Próba. Fallen Crest. Tom 4. Tijan

Читать онлайн книгу.

Próba. Fallen Crest. Tom 4 - Tijan


Скачать книгу
chłopak za mną robi to samo, nie byłam zaskoczona, ale gdy zobaczyliśmy boisko w oddali, usłyszałam, że dostaje zadyszki. Wbiegłam na boisko i kiedy przekraczałam linię mety, sięgnęłam po stoper i go zatrzymałam. To był mój czas. Kilka sekund później usłyszałam, jak on też to robi, ale kontynuowałam trucht po bieżni. Chciałam rozluźnić mięśnie. On też to zrobił, ale odpuścił i znacznie zmniejszył prędkość. Wszyscy robili to samo. Zrobiłam jeszcze trzy okrążenia, zanim przeszłam do marszu. Kiedy moje tętno się uspokoiło, zeszłam z bieżni i zaczęłam się rozciągać.

      Chłopcy byli po jednej stronie boiska. Ja stałam pośrodku, ale poczułam na sobie ich wzrok. Gdy się pochyliłam i przycisnęłam nos do kolana, ich miny wyrażały różne stopnie wrogości. Kilku patrzyło gniewnym wzrokiem. Jeden kipiał ze złości, z rozdętymi nozdrzami, podczas gdy inni marszczyli brwi. Jeden z nich uśmiechnął się do mnie i podniósł kciuki.

      – Dobra robota, Strattan. Skopałaś nam tyłki.

      Odwróciłam głowę, rozciągając się nad drugą nogą, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu. To było wspaniałe uczucie. Cholernie dobre. Słyszałam, jak ktoś mówi:

      – Czy mam rację, zakładając, że Kade pomógł ci z wytrzymałością?

      Puściłam nogę, złączyłam obie i pochyliłam się do przodu, ale spojrzałam za siebie.

      – Co?

      – Kade. Jest szybki. – To ten chłopak, który prowadził. Wzruszył ramionami. – Wiem, że nie jest biegaczem przełajowym, ale jest superszybki jak na swoje gabaryty. Czy nauczył cię jakichś sztuczek czy coś?

      Inny facet wybuchnął śmiechem.

      – Stary, wszyscy wiemy, jak zdobyła tę wytrzymałość. Nie sądzę, żeby miało to coś wspólnego z bieganiem.

      Ten, który pokazał mi kciuki w górę, rzucił swoim kolegom z drużyny spojrzenie pełne dezaprobaty, ale pozostali się śmiali.

      – Bez wątpienia. Kade jest samcem – dodał drugi.

      Przewróciłam oczami i wstałam, gdy zauważyłam, że pierwsza z dziewcząt biegnie w naszą stronę.

      – Miałam do czynienia z małostkowymi sukami w zeszłym semestrze. Kto by się spodziewał, że goście z drużyny lekkoatletycznej zajmą miejsce podłych dziewuch? – zakpiłam, przeszłam obok nich, a potem odwróciłam się i pokazałam im oba wyprostowane środkowe palce. – To moja wersja kciuków w górę dla was wszystkich, poza tym w żółtych spodenkach.

      Błysnął do mnie szerokim uśmiechem.

      – Dzięki – powiedział.

      – A żeby było wam bardziej głupio, pobiegnę też do domu – dodałam, wciąż idąc tyłem. – Bądźcie zazdrośni, cioty. Jestem w stanie to zrobić i wiem, że wy nie. – Mrugnęłam do nich, odwróciłam się i zaczęłam lekko truchtać.

      Będę musiała poprosić Logana lub Marka, żeby mnie podwieźli z powrotem po mój samochód, ale warto było. Tak bardzo było warto.

      Rozdział 6

      Następnego ranka Heather czekała na mnie przy mojej szafce. Błysnęła szybkim uśmiechem i odsunęła się na bok, żebym mogła otworzyć drzwiczki.

      – Słyszałam, że wczoraj na treningu pokazałaś kilku chłopakom, gdzie ich miejsce – powiedziała, kiedy chowałam torbę do szafki.

      Złapałam książkę, kilka ołówków i długopisów.

      – Słyszałaś o tym? Od kogo?

      – Dwie drugoklasistki rozmawiały o tym, kiedy wchodziły do szkoły. – Uśmiechnęła się. – Kocham ludzi, którzy nie są świadomi, kto jeszcze słucha tego, co mówią. Więc zrobiłaś to?

      – Tak. Trener puścił mnie jako ostatnią i kazał mi rozwalić chłopaków. Mieli dziesięć minut przewagi.

      Zagwizdała z uznaniem.

      – Boże, kocham cię, kobieto. – Na jej twarzy pojawił się głupi uśmieszek.

      – Pokazałam im środkowy palec, kiedy powiedzieli, że mam taką wytrzymałość dzięki uprawianiu seksu z Masonem.

      – Taaa. – Rozejrzała się po korytarzu. Grupa chłopaków z drużyny lekkoatletycznej była niedaleko; skupiła na nich wzrok. Jej górna warga wykrzywiła się nieco szyderczo. – Słyszałam o tym. Szowinistyczne świnie z napuszonym ego.

      Uśmiechnęłam się i biodrem zamknęłam drzwiczki. Zaczęłyśmy iść do jej szafki, bo była bliżej sali, w której miałyśmy pierwszą lekcję. Kiedy mijałyśmy chłopaków, Heather zawołała:

      – Hej, Hayes.

      Adresat podniósł głowę. To był chłopak, który biegł na czele stawki poprzedniego dnia. Był odwrócony w stronę swojej szafki, ale rzucił jej zakłopotane spojrzenie.

      – Co? – Popatrzył na mnie. W jego oczach dostrzegłam błysk gniewu.

      Heather prychnęła. Minęłyśmy ich, ale odwróciła się, by stanąć z nim twarzą w twarz.

      – Chcę tylko, żebyś wiedział, że jeśli pokonasz mnie na matematyce, powiem wszystkim, że to dlatego, że lubisz szyć z mamą.

      – Co?

      – Tak. To zupełnie bez sensu, ale wyjdziesz na głupka, a ja poczuję się trochę lepiej. – Wskazała na siebie i mrugnęła jednocześnie. – Dorastałam w domu obok. Znam wszystkie twoje tajemnice i to, co właśnie powiedziałam, jest całkiem niewinne w porównaniu z tym, co jeszcze o tobie wiem.

      – Co? – Zmarszczył brwi i zrobił dziwną minę, tak jak pozostali jego koledzy. Roześmiałam się, gdy zniknęłyśmy za rogiem.

      – Chłopcy nawet tego nie zrozumieli.

      – To dlatego, że są głupimi dupkami.

      Podeszłyśmy do jej szafki i oparłam się o sąsiednią.

      – Co z tobą? Sama sobie z nimi poradzę. Zaufaj mi. Po Kate to jak kaszka z mleczkiem.

      – Nic. – Pokręciła głową, a potem zamknęła oczy. Podniosła rękę i przesunęła nią po twarzy. – Muszę oczyścić umysł. Masz rację. Poradzisz sobie z nimi, ale tak mnie to wkurza, kiedy faceci odnoszą się do seksu, żeby umniejszyć wartość dziewczyny.

      Zamyśliłam się, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, obdarzyła mnie kolejnym uśmiechem. Ten był bardziej beztroski i wyluzowany.

      – Jak zareagował Logan, kiedy mu powiedziałaś? A może powinnam zapytać, co Logan zrobił, kiedy mu powiedziałaś?

      – Nie zrobiłam tego.

      – Nie powiedziałaś mu?

      – Nie było go przez całą noc. Pobiegłam do domu, ale on nie odebrał telefonu. Miałam nadzieję, że podrzuci mnie, żebym mogła zabrać samochód. W związku z tym to Mark dostąpił tego zaszczytu.

      – Czyli tyle z bycia niewolnicą Marka? – Zachichotała, zakładając włosy za ucho. Pochyliła się, by chwycić książkę z dna szafki.

      – Tak. – Gra w piwo-ponga była w ostatni weekend. – Chociaż zrobiłam mu pranie w niedzielę. Nie żartował. Cała jego szafa była po prostu jednym wielkim stosem brudnych ubrań. Używa składziku w piwnicy jako swojej szafy. – Skrzywiłam się, przypominając sobie te wszystkie brudne bokserki i spleśniałe jedzenie. – Rozważałam założenie maski na twarz, żeby nie wciągnąć czegoś z powietrzem


Скачать книгу