Szczyty Chciwości. Edyta Świętek

Читать онлайн книгу.

Szczyty Chciwości - Edyta Świętek


Скачать книгу
niej tak byłoby zdecydowanie lepiej, pod warunkiem, że romans nie prowadziłby do rozbicia rodziny, lecz dawał mężczyźnie zaspokojenie w tych sferach, w których Elżbieta nie była w stanie. Wszak dzięki takiej kobiecie nie byłaby narażona na jego amory. Nie musiałaby dygotać ze strachu, że w chwili uniesienia przestanie panować nad mięśniami odpowiedzialnymi za trzymanie moczu, wywołując dozgonny wstręt u męża, a w rezultacie doprowadzając go do tego, że postanowi się z nią rozwieść.

      Ech, głupia jestem. Miałabym mu sugerować, by kogoś sobie przygruchał?

      Tymczasem Tymek wcale nie spędzał czasu na korcie tenisowym. Nie uczył się także języka esperanto, mimo że to właśnie Bydgoszcz uchodziła za największy ośrodek kształcenia w tym kierunku. Owszem, posiadał podręcznik, na wypadek, gdyby żona potrzebowała dowodu na jego udział w lekcjach, lecz nawet do niego nie zajrzał. Ten czas, regularnie wykradany rodzinie, spędzał z miłością swego życia – Barbarą Szydłowską.

      Nawet jeśli jeszcze niedawno odczuwał związane z tym skrupuły i przepełniał go strach przed karzącą ręką losu, to z chwilą, gdy Mirella powiła zdrowe i dorodne dziecko, odetchnął z ulgą i stwierdził, że niepotrzebnie zatruwał sobie życie rozmyślaniem o słowach matki. Jego ród nie wyginie! Tylko patrzeć, jak dorośnie pozostała dwójka. Jak rodzinę założy syn i jak spłodzi małych Trzeciaków.

      Kiedyś przejdzie mu zniewieściałość. Skończy szkołę, pójdzie w kamasze, tam go nauczą moresu. Pal licho, że Ludowe Wojsko Polskie zabierze mu dwa lata z życiorysu. Smarkaczowi potrzebna jest dyscyplina. Kto wie, może gdyby Wiesiek odsłużył swoje, to stałby się innym człowiekiem? Nie dopuszczę, by mój drugi chłopak poszedł w jego ślady!

      Dziewczyny to mają dobrze – westchnął Jasiek, przeglądając opasłe tomiszcze katalogu OTTO. Co jakiś czas zezował w stronę zamkniętych drzwi, ponieważ nie chciał, by przebrzydła Maryśka nakryła go na tej przyjemności.

      Ależ to była uczta dla jego oczu! Leniwie przewracał błyszczące, kolorowe kartki, ciesząc wzrok fatałaszkami oferowanymi przez niemiecki dom wysyłkowy. Gdyby nie był chłopakiem, zapewne marzyłby o nabyciu większości tych ubrań. Albo o ekscytujących jedwabnych pończochach, które subtelnie podkreślają smukłe łydki modelek. Lub o niebotycznie wysokich szpilkach.

      Nie mniejszym zainteresowaniem obdarzał strony poświęconym dessous. Ach te koronki! Te hafty! Te przezroczyste tkaniny spowijające ciało tak, by więcej ujawniały, niż osłaniały. By przez cieniutką mgiełkę materii widać było otoczkę sterczącego zadziornie sutka lub kuszącą kępkę.

      Zamknął oczy i wyciągnął się na plecach. Położył dłoń na swym kroczu i przez grubą tkaninę wycierusów z „Odry” poczuł rozkosznie nabrzmiewającą męskość. Westchnął z przyjemności, która rozlewała się po jego ciele, mrowiąc go w okolicy kręgosłupa. Oczyma wyobraźni widział jasnowłosą boginkę ubraną w te wszystkie prowokujące szmatki. Jej smukłe uda podkreślone były czarnymi ażurowymi pończochami, a na stopach miała krwistoczerwone pantofle na wysokim obcasie. Wodziła dłońmi o starannie polakierowanych paznokciach po własnych piersiach.

      Czegoś brakowało mu w tej fantazji.

      Kobiety są z natury uległe – stwierdził, wyrzucając z pamięci swą najstarszą siostrę. Po chwili wyimaginował sobie modela, którego atletyczne ciało przed momentem podziwiał na kartach poświęconych męskiej bieliźnie. Pod bokserkami mężczyzny dostrzegał wypukłość erekcji.

      Dziewczyna powinna się tym zająć.

      Imaginacja miała tę wspaniałą właściwość, że można było sterować nią wedle własnych upodobań. To było jeszcze lepsze niż filmy z kaset wideo, które czasami ojciec oglądał nocną porą, gdy sądził, że nikt nie zajrzy do salonu. Bo na tamtych taśmach przedstawiano zwykle to samo: pieszczące się samodzielnie bądź parami kobiety lub seks z męską dominacją. Tymczasem Jasiek mógł sprawić, że pieścili się także mężczyźni. Albo kobiety czyniły panów swymi niewolnikami.

      Dzisiaj jednak potrzebował do szczęścia dziewczyny, która pada na kolana przed potężnym fallusem. Widział, jak bierze go w usta, niemalże krztusząc się wielkim organem. Mężczyzna wykonuje energiczne ruchy biodrami, trzymając partnerkę pod brodę. I właśnie wtedy następuje moment, który od jakiegoś czasu wzbudza w Janku najwięcej mieszanych emocji – od strachu, przez ciekawość, po ogromną ekscytację, a w następstwie wstyd i wyrzuty sumienia. Bo oto owa blond piękność, która ma włosy w takim samym pszenicznym odcieniu jak on, zaczyna tracić kobiece kształty. Piersi maleją, zanikają, choć nadal widać ich powiększone podnieceniem brodawki. Biodra zaczynają się zwężać, a barki rozrastać. Na szyi coraz wyraźniej widać zarys chłopięcej grdyki, a w rysach twarzy zanika kobiecość.

      Jasiek ucisnął mocniej pulsującego penisa. Tak, to było właśnie to! Po omacku rozpiął zamek w spodniach i dotknął nabrzmiałego, gorącego członka. Rozchylił usta i obwiódł językiem spierzchnięte namiętnością wargi.

      W jego wyobrażeniach byli teraz w trójkę, oddając się najdzikszym szaleństwom.

      A gdy już było po wszystkim i wciąż wstrząsany ostatnimi spazmami rozkoszy tulił twarz w poduszkę, z jego oczu popłynęły łzy. Ogarnął go wstyd za to, co zaszło pomiędzy nim a mężczyzną z katalogu. Przytulił chłodne kartki do rozpalonego ciała.

      Jestem żałosnym gnojkiem – łkał rozpaczliwie. Maryśka przejrzała mnie na wylot.

      Siostra od dłuższego czasu szydziła, że powinien urodzić się babą.

      Ale on nie wyobrażał sobie, że miałby być uwięziony w kobiecym ciele, choć zazdrościł dziewczynom ciuchów, kosmetyków, biżuterii i możliwości robienia makijażu. Czasami, gdy był sam, próbował się malować lub czesać zgodnie z obowiązującymi trendami damskiej mody. Mimo tych dziwactw kobiety działały nań podniecająco. Przeżył już niejeden orgazm, wyobrażając sobie, jak uprawia seks z jakąś panną.

      Sęk w tym, że podobnie działali na niego mężczyźni.

      – Nie jestem degeneratem – jęknął zdruzgotany.

      Wśród jego kolegów krążyły czasami obrzydliwe opowieści o „homosiach” lub „homoniewiadomo”. Wciąż słyszał od chłopaków, że to oni są odpowiedzialni za roznoszenie nie tylko chorób wenerycznych, ale również budzącego powszechną grozę wirusa HIV, który prowadził do zachorowania na AIDS. On nie chciał złapać „adidasa”, jak pogardliwie określano skutki zakażenia. Bał się wyobcowania i ostracyzmu. Odczuwał strach przed tym, co czuje. Nie chciał słuchać ordynarnych wyzwisk, padających ze strony rówieśników.

      Sam nie wiedział, kim tak naprawdę jest.

      Nawet ojciec mawia, że dupa ze mnie nie chłop. Stawia mi za wzór Wieśka, choć dobrze wiem, że on nie był aniołem. Widać stary już zapomniał, ile miał z nim problemów – pomyślał z goryczą, sięgając do szuflady po papierosa.

      ROZDZIAŁ 4

      Raz Noe wypił wina dzban

      I rzekł do synów: Oto

      Przecieki z samej Góry mam-

      Chłopaki, idzie potop!

      Widoki nasze marne są

      I dola przesądzona,

      Rozdzieram


Скачать книгу