Dziewczyna, którą znał. Tracey Graves

Читать онлайн книгу.

Dziewczyna, którą znał - Tracey Graves


Скачать книгу
prawdopodobnie miały smak gandzi i krążków cebulowych.

      I porażki.

      – Lubisz Jonathana? – spytała Janice. – Tak lubisz lubisz?

      – Nie.

      – To nic złego.

      – Nie.

      – Tylko się tym razem nie angażuj, dopóki nie będziemy miały pewności.

      Odwróciłam się do niej rozdrażniona.

      – Ale skąd będziemy miały pewność?

      – Czasem nie wiadomo. Jeśli jednak facet przypomina ci o założeniu kurtki, bo nie chce, żebyś zmarzła, to całkiem dobry przykład na to, że nie będzie próbował cię skrzywdzić. Wciąż nie ma co do tego pewności, więc trzeba uważać, ale to dobry początek.

      – Nie chcę znów się pomylić – powiedziałam, bo już raz, w połowie drugiego roku, zdarzył mi się taki błąd. Polubił mnie facet o imieniu Jake, którego poznałam na jednym z wykładów, a stwierdzenie, że żwawo odwzajemniłam jego uczucie, byłoby żenującym niedomówieniem. To, co zaczęło się od głupkowatych bazgrołów w zeszytach, przerodziło się we wspólne chodzenie na zajęcia – ja z największym uśmiechem, jaki kiedykolwiek gościł na mojej twarzy, on z ręką swobodnie zarzuconą przez moje ramię lub spoczywającą na moim tyłku. Cudownie było mieć chłopaka i wcale nie tak trudno! Przez ponad tydzień nie odstępowałam Jake’a na krok. Na stołówce zajmowałam należne mi miejsce przy stoliku u jego boku, jak zrobiłaby to każda partnerka. Robiłam jego pranie i pomagałam mu w pracy domowej, ponieważ właśnie tak zachowują się zakochani. On miał zawsze dużo do roboty, więc byłam wdzięczna za to, że w ogóle znajduje dla mnie czas. Ilekroć odwiedzaliśmy jego znajomych, a wydawało mi się, że ciągle to robiliśmy, ponieważ był on najwyraźniej bardzo popularny na kampusie, wskazywał im na mnie i mówił:

      – Znacie już Annikę? Niezła jest.

      Wtedy wszyscy zaczynali się śmiać, a mój uśmiech stawał się jeszcze szerszy, ponieważ czułam, że jestem na właściwym miejscu.

      Krótko po tym, jak wszystko zaczęło się sypać, moja współlokatorka znów była przy mnie, by pomóc mi się pozbierać i złożyć mnie z powrotem do kupy.

      Janice położyła mi dłoń na ramieniu.

      – Nie sądzę, żebyś tym razem się myliła. Myślę, że Jonathan naprawdę cię lubi. Wygląda na porządnego faceta. Zgódź się na to. Nie pozwól, aby jedno złe doświadczenie na zawsze odebrało ci szczęście, gdy w końcu spotykasz fajnego faceta. Jeśli nie jesteś gotowa, żeby mi to powiedzieć, przynajmniej przyznaj się przed samą sobą.

      – Naprawdę myślisz, że on mnie lubi?

      – Wygląda na to, że tak. Flirtuje z tobą?

      Jonathan nie zachowywał się tak jak Jake. Nie rysował po moim zeszycie i nie obejmował mnie ramieniem.

      – Nie jestem pewna. Często się do mnie uśmiecha.

      – To dobry znak.

      – Muszę zacząć zwracać na to uwagę.

      Później tej nocy, kiedy leżałam w łóżku, wróciłam myślami do Jonathana. Starałam się nie zastanawiać nad wszystkim, co mogłoby pójść nie tak. Zamiast tego pomyślałam o tym, jak prawie zawsze w klubie szachowym chciał grać ze mną. Cieszyłam się, że co tydzień odprowadzał mnie do domu. Cieszyłam się, że troszczył się o to, czy jest mi zimno.

      Lubiłam to wszystko.

      I to bardzo.

      13

      Annika

UNIWERSYTET ILLINOIS URBANA-CHAMPAIGN 1991

      Słońce ledwie wznosiło się nad horyzontem, gdy wraz z Jonathanem opuszczaliśmy kampus, w drodze do St. Louis. Czułam, jak pusty żołądek podchodzi mi do gardła. Denerwowałam się do tego stopnia, że nie byłam w stanie nawet myśleć o śniadaniu. Martwiłam się tym, że mogę zwymiotować na siedzenie pasażera.

      – Wybacz, że nie ma żadnej muzyki – powiedział Jonathan. – To radio nigdy nie działało.

      – Lubię ciszę – stwierdziłam. Bycie uwięzionym w aucie z głośną muzyką mogłoby mnie zniszczyć. Nie znosiłam nadmiernej stymulacji; potrzebowałabym kilku godzin w ciszy, by zrównoważyć hałas. Pick-up Jonathana wyglądał na stary i klekotał cicho, gdy jechaliśmy autostradą, ale dla mnie był idealny.

      Jonathan przekonał mnie nie tylko, abym dołączyła do zespołu, ale również zachęcił do wzięcia udziału w rozgrywce treningowej. Eric był zachwycony. Podobnie jak Janice. Tylko ja miałam wciąż zastrzeżenia. Na ostatnim spotkaniu zespołu szachowego – i drugim, w którym brałam udział – podsłuchałam, jak niektórzy pytają Erica o to, czy zostanę wykluczona z gry turniejowej. To kolejna rzecz, którą odkryłam po latach. Jeśli jesteś cicho i się nie odzywasz, z jakiegoś powodu ludzie uznają, że coś jest nie tak z twoim słuchem. Z moim jednak wszystko było w porządku.

      Eric mnie bronił.

      – Od trzech lat gram z Anniką i założę się o każdą sumę, że pokonałaby was, każdego z osobna. Ona będzie naszym atutem.

      Po takim poparciu ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było zawiedzenie kolegi.

      Tego dnia rywalizowało nas dwunastu i gdybym musiała jechać z resztą, ściśnięta jak sardynka, po pięć osób w samochodzie, bombardowana dźwiękami oraz zapachami, nie zgodziłabym się na to.

      – Anniko, możemy pojechać sami, jeśli chcesz – zaproponował Jonathan. – I nie musimy zostawać na noc. Możemy wracać zaraz po rozgrywce. – Raz jeszcze usuwał przede mną kolejne przeszkody w taki sposób, jakby doskonale wiedział, czego potrzebuję, by poczuć się komfortowo.

      – Bo wie – oznajmiła Janice, gdy powiedziałam jej o tej ofercie. – I robi to, bo cię lubi i ponieważ jest naprawdę miłym facetem.

      – Denerwuję się. – Przyznałam się przed Jonathanem, chowając dłonie w rękawy, by ukryć drżenie palców.

      – Świetnie ci pójdzie – zapewnił. – Wystarczy, że tylko na ciebie spojrzą, a zapomną, jak się gra.

      – Nie sądzę – powiedziałam. – Ci gracze są naprawdę dobrzy. Nie wierzę, że nagle zapomną, jak się gra.

      – Miałem na myśli, że jesteś taka śliczna. Patrząc na ciebie, nie będą w stanie się skoncentrować.

      – Raczej tak nie będzie.

      Zaśmiał się.

      – Więc tylko ja nie będę, co?

      Mój mózg dopiero po kilku minutach zrozumiał, co się dzieje.

      – Och! – krzyknęłam na tyle głośno, że Jonathan podskoczył na siedzeniu. – Ty ze mną flirtowałeś?

      – Próbowałem. Myślałem, że jestem raczej przyzwoity, ale teraz nie mogę już być tego taki pewien.

      – Jonathan?

      Spojrzał na mnie, na sekundę odrywając wzrok od autostrady.

      – Ja naprawdę myślałam, że flirtujesz. Chciałam się tylko upewnić.

      Wówczas posłał mi jeden z tych uśmiechów, o których już wcześniej opowiadałam Janice.

***

      Zawody odbywały się w dużej sali konferencyjnej lokalnego hotelu. Mimo że byliśmy drużyną, mieliśmy rywalizować indywidualnie. Tego dnia było wyjątkowo ciepło jak na koniec października, co zdarzało się dość często na kapryśnym Środkowym Zachodzie, a ja miałam na sobie długą, workowatą spódnicę oraz jeszcze luźniejszą


Скачать книгу