Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość. Jane Harvey-Berrick

Читать онлайн книгу.

Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość - Jane Harvey-Berrick


Скачать книгу
się z dziewczyną. Nie myślałem.

      Gliniarz spojrzał nań wyrozumiale.

      – Mogę to zrozumieć, ale ograniczenie w tym miejscu wynosi 90 km/h. Jestem miłym gościem, więc cię nie aresztuję, ale dostaniesz mandat za przekroczenie prędkości, synu. Prawo jazdy i dowód rejestracyjny.

      Daniel wyjął dokumenty z portfela i bez słowa podał je policjantowi.

      – Poczekaj tu – polecił mu funkcjonariusz i spokojnym krokiem wrócił do radiowozu, gdzie wrzucił dane Daniela do systemu. Cokolwiek ujrzał na monitorze, wywołało u niego zmarszczenie brwi.

      Wrócił do Daniela, drapiąc się po głowie.

      – Według moich danych niejaki detektyw Dickinson pragnie porozmawiać z tobą na posterunku. Muszę cię zabrać.

      Daniel przełknął ślinę przez ściśnięte gardło, wzdłuż jego kręgosłupa rozszedł się lodowaty dreszcz.

      – Co? Za co? Nigdy nie słyszałem o tym facecie!

      – Nie mogę ci powiedzieć, synu, ale musisz pójść ze mną. Słuchaj, nie aresztowałem cię, więc nie rób problemów, dobra?

      Daniel nawet nie próbował się stawiać. Wiedział, że to bezcelowe.

      Gliniarz westchnął, czasami nie cierpiał tej roboty. Dzieciak naprawdę wyglądał, jak gdyby dźwigał na barkach cały ciężar tego świata.

      – Piękny motocykl. Sportster, co? Odrestaurowany?

      Daniel przytaknął.

      – Sam się tego podjąłeś, synu?

      – Tak, panie władzo. Zajęło mi to dwa lata.

      Policjant powstrzymał kolejne westchnięcie.

      – Cóż, na razie musimy go tu zostawić. Na posterunku nie zejdzie ci długo i będziesz mógł zadzwonić po jakiegoś kolegę, żeby później cię tu podrzucił. Albo mogę załatwić holowanie, ale to ci drożej wyjdzie…

      Daniel pokręcił głową, a gliniarz, wzdychając po raz kolejny, pomógł mu wejść do radiowozu. Przynajmniej go nie zakuł.

      Daniel poczuł mdłości. Spodziewał się kurewsko okazałej grzywny, o której spłacie nie mógł w tej chwili nawet marzyć, chyba że sprzeda motocykl – motocykl, przy którym pracował dwa lata. Ewentualnie mógł sięgnąć do funduszu na naukę w college’u. Tak czy siak, Zef się wścieknie.

      Kurwa! Kurwa! Kurwa mać!

      I mógł winić tylko siebie.

      Był w fatalnej sytuacji, ale po dotarciu na posterunek wpadł w jeszcze większe gówno.

      Całkiem miły gliniarz z drogówki zajął się spisywaniem raportu, podczas gdy inny, wkurwiający sierżancik, niemal fiknął salto z radości, gdy usłyszał, że ma przed sobą brata Zefa Coltona.

      – No proszę, interesujące. To ty jesteś tym małym braciszkiem, co? Wpadłeś do nas w samą porę. Twój brat jest na naszej liście wymarzonych prezentów pod choinkę. Postaramy się godnie cię ugościć. Możemy znaleźć miłą, przytulną celę z twoim nazwiskiem na drzwiach i mój kumpel, detektyw Dickinson, chętnie, jak mniemam, z tobą pogawędzi.

      – Chcę zadzwonić.

      – Nie wątpię. Ale możesz chwilunię z tym poczekać.

      Sierżant przeniósł wzrok na monitor komputera i wstukał coś na klawiaturze.

      – Opróżnij kieszenie – polecił po chwili, nie odrywając oczu od ekranu.

      Daniel nie mógł widzieć jego twarzy, więc nie zareagował.

      – Powiedziałem: opróżnij kieszenie! – ryknął gliniarz, podnosząc wzrok. Jego twarz wykrzywił wściekły grymas.

      – Dlaczego? Nie zostałem aresztowany.

      – Wkurzasz mnie, Colton, co nie jest zbyt rozsądne. Uważaj na słowa, mądralo, bo aresztujemy cię za prowadzenie pod wpływem.

      Cholera, był w czarnej dupie.

      – Chcę zadzwonić.

      – Później.

      Miły gliniarz rzucił rozdrażnione spojrzenie, ale to Pan Kurewsko Nieprzyjemny był wyższy stopniem. Ten pierwszy spojrzał tylko na Daniela ze współczuciem i poszedł w swoją stronę, kręcąc głową.

      Daniel włożył papierosy, zapalniczkę, portfel, kluczyki oraz drobne do postawionego przed nim pudełka. Jego zawartość została skatalogowana, a następnie przełożona do zamykanej plastikowej torebki.

      – Muszę do kogoś napisać, żeby zabrał mój motocykl. Zostawiłem go…

      Nie dokończył, bo funkcjonariusz wyrwał mu komórkę z dłoni i wrzucił ją do torebki z resztą rzeczy. Następnie Daniel został zaprowadzony do pokoju przesłuchań przez, jak założył, detektywa Dickinsona.

      Detektyw wyglądał na zmęczonego i porządnie wymiętego życiem, ale miał czujny wzrok, a gdy spoglądał na Daniela, jego usta wykrzywiał wstręt.

      Grubiańsko popchnął Daniela na krzesło.

      – Proszę, proszę, braciszek Zefa Coltona. Kolejne jabłko, które spadło niedaleko od jabłoni, co? Założę się, że twoi rodzice byliby dumni.

      – Spierdalaj! – warknął Daniel.

      – Masz niewyparzoną gębę, mały. A nie chcesz mnie wyprowadzić z równowagi, wierz mi.

      – Chcę zadzwonić – powiedział Daniel posępnie.

      – Przecież możemy najpierw uciąć sobie pogawędkę – odparł policjant znużonym tonem. – Odpowiedź na moje pytania leży w twoim interesie. Oczywiście masz prawo wyjść stąd w każdej chwili… ale szczerze odradzam.

      Daniel nie wierzył, że odpowiadanie na pytania gliniarza mogłoby mu jakkolwiek pomóc, ale obawiał się reperkusji ze strony policji, gdyby po prostu wstał i wyszedł z komisariatu.

      – Słuchaj, mały – zaczął detektyw bardziej pojednawczym głosem. – Odpowiedz na kilka pytań, a mandat za przekroczenie prędkości po prostu zniknie. Zwyczajnie o nim zapomnimy. Nie poluję na twojego brata, zależy mi na fiucie, który zalewa ulice tanią metamfetaminą. Kto jest dostawcą twojego brata?

      Daniel milczał. Zef zawsze mówił mu, że handluje tylko ziołem i koksem. Nie wiedział, czy Dickinson mówi prawdę, ale trzymał się nadziei, że kłamie.

      – No, daj spokój, mały. Podoba ci się, że to gówno jest na ulicach? Wiem, że się uczysz i starasz się trzymać od tego z daleka. To twój brat rozpierdala ci życie.

      – Nic pan nie wie – rzucił Daniel zapalczywie.

      Dickinson się uśmiechnął. Wiedział już, że ma chłopaka na widelcu.

      – Wiesz, jak działa taka amfa? – zapytał detektyw. – Niszczy receptory dopaminowe w mózgu, żebyś nie mógł odczuwać przyjemności. Potem występują zachowania psychotyczne, paranoja, halucynacje, a w końcu śmierć. Ale zanim to nastąpi, zaciskają się naczynia krwionośne, co odcina stały dopływ krwi do poszczególnych części ciała. Wiesz, co to oznacza? Twój organizm nie regeneruje się, jak należy. Zaczyna się od trądziku, koszmarnych bólów i tak dalej. Słyszałeś może o „metowych ustach”? Kwasy obecne w buzi zżerają szkliwo, więc zęby gniją i po prostu wypadają. Przyjemnie, co? Chcesz mieć na sumieniu coś takiego?

      Daniel zamknął oczy, odcinając się od słów, przez które zbierało mu się na wymioty. Nie wierzył w szajs, który Dickinson próbował mu wcisnąć, ale nie chciał wiedzieć nic więcej.

      Gdy detektyw grzmotnął dłonią w oparcie krzesła, na którym siedział Daniel,


Скачать книгу