Próba. Fallen Crest. Tom 4. Tijan

Читать онлайн книгу.

Próba. Fallen Crest. Tom 4 - Tijan


Скачать книгу
w jakiś spór z Masonem ani Loganem. Poczekaj. – Przerwała i zrobiła smętną minę. – Już wiem. On trenuje biegi przełajowe. Oni grają w futbol. Myślę, że by się wkurzył, gdyby Logan zaczął z nim rywalizować.

      – Kto by się wkurzył, gdybym zaczął z nim rywalizować? – Logan nagle pojawił się za naszymi plecami. Obie aż podskoczyłyśmy, na co zachichotał. – Zawsze bądź świadoma, kto jest w pobliżu, Jax. Nigdy nie wiesz, co za dziwak może za tobą łazić.

      – Niedawno zarzuciłeś nam ręce na ramiona i powiedziałeś, że powinnyśmy mieć krótsze spódniczki.

      – I przynieść babeczki – dodałam.

      Pokiwała głową i wskazała na mnie.

      – Dokładnie tak. I gdzie ta twoja miłość, Kade? Czuję, że musimy jeszcze raz przywołać to radośniejsze oblicze.

      Roześmiał się. Gdy zatrzymałyśmy się w korytarzu, wsunął się między nas. Objął mnie ramieniem i pochylił do przodu, tak że moja głowa znalazła się w zasięgu jego chwytu, a następnie pociągnął mnie do klasy.

      – Radosne oblicze zniknęło, kiedy zaczęłaś być niemiła dla mojej dziewczyny. – Zatrzymał się, poklepał mnie po głowie i dodał: – I kiedy zaczęłaś chronić Sam przede mną. – To ostatnie powiedział z pełną powagą.

      Skrzywiłam się. Czyli czarny scenariusz zaczyna się ziszczać. Zamknąwszy oczy, poczułam, jak nagle cały korytarz ogarnia napięcie. Rozmawiali i śmiali się, ale te słowa wypowiedziane przez Logana stały się jak koc, który nagle wszystko przykrył.

      Logan był spięty.

      Heather zachichotała krótko.

      – Serio? Jestem jej przyjaciółką.

      Poczułam, że odetchnął cicho.

      Kiedy wypuścił powietrze, jego ciało się rozluźniło. Starał się uspokoić.

      – Tak, no cóż, dziś ja ją zaklepuję. Sam siedzi ze mną.

      – Co? – Zaczęła się spierać, ale podniosłam się na tyle, że mogłam spojrzeć jej w oczy. Kiedy mnie zobaczyła, pokręciłam głową i odczytała moją wiadomość. – No dobra, niech będzie.

      Odwrócił się i poprowadził mnie do ławki z samego tyłu sali. Odsunął krzesło nogą, puścił mnie i wskazał na nie.

      – Usiądź. Nie możesz mnie unikać i nie możesz odmówić swojemu przyszłemu przybranemu bratu.

      Brzmiał, jakby żartował, ale w jego wzroku widziałam zacięcie. Kiedy opadł na krzesło obok mnie i nie zaczął niczego mówić, reszta klasy wróciła do swoich rozmów. Kilka osób wciąż patrzyło za siebie, na wypadek gdyby znów nastąpiła gorąca wymiana zdań. Pocierając szyję, próbowałam przeprosić Heather, gdy usiadła w ławce z przodu. Byliśmy obok okna, otoczeni kumplami Logana. Wkrótce potem przyszła grupa dziewcząt. Była z nimi Kris ubrana w kwiecistą spódnicę, biały podkoszulek na ramiączkach i jeansową kurtkę. Do tego różowe balerinki i była gotowa na piknik. Jej przyjaciółki poszły do pierwszych dwóch ławek w rzędzie, w którym siedziała Heather, a Kris rozejrzała się po sali za Loganem. Kiedy obok niego zobaczyła mnie, jej usta otworzyły się nieznacznie.

      Nie zwracał na nią uwagi, więc uderzyłam go kolanem.

      – Co? – Wskazałam ją głową, a on zaklął. – Zapomniałem, że przenosi się na te zajęcia.

      – Mniejsza z tym. Zrób coś szybko, albo będziesz musiał jej się podlizywać przez cały tydzień.

      Jęknął, ale wstał z ławki.

      – Hej…

      – Przepraszam. – Zamknęła usta, wyciągnęła rękę i wskazała na mnie. – Założyłam, że usiądę z tobą.

      – Tak. – Uniósł rękę i położył ją na karku.

      Stał odwrócony do mnie plecami, ale skoro łapał się za kark, to najwyraźniej wiedział, że jest w tarapatach, i nie miał pojęcia, jak się z nich wykaraskać. Musiałam się zaśmiać. Loganowi nigdy nie brakowało słów, więc wstałam i odezwałam się zamiast niego:

      – Nie wściekaj się. Zanim zaczął się rok szkolny, kazałam mu obiecać, że będziemy siedzieli razem na kilku lekcjach. Dziś użyłam tego asa z rękawa.

      – Ach.

      Odwrócił się, żeby ona tego nie zobaczyła, i wymówił bezgłośne „dziękuję”.

      Przewróciłam oczami, a potem usiadłam.

      – Okej. – Wyciągnęła ręce przed siebie i wykręciła je, obejmując ramionami swoją książkę i zeszyt. – No cóż… – Rozejrzała się po sali. – Chyba mogłabym usiąść…

      Jedna z jej przyjaciółek podniosła rękę.

      – Mamy dla ciebie miejsce. Chodź, Kris. Z nami jest fajniej niż z chłopakiem. Możemy plotkować.

      – Faktycznie. – Zaśmiała się i rzuciła kolejne spojrzenie na Logana, potem na mnie i ruszyła na przód sali. Kiedy minęła Heather, nasze spojrzenia się spotkały; jej usta były otwarte. Machnęła rękami w górę i w dół i poruszyła wargami tak, że odczytałam z nich: „Co do cholery?”.

      Wzdrygnęłam się. „Co do cholery” najlepiej opisywało całą tę sytuację. Miałam okazję uniknąć Logana. Dlaczego z niej nie skorzystałam?

      Siadający obok mnie Logan odetchnął z ulgą.

      – Dzięki, Sam. Nie miałem pojęcia, jak z tego wybrnąć.

      Wiedziałam o tym. Był częścią rodziny. Niech piekło pochłonie ten mój sekret, przecież nadal był rodziną i nie mogłam się przed nim ukrywać. Nie chciałam. Udałam, że uderzam go w ramię, i powiedziałam:

      – Jak to mówią? Ziomale ważniejsi niż laski? W naszym przypadku: rodzina ważniejsza niż… dziewczyny? – Potrząsnęłam głową. – Przepraszam. Nie jestem zabawna.

      Zaśmiał się, odchylił do tyłu i oparł rękę na moim krześle.

      – Ależ jesteś i masz rację. Rodzina ważniejsza niż wszyscy inni, prawda?

      – O, tak lepiej.

      – Dobrze. – Jego pełen ulgi, radosny wyraz twarzy zniknął, a spojrzenie przesunęło się ponad moim ramieniem i utkwiło w kimś innym.

      – Powiesz mi, co usłyszałaś na ostatnim treningu? – W jego słowach czaiła się groźba.

      Obróciłam się, by zobaczyć, na kogo tak się gapi. Hayes. On też na nas patrzył, ale w odróżnieniu od zdziwionego spojrzenia z rana i aroganckiego z wczoraj, to było pełne strachu. Przełknął ślinę, a jego jabłko Adama przesunęło się w górę i w dół, po czym odwrócił się gwałtownie. Opuścił głowę i pochylił ramiona do przodu. Jego kolega z ławki rzucił mu zdezorientowane spojrzenie, ale nic nie powiedział.

      Logan nachylił się do mnie i wyszeptał mi do ucha:

      – Jak tylko cokolwiek się będzie kroić, daj mi znać. Mówię poważnie. Nie pozwolę, żeby znowu wywozili cię z łazienki do szpitala. Możesz sobie wyobrazić, jakie lanie dostanę od brata?

      – Wyobrażam sobie, że byłoby podobne do tego, które spuściłbyś każdemu, kto choćby spróbował zrobić to ponownie. – Podkreśliłam to słowo. – I nie będzie żadnego problemu. Obiecuję. Tylko jego ego zostało nieco sponiewierane.

      – To nie ma znaczenia. Powiedz tylko słowo.

      Kiwnęłam


Скачать книгу