Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość. Jane Harvey-Berrick

Читать онлайн книгу.

Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość - Jane Harvey-Berrick


Скачать книгу
tę opinię dla siebie. Mniej więcej trzy czwarte piosenek stanowiły stare i nowsze klasyki oraz kilka dodatków z indie rocka, ale resztę ich oryginalny materiał. Carlos był świetnym drugim wokalem, a jego głos dobrze komponował się z brzmieniem Lisanne.

      Niemniej jedna rzecz nie dawała jej spokoju.

      – Bardzo podoba mi się ten materiał – powiedziała, jakby od niechcenia. – Ale nie powiedzieliście, który z was te piosenki napisał. Zwłaszcza Last Song i On My Mind. Obie są piękne.

      – Przyjaciel – odparł Roy. – Nie gra już z nami.

      Lisanne spojrzała mu głęboko w oczy i zapytała:

      – Daniel?

      Zapadła głucha cisza, ale nie dała zbić się z tropu.

      – Znasz go? – zapytał w końcu Roy ostrożnie.

      – Chodzi ze mną na zajęcia. Pracujemy razem nad projektem. Opowiedział mi… to i owo.

      – Tak, to Dan napisał te kawałki – przyznał w końcu Roy.  – Przestał tworzyć jakieś półtora roku temu. Chłopak był prawdziwym geniuszem. – Pokręcił głową ze smutkiem. – Ale nie wypytuj go o to, bo i tak nic ci nie powie. Zrozumiano?

      Lisanne kiwnęła głową. Zrozumiała doskonale.

      Ta informacja mocno ją zszokowała. Żywiła podejrzenia już od pewnego czasu, ale potwierdzenie, że to Daniel skomponował te piękne utwory, w pewien niezrozumiały sposób zraniło jej serce. Mogła sobie tylko wyobrażać, jak czułaby się, gdyby utraciła swoją muzykę, stanowiła przecież tak ważny element jej życia. Jakie to musi być uczucie, gdy twój świat nagle się wali, powoli osuwa się w bezkresną ciszę? Nie zniosłaby tego, oszalałaby.

      Zdumiewało ją, że Daniel wydaje się taki opanowany, że się nie posypał. I wtedy pomyślała, ileż musi wkładać wysiłku, aby utrzymać się w takim stanie. Przypomniała sobie fale gniewu, które go nachodziły, gdy wydawała krzywdzące opinie na jego temat. Wcale go za to nie winiła. Winiła siebie – za to, że ulega bezmyślnym stereotypom. Cholera, nie dziwne, że Daniel nie chce, by ktokolwiek wiedział. Uderzyło ją, ile każdego dnia wydaje osądów, opartych wyłącznie na pozorach: założyła, że Kirsty jest pusta, tylko dlatego że jest ładna; założyła, że Roy jest strasznym brutalnym kryminalistą, bo jest wielki i wytatuowany; założyła, że Daniel jest dupkiem, bo trzyma innych na dystans. Nawet nie chciała myśleć, jak bardzo płytką ją to czyni.

      Z radością przyjęła ofertę Roya, który zechciał podwieźć ją do akademika, i cieszyła się, że nie musi dzwonić po Kirsty o tak późnej porze. Była zbyt zmęczona, by martwić się o to, co ktoś może sobie pomyśleć, gdy zobaczy ją w jego towarzystwie.

      Większość drogi przebyli w milczeniu. Lisanne wystarczyło obserwowanie wyblakłych barw nocy i budynków skąpanych w blasku kolorowych neonów.

      Roy w końcu przerwał jednak ciszę i powiedział, że ma do niej jedno pytanie.

      – Musisz dobrze znać Dana, skoro coś ci o sobie opowiedział – zaczął ostrożnie.

      – Nie. Nie znam go zbyt dobrze.

      – Hmm. Bo wiesz, on rozmawia o takich rzeczach niemal wyłącznie z ludźmi, których zna od wielu lat.

      Lisanne wzruszyła ramionami, nie chciała wyjaśniać, że przez przypadek odkryła jego sekret.

      – Jak powiedziałam, pracujemy razem nad projektem na zajęcia.

      Roy tylko mruknął i nie drążył głębiej.

      Wysadził ją przed drzwiami akademika i rzucił jedynie, że zobaczą się na kolejnej próbie. Gdy odjeżdżał, miał zamyślone oblicze.

      Kiedy Lisanne przekroczyła próg pokoju, Kirsty leżała w łóżku i czytała książkę.

      – Udana próba?

      – Tak, bardzo udana – odparła Lisanne z wycieńczonym uśmiechem.

      – Znakomicie! Bo zabieram masę ludzi na twój debiut.

      – Co takiego? Chyba… chyba nie masz na myśli ludzi z uczelni?

      Kirsty wywróciła oczami.

      – No raczej! A znam jakichś innych? Oczywiście, że ludzi z uczelni. Wszyscy naprawdę chcą cię zobaczyć. Opowiadałam, jak świetnie śpiewasz.

      – Kirsty! Przecież ani razu mnie nie słyszałaś! Dlaczego to zrobiłaś?

      – Po prostu cię wspieram. Jesteśmy współlokatorkami, a właśnie na tym polega rola współlokatorek. Poza tym wiem, że będziesz zajebista. Roy powiedział mi w klubie, że będziesz nową Adele.

      Lisanne zaparło dech w piersi.

      – Roy tak powiedział?

      – Jasne! To i wiele innych rzeczy, ale obiecałam, że ci nie powiem, żebyś nie poczuła się za pewnie.

      Lisanne pokręciła głową.

      – Nie! Błagam, nic mi nie mów! I nie chcę, żeby cała uczelnia zobaczyła moją klapę. Kirsty, proszę, nie na pierwszy występ. Może na któryś z następnych.

      – Nie martw się, przecież ja tam będę i zamierzam cię oklaskiwać. A poza tym Vin też chce zobaczyć cię w akcji.

      – Kto to jest Vin?

      – Koleś w Czerwonym T-Shircie! – zachichotała Kirsty. – Spotkałam go dzisiaj na stołówce i zaprosił mnie na randkę. Idziemy jutro na kolację i do kina.

      – Świetnie! Jest naprawdę ładny!

      – Owszem, jest. Choć, jeżeli pamięć mnie nie zwodzi, stwierdziłaś, że co prawda, jest „okej”, ale nie w twoim typie. Naturalnie teraz wszyscy już znamy twój typ, prawda? Co tam u Daniela?

      Lisanne udawała, że pochłonęło ją rozpakowywanie torebki, co wymagało niemałych umiejętności aktorskich, bo nosiła w niej tylko telefon i portfel. Odgrywanie obojętnej nie wychodziło jej najlepiej, beztroskiej – jeszcze gorzej, a o sztucznym braku zainteresowania w ogóle mogła zapomnieć.

      – Po prostu robimy ten projekt. Jak skończymy, pewnie więcej się do mnie nie odezwie.

      Kirsty nie skomentowała. Lisanne musiała się aż odwrócić i spojrzeć, co z nią nie tak. Leżała oparta o wezgłowie łóżka.

      – A chcesz się założyć, współlokatoreczko? – zapytała z delikatnym uśmieszkiem, igrającym na jej twarzy.

      W środę rano Lisanne dostała SMS od Daniela:

      D: Chcesz się później pouczyć i przeszmuglować do biblioteki trochę chipsów?

      Uśmiechnęła się pod nosem. Figlarny Daniel, takiego lubiła najbardziej. Choć nie, chwileczkę, na pierwszym miejscu był Seksowny Daniel, ale Figlarny niewiele mu ustępował.

      L: Tak dla nauki, ale co dostanę za niezgłoszenie poważnego naruszenia zasad biblioteki?

      D: Ostro się targujesz!

      Dobra – możesz wybrać smak, ja stawiam. Może być?

      L: Zastanawiam się.

      D: Grasz trudną do zdobycia?

      L: Kto, ja?

      D: Podrywasz mnie w SMS-ach?

      O, Boże! – pomyślała.

      Bez dwóch zdań z nią flirtował.

      L: Jestem oburzona!

      D: BBQ mogą być?

      L: I ser z chili. 16:00. Nie spóźnij się.

      D: Gdzieżbym śmiał ;)

      Flirt, możliwy


Скачать книгу