postępują jak banki, które zabierają wszystko zadłużonym. Pozwalają tym, którzy utracili swoją własność, pracować dalej na rzecz klanu, wykorzystując ich umiejętności i doświadczenie. Według zeznań jednego ze „skruszonych” członków mafii zebranych podczas dochodzenia DDA w 2004 roku, 50 procent sklepów w samym Neapolu jest współadministrowanych przez kamorrę.
Obrazki znane z filmu Nanniego Loya Mi manda Picone (Przysyła mnie Picone) z posłańcem, który w imieniu mafii chodzi od drzwi do drzwi na Boże Narodzenie, Wielkanoc oraz święto Matki Boskiej Zielnej i zbiera haracze dla swoich bossów, należą do przeszłości. W ten sposób funkcjonują już tylko klany najpośledniejszego gatunku, które nie potrafią robić większych interesów. Wszystko się zmieniło. Rodzina Nuvoletta z Marano, leżącego na północnych peryferiach Neapolu, wprowadziła znacznie sprawniej działający i skuteczniejszy model tego procederu. Opierał się on na obustronnej korzyści, a przede wszystkim na zmonopolizowaniu zaopatrzenia. Giuseppe Gala nazywany Showmanem stał się jednym z najwyżej cenionych agentów handlowych w sektorze spożywczym. Pracował dla tak sławnych firm jak Bauli czy Van Holten i poprzez Vip Alimentari zdobył wyłączność na reprezentowanie Parmalatu w Marano. W rozmowie telefonicznej podsłuchanej przez DDA w Neapolu jesienią 2003 roku Gala chwalił się: „Załatwiłem ich wszystkich, teraz my jesteśmy najsilniejsi na rynku”.
Rzeczywiście, firmy, dla których pracował, miały gwarancję, że będą obecne na całym obsługiwanym przez niego terytorium, i że będą otrzymywać liczne zamówienia. Także dla właścicieli sklepów i supermarketów współpraca z Peppe Galą była bardzo korzystna. Oferował wyższe rabaty na towar niż inni pośrednicy handlowi, miał bowiem swoje metody, by uzyskać je od producentów i dostawców. Dzięki przynależności do Systemu, który kontrolował również transport, Showman mógł zapewnić swoim kontrahentom niskie ceny i szybkie dostawy.
Klan nie narzuca towarów na siłę, nie stosuje zastraszania, tylko kusi popłatnością swoich usług. Firmy, które reprezentował Peppe Gala, twierdziły, że były ofiarami kamorry, że musiały przyjmować narzucone przez nią warunki. Jednak z danych, którymi dysponuje Izba Handlowa, wynika, że przedsiębiorstwa, które w latach 1998–2003 korzystały z usług Gali, nieźle na tym wyszły, zanotowały bowiem roczny wzrost sprzedaży wysokości od 40 do 80 procent. Peppe Gala miał też pomysły na rozwiązanie problemu płynności finansowej klanów. Na przykład w okresie Bożego Narodzenia narzucił dodatkową marżę na tradycyjne świąteczne ciasto panettone, a nadwyżkę przeznaczył na „trzynastkę” dla rodzin uwięzionych członków klanu Nuvoletta. Jego sukcesy przyniosły mu jednak więcej szkody niż pożytku. Według zeznań „skruszonych” kamorystów, starał się o prawo wyłączności także w handlu narkotykami. Rodzina Nuvoletta nie chciała o tym nawet słyszeć. Znaleziono go w styczniu 2003 roku spalonego żywcem w swoim samochodzie.
Rodzina Nuvoletta jest jedyną spoza Sycylii, która weszła do „kopuły” sycylijskiej cosa nostry. Nie tylko z nią współpracuje, ale jest strukturalnie powiązana z klanem Corleonesi, najpotężniejszym w łonie mafii. Cieszy się też na Sycylii niemałym autorytetem. Może o tym świadczyć fakt, że – jeśli wierzyć zeznaniom „skruszonego” Giovanniego Brusci – kiedy cosa nostra pod koniec lat 90. zaczęła organizować akcję podkładania bomb, poproszono kamorystów z Marano o zdanie na temat tych zamierzeń oraz o konkretną pomoc. Nuvoletta uznali ten pomysł za szaleńczy, służący raczej wyświadczeniu przysługi niektórym politykom niż wymiernym korzyściom militarnym. Odmówili udziału w zamachach bombowych, odmówili także wsparcia logistycznego dla zamachowców. Odmowa uszła im na sucho, bez jakichkolwiek konsekwencji. Później sam Totò Riina prosił bossa Angela Nuvolettę o pomoc w skorumpowaniu prokuratorów jego pierwszego maksiprocesu, ale i tym razem klan z Marano nie pomógł „żołnierzom” z Corleone.
W latach wojny domowej w Nowej Rodzinie, po zwycięstwie nad bossem Cutolo, członkowie klanu Nuvoletta wezwali zabójcę sędziego Falcone, Giovanniego Bruscę, bossa z San Giovanni Jato, by zlecić mu likwidację pięciu osób w Kampanii. Ciała dwóch z nich miały być rozpuszczone w kwasie. Wezwali go, jak wzywa się hydraulika, on sam opowiedział prokuratorom, co musiał zrobić, by po Luigim i Vittoriu Vastarellich nie został najmniejszy ślad:
„Zleciliśmy, żeby kupiono dla nas 100 litrów kwasu solnego, potrzebne nam też były blaszane beczki o pojemności 200 litrów, których zwykle używa się do przechowywania oliwy, tyle tylko że musiały mieć obciętą wierzchnią część. Z naszego doświadczenia wiedzieliśmy, że w każdym pojemniku musi być 50 litrów. Mieliśmy zlikwidować dwóch ludzi, kazaliśmy więc przygotować dwie beczki”.
Rodzina Nuvoletta we współpracy z rodzinami Nettuno i Polverino wprowadziła rewolucyjne zmiany do systemu finansowania narkobiznesu. Stworzyli swoisty ludowy akcjonariat. Dochodzenie DDA z Neapolu w 2004 roku wykazało, że klan poprzez pośredników rozprowadził coś w rodzaju akcji na zakup kokainy. I tak emeryci, urzędnicy czy drobni przedsiębiorcy mogli zainwestować swoje pieniądze w narkoakcje. Kto jednego dnia wykładał na przykład 600 euro na kokainę, po miesiącu dostawał podwójną sumę. Nikt nie otrzymywał żadnych gwarancji poza słowem pośrednika, ale takie inwestycje były zawsze opłacalne. Ryzyko utraty pieniędzy było minimalne, a prawdopodobny zysk ogromny, zwłaszcza w porównaniu z odsetkami w bankach. Jedyna trudność polegała na zorganizowaniu całego tego procederu, ponieważ dla uniknięcia większej wpadki i uniemożliwienia konfiskaty, przechowywanie mniejszych partii