Katolik Prusak Nazista. Adam Wielomski
Читать онлайн книгу.złotem pretendenta, który swoje prawa do tronu wywodzi z otaczanego mistyczną czcią Średniowiecza i typowych dla tej epoki sposobów uprawomocnienia władzy politycznej.
Zwycięstwo kontrrewolucji, dowodzi Carl Schmitt, to koniec mitu estetycznego. Gdy tylko w 1815 roku dochodzi do Restauracji starych stosunków ustrojowo–politycznych, to ci sami romantycy natychmiast konstatują, że pomimo zamieszkania w pałacu króla w pięknej koronie i z małżonką w świetlanej sukni, świat nadal pozostał szary, a ludzie nie zmienili się i nadal pożądają władzy, pieniędzy, zaszczytów. Nie stało się to, czego oczekiwali po kontrrewolucji: nie odmieniła natury świata i natury człowieka. Nie zmieniła natury rzeczy. Wtedy romantycy wywieszają kolejny sztandar estetyczny: tym razem rewolucyjny. To bardzo logiczne, skoro „każda norma wydaje się im być antyromantyczną tyranią”192. Przecież „norma jest pojęciem nieromantycznym” – konstatuje katolicki konserwatysta193.
Zdaniem Carla Schmitta, błąd stojący u źródeł Romantyzmu ma charakter antropologiczny i to z niego wyłania się skrajna niekonsekwencja polityczna tego kierunku. Romantycy niezwykle mocno eksponują możliwości konstruowania przez natchnionych poetów i pisarzy nowej, rewolucyjnej lub kontrrewolucyjnej rzeczywistości. W ten sposób myśliciele romantyczni – świadomie lub nieświadomie – hołdują oświeceniowej i optymistycznej wizji natury ludzkiej, której umiejętności przebudowy świata nie ogranicza grzech pierworodny194. Błąd ten podzielają pisarze i poeci zakochani w pięknie chrześcijańskiej wiary, którzy jednak podziwiają jej element estetyczny i uczuciowy, ponieważ sama nauka dogmatyczna Kościoła katolickiego lub któregokolwiek z kościołów protestanckich jest im obca; szczególnie obca, gdy dotyczy ludzkiej natury i grzechu pierworodnego. Romantycy wierzą, że ziemska doskonałość może zostać osiągnięta przez ludzi i ludzkimi metodami. Z powodu tego fundamentalnego błędu antropologicznego – pisze katolicki konserwatysta – każdy romantyk polityczny jest pysznie pewny, że „jest sam dla siebie księdzem”, który wymyśla sam sobie dogmaty polityczne i religijne „w katedrze własnej osobowości”, po „usunięciu wyższej i pewnej rzeczywistości stworzonej przez starą metafizykę i transcendentnego Boga”195. Ostatecznie więc myśliciele tego kierunku – konstatuje Schmitt – pisząc wiele i chętnie o Bogu i o autorytecie Kościoła (szczególnie średniowiecznego), twierdzą, że to „ludzie są ostatnią i absolutną instancją”196.
José Luis Villacañas zauważa, że dla katolickiego myśliciela z Nadrenii ta romantyczno–rewolucyjna wiara w ludzką moc stwórczą, dodatkowo połączona z relatywizacją pojęcia i natury Boga, to nic innego jak tylko zradykalizowana w XIX wieku do granic możliwości wersja luterańskiej formuły tylko Pismo (sola Scriptura), odrzucająca Tradycję i autorytet dla poznania prawd wiary, na korzyść imaginacji jednostki, każdego poszczególnego wiernego197. Myśl hiszpańskiego badacza można podeprzeć także tą obserwacją, że opisując pogląd na Boga niemieckich romantyków, Schmitt używa między innymi przymiotnika „marzycielski” (schwärmerisch)198. Słowo to – które dziś już praktycznie przestało być używane – dla niemieckiego czytelnika brzmi bardzo charakterystycznie, czego polski czytelnik zapewne nie wyczuwa. Oto przecież „marzycielami” (Schwärmer) nie kto inny jak tylko sam Martin Luter określał rewolucyjnych anabaptystów, których zawzięcie zwalczał jako radykałów, rzekomo odpowiedzialnych za wybuch Wojny Chłopskiej (1524–1526). Marzyciele, konsekwentnie rozwijając jego ideę sola Scriptura, doprowadzili skrajny odłam ruchu reformacyjnego na skraj całkowitej anarchii199. Jeśli zbierzemy wszystkie te wskazówki, to dochodzimy do wniosku, że zdaniem Schmitta romantycy są dla niemieckiej religijności XIX wieku tym samym, czym rewolucyjni anabaptyści byli dla niemieckiej Reformacji w XVI stuleciu: partią anarchii.
Romantyzm postrzegany jest przez Carla Schmitta jako skrajnie egocentryczna i subiektywistyczna wizja świata, gdzie nie istnieje jakakolwiek prawda absolutna, tak w rozumieniu religijnym, filozoficznym, jak i politycznym. Romantyczny poeta lub pisarz przypisuje sobie rolę Boga, który ex nihilo kreuje rzeczywistość polityczną, społeczną, kulturę; wymyśla nową tradycję i nowy naród; tworzy własną religię i własnego Boga. A wszystko to czyni, wedle swojego subiektywnego wyobrażenia. Dlatego Bóg romantyków, nawet jeśli jest opisywany jako błogosławiący kontrrewolucji, sam nabiera cech rewolucyjnych, stanowiąc tylko legitymizację projekcji własnej jaźni, uprawomocniając „bezgraniczną rewolucję” dyktowaną przez wyobraźnię literata lub poety, który rozbiera zastany świat, a następnie – z uzyskanych w ten sposób materiałów – swobodnie konstruuje nowy gmach społeczny200.
Zdaniem Schmitta, takie terminy jak Bóg, porządek, hierarchia czy tradycja – jakże często występujące w romantycznej narracji politycznej – nabierają w ten sposób zupełnie nowatorskich znaczeń, które z tradycją (mylnie) łączy jedynie nazwa. Bóg romantyków nie jest Bogiem katolickim, zdefiniowanym i opisanym ostatecznie przez Kościół rzymski, o którym tenże nieomylnie naucza następnie w obiektywnych dogmatach wiary. Przeciwnie, Bóg romantyków jest dogłębnie skażony subiektywizmem. W dodatku zwykle nie jest ujmowany osobowo, lecz panteistycznie201. Jakkolwiek romantycy bardzo często i chętnie pisali o Bogu, to w rzeczywistości ich poglądy religijne reprezentowały kierunek nastawiony na powolną, lecz konsekwentną, sekularyzację, bowiem pozbawiali tradycyjne pojęcia religijne ich rzeczywistej transcendentalnej treści. Symbole wiary zachowują swoje nazwy, ale tracą treści. Bóg staje się ozdobnikiem retorycznym dla programu politycznej rewolucji lub produktem fantazji poety, koniecznym ze względów natury estetycznej. Idea Boga jest ładna, sympatyczna, to element pokolorowania nazbyt zmaterializowanego świata empirycznego, nadania materii elementu duchowego, sakralnego, wyższego, transcendentnego. I nic więcej202. Romantyczny pisarz uważa się za demiurga, który, wedle własnej fantazji, ma prawo dokonać nowego stworzenia wszechrzeczy i poprawić Boże dzieło kreacji203.
Carl Schmitt konstatuje, że w Romantyzmie niemieckim ze starego świata Ancien Régime’u pozostały w rzeczywistości tylko powierzchowne pojęcia, nazwy i symbole, którymi rewolucjonista okrył i zalegitymizował swoje wyobrażenia o nowej i rewolucyjnej rzeczywistości politycznej, społecznej i kulturowej. W istocie to „anarchia”204. Oto, stwierdza katolik z Nadrenii, „przypadkowy (occasionelle) świat bez substancji i bez kierunku, bez celu, bez konkluzji i definicji, bez decyzji, bez ostatecznego osądu”, słowem, „bez formy” (Formlosigkeit)205. Ostateczna konkluzja Schmitta jest następująca: „istnieje totalna niemożność pogodzenia romantyzmu z jakimkolwiek kryterium moralnym, prawnym i politycznym”206. To wizja świata magicznego, irracjonalnego, gdzie „nie linia geometryczna, lecz arabeska jest romantyczna”207.
Wedle Carla Schmitta, podstawowym problemem epistemologicznym Romantyzmu była utrata jasnego i konstytuującego ludzką racjonalność rozgraniczenia pomiędzy obiektywną empiryczną rzeczywistością a subiektywną fantazją jednostki. W ten sposób rzeczywistość polityczna i społeczna przestały mieć jakiekolwiek jasne oraz klarowne zasady i fundamenty208. Zjawisko to dotyczy szczególnie polityki. Teraz to estetyka
192
C. Schmitt,
193
194
195
196
197
J.L. Villacañas,
198
C. Schmitt,
199
Zob. np. M. Luter,
200
C. Schmitt,
201
202
203
204
205
206
207
208