Kurs cudów w praktyce. Zmień życie najprościej jak to możliwe. Alan Cohen
Читать онлайн книгу.się pod władzą uciskającego rodzica. Dojrzały umysł rozpoznaje w nas potomstwo dobrego i miłosiernego Boga, który – w przeciwieństwie do nas – nie skrzywdziłby swych ukochanych dzieci.
Syndrom zbawiciela
Projekcja nie tylko wypiera nasz cień. Wypiera również nasze światło. Mamy skłonność do zaprzeczania własnej wartości i projektowania jej na zewnętrznego zbawiciela. Projekcja zbawiciela zachodzi w romantycznych związkach, w których siebie postrzegasz jako pustą, samotną czy wadliwą, więc gorąco modlisz się o dziarskiego rycerza na białym koniu, który wybawiłby cię od zmieniania pieluch i spłacania kart kredytowych, i powiedział ci, jak boska jesteś – nawet z rozstępami. Albo fantazjujesz o tym, że mimo rosnącego brzucha w twojej męskiej jaskini zjawi się Dziewczyna Miesiąca. Historie te brzmią „kopciuszkowato”, a jednak im folgujemy. Opierają się na nich niezliczone powieści o miłości, filmy i piosenki. Zbawiciele dobrze się sprzedają.
Produkcja zbawicieli religijnych opiera się na tym samym paradygmacie. „Zagubiłem się, jestem w piekle albo na drodze do niego. Ty jesteś doskonały i możesz mnie wybawić. Zbaw mnie”. Metafizycznie rzecz ujmując, paradygmat ten zawiera prawdziwą przesłankę: przyznajesz, że jesteś pogrążony w bólu, zawiodły próby zbawienia przez ego i pragniesz znaleźć drogę wyjścia. Potrzebujesz pomocy, jesteś gotów o nią poprosić i ją przyjąć. Sprytne. Od tego, w jaki sposób wydostaniesz się z bólu i zbawisz, zależy, czy twoja metoda zbawienia wyzwoli cię, czy zniewoli.
Każdy zbawiciel, jakiego projektujesz na zewnątrz siebie, zaprzecza obecności Boga w tobie. Takie jest znaczenie buddyjskiej sentencji: „Jeśli spotkasz Buddę, zabij go”. Budda to nie osoba. Tak samo, jak Chrystus, Budda to stan świadomości, świadomość boskości wewnątrz ciebie i na zewnątrz. Kiedy ograniczasz świętość do jednego ciała lub jednej osobowości i definiujesz wszystkie pozostałe istoty jako mniej niż boskie, stwarzasz boga, który jest kimś mniejszym niż Bóg. W Kursie cudów Jezus nieustannie podkreśla naszą z nim równość. Nie identyfikuje siebie jako bardziej boskiego niż my, lecz jako starszego brata, który wyprzedził nas na wspólnej ścieżce i który wyciąga do nas pomocną dłoń, byśmy szli razem z nim ramię w ramię. Nie pragnie naszej czci. Pragnie, byśmy widzieli w sobie wartościowe osoby.
Nie jesteś oddzielony od doskonałości. Budda zapytał: „Jeżeli nie znajdziesz tego w sobie, dokąd się udasz, by to uzyskać?”. Wszystkie wyprawy na zewnątrz w ostateczności prowadzą do wyprawy w głąb siebie, gdzie wszystko, czego szukasz, już istnieje i czeka, byś radośnie to przyjął.
Nie lękaj się spojrzeć do wnętrza. Jest w tobie święty znak doskonałej wiary, jaką twój Ojciec w tobie pokłada. Spoglądaj zatem na światło, które On w tobie umieścił, i naucz się, że to, co bałeś się tam ujrzeć, zostało zastąpione miłością.
Uzdrawianie intymnego związku
Związki intymne to sfera najbardziej podatna na projekcję. W naszym partnerze dostrzegamy cechy – lepsze i gorsze – które sami wyparliśmy. Wówczas czcimy tę drugą osobę kosztem własnej godności, albo ją atakujemy, odzwierciedlając naszą własną walkę ze sobą.
Tymczasem jesteś tak samo wartościowy, piękny, mądry i silny jak twój partner. Wokół swojego partnera stworzyłeś całą historię. Jeżeli jest dobra – trzymaj się jej. Ale jeżeli sprawia ci ból – stwórz nową. Jeżeli masz skłonność do zwalczania albo idealizowania swojego partnera, pamiętaj, że nikt nie ma mocy cię zranić ani zbawić. Tylko ty możesz zrobić jedno albo drugie. Uwolnij partnera od swoich projekcji, a dostrzeżesz w was obojgu boskie istoty o tak wspaniałym świetle, że będzie dla was oślepiające. W ten sposób zbudujesz związek, którego pragnie twoje serce.
KC określa naszych partnerów w związkach mianem zbawicieli – lecz nie w takim sensie, w jakim zostaliśmy nauczeni, iż ktoś może nas zbawić. Nasz partner staje się naszym zbawicielem, kiedy decydujemy się widzieć w nim światło i kochać go takim jakim jest, a nie takim, jakim byśmy chcieli, żeby był – tak jak wtedy, gdy akceptujemy partnerkę jako kompletną i promienną duszę, nawet jeśli nie pasuje do obrazu dziewczyny z okładki. W ten sposób wybawiamy się od iluzji i projekcji, i tworzymy związek z osobą, jaką stworzył Bóg, a nie z historyjką, jaką wokół niej stworzyliśmy.
Figurki władzy
Jednym z najszerzej rozpowszechnionych błędów związanych z projekcją jest projekcja władzy na źródła zewnętrzne. Wierzysz, że na zewnątrz ciebie istnieją ludzie i grupy ludzi, którzy mają nad tobą władzę: małżonkowie, rodzice, właściciele nieruchomości, sąsiedzi, szefowie, korporacje, rządy i religie – by wymienić tylko kilka. Nie ma źródeł zewnętrznych. Źródłem doświadczeń z tymi „innymi” jest twój umysł.
Idee nie opuszczają swojego źródła (…).To, co wyprojektowano na zewnątrz i co rzekomo znajduje się poza umysłem, wcale nie jest na zewnątrz, lecz jest skutkiem tego, co się w nim zawiera i co nie opuściło swojego źródła.
Figury władzy to tak naprawdę figurki ożywiane mocą, którą im przypisujesz. Tak samo, jak nadałeś im moc, tak również możesz ją wycofać. Nikt ani nic nie ma władzy nad twoją duszą, ani na to nie zasługuje. Kusząca jest perspektywa narzekania na to, jak chciwe korporacje rządzą światem albo jak skorumpowany rząd rujnuje ci życie. Znajdziesz mnóstwo ludzi, którzy się z tobą zgodzą – a to tylko wzmacnia projekcję i pogłębia wywoływane przez nią cierpienie. Zabierz z powrotem moc, którą nadałeś figurkom władzy i utrzymuj władzę własnych kreacji. Wówczas projekcje zła i zbawienia uschną i nie będziesz potrzebował zbawienia, ponieważ już stoisz na świętej ziemi.
Klucz do projekcji uzdrawiającej
Kurs cudów wyjaśnia, że antidotum na projekcję jest szerzenie. Oznacza ono, iż rozpoznajemy w sobie boskie atrybuty i szerzymy je, by objąć nimi postrzegany na zewnątrz nas świat. Szerzenie jest podobne do projekcji w tym sensie, że widzimy na zewnątrz to, co mamy w swoim wnętrzu. Jednak w szerzeniu nie tworzymy oddzielenia między nami, a tym, co widzimy. Zamiast tego obejmujemy świat dobrem, które znajduje się w samym rdzeniu naszej istoty. Projekcja jest przyczyną oddzielenia i wyparcia. Szerzenie jest włączające i obejmujące.
KC zachęca nas do wycofania projekcji i podtrzymywania szerzenia. Nie jestem oddzieloną osobą, piszącą tę książkę dla ciebie. Napisałeś tę książkę dla siebie – przeze mnie. Jestem pośrednikiem, którego zatrudniłeś, by przypomniał ci to, co już wiesz. Moja mentorka, Hilda Charlton, spytała mnie kiedyś, czy napisałem Kurs cudów. Roześmiałem się – jej pytanie wydało mi się absurdalne. Kurs cudów napisał Bóg za pośrednictwem Jezusa Chrystusa, a nie ja. Uważałem się za pokornego studenta, siłującego się ignoranta, mającego nadzieję, że pewnego dnia opanuje ten elokwentny, poetycki i nieziemski materiał.
Po latach zagłębiania się w Kurs i rozmyślania nad pytaniem mojej mentorki zdałem sobie sprawę, że w jej pytaniu może być więcej prawdy niż wtedy rozumiałem. Mistrzowie duchowi nie zadają głupich pytań. Z pozoru głupie pytanie często ma w sobie perłę geniuszu, która ujawnia się w miarę, jak uczeń dojrzewa. Mówiąc metafizycznie, napisałem Kurs cudów, podobnie jak i ty. Cokolwiek pojawia się w naszym polu widzenia, odzwierciedla naszą świadomość. „Co widzisz, to masz”. Projekcja mówi nam, że słowa boskości przychodzą do nas z zewnątrz, próbując znaleźć drogę do naszego wnętrza. Natomiast szerzenie mówi, że potężne idee duchowe pochodzą z naszego wnętrza, próbując wydostać się na zewnątrz. W ostatecznym rozrachunku nie ma wnętrza i zewnętrza. Wszystko, co jesteś w stanie sobie wyobrazić i czego doświadczyć, znajduje